Gdy moja matka skinęła uprzejmie głową, w pokoju rozległ się głos ojca.

– Ale to nie był wypadek, pani Westerfield – oświadczył tata. – Moja córka została zamordowana. Została zatłuczona na śmierć, a pani wnuk może być tym, który ją zabił. W istocie, znając jego reputację, musi pani zdawać sobie sprawę z tego, że jest głównym podejrzanym. Zatem proszę stąd wyjść. Ma pani cholerne szczęście, że wciąż pani żyje. Nadal pani nie wierzy, że był zamieszany w to włamanie, kiedy została pani postrzelona i pozostawiona na pewną śmierć, prawda?

– Ted, jak mogłeś to powiedzieć? – wyszeptała moja matka. – Pani Westerfield, przepraszam. Mój mąż…

Z wyjątkiem ich trojga zatłoczony dom wydawał się pusty. Wszyscy zamarli w bezruchu jak podczas gry w posągi, w którą bawiłam się jako dziecko.

Mój ojciec mógł być postacią ze Starego Testamentu. Zdjął krawat, a koszulę miał rozpiętą pod szyją. Jego twarz była biała jak płótno, a błękitne oczy zrobiły się prawie czarne. Gęste, ciemnobrunatne włosy wydawały się w tym momencie jeszcze gęstsze, jakby naelektryzowały się pod wpływem gniewu.

– Nie waż się za mnie przepraszać, Genine! – krzyknął. – Nie ma w tym domu gliniarza, który by nie wiedział, że Rob Westerfield jest zepsuty do szpiku kości. Moja córka – nasza córka – nie żyje. A pani – podszedł do pani Westerfield – pani niech się wynosi z mojego domu i zabierze ze sobą swoje krokodyle łzy.

Pani Westerfield zrobiła się równie blada jak mój ojciec. Nie odpowiedziała, lecz uścisnęła dłoń mojej matki i ruszyła niespiesznie w stronę drzwi.

Moja matka nie podniosła głosu, ale kiedy się odezwała, brzmiało to jak chlaśnięcie biczem.

– Chcesz, żeby Rob Westerfield okazał się tym, który odebrał życie Andrei, prawda, Ted? Wiesz, że szalała za nim, i nie mogłeś tego znieść. Powiedzieć ci coś? Byłeś zazdrosny! Gdybyś postępował rozsądnie i pozwolił jej widywać się z nim lub z jakimkolwiek innym chłopcem, skoro już o tym mowa, nie musiałaby się umawiać na potajemne randki… – Potem moja matka zaczęła naśladować sposób mówienia mojego ojca: – „Andreo, możesz pójść na zabawę szkolną tylko z uczniem szkoły średniej. Nie pojedziesz jego samochodem. Ja cię zawiozę i odwiozę”.

Skóra na policzkach mojego ojca poczerwieniała i nadal nie jestem pewna, czy z zakłopotania, czy z wściekłości.

– Gdyby mnie słuchała, nadal by żyła – oświadczył spokojnie, cichym, lecz jadowitym tonem. – Gdybyś nie całowała ręki każdemu, kto nosi nazwisko Westerfield…

– To bardzo dobrze, że nie ty prowadzisz śledztwo w tej sprawie – odparła moja matka, przerywając mu. – Co z chłopakiem Stroebelów? Co z tym majstrem do wszystkiego, Willem Nebelsem? Co z tym domokrążcą? Czy wreszcie go znaleźli?

– Co ze złą czarownicą? – Teraz mój ojciec mówił pogardliwym tonem. Odwrócił się i poszedł do swojego azylu, gdzie zebrali się jego przyjaciele. Zamknął za sobą drzwi. Zrobiło się zupełnie cicho.

10

Moja babcia zamierzała zanocować u nas, ale doszła do wniosku, że będzie lepiej, jeśli matka i ojciec zostaną sami. Spakowała więc swoje rzeczy i odjechała z przyjaciółką do Irvington. Spędziła tam noc i następnego ranka pojechała na lotnisko.

Jej nadzieja na pojednanie matki i ojca po gorzkiej wymianie zdań nie ziściła się, niestety.

Moja matka spała w pokoju Andrei, zarówno tej nocy, jak i każdej przez następne dziesięć miesięcy, aż do procesu, kiedy nawet wszystkie pieniądze Westerfieldów i wytrwałe starania zespołu doskonałych obrońców nie zdołały ocalić Roba Westerfielda przed wyrokiem skazującym za morderstwo.

Potem dom został sprzedany. Mój ojciec wrócił do Irvington, a matka i ja rozpoczęłyśmy koczownicze życie, zaczynając od Florydy i domu w sąsiedztwie babki. Moja matka, która przed ślubem pracowała krótko jako sekretarka, znalazła zatrudnienie w ogólnokrajowej sieci hoteli. Zawsze bardzo atrakcyjna, była też inteligentna i pracowita, szybko więc awansowała, by zostać niebawem kimś w rodzaju doradcy, co wiązało się z przeprowadzką co półtora roku do innego hotelu w innym mieście.

Na swoje nieszczęście wykorzystywała tę samą inteligencję, by ukrywać skutecznie przed wszystkimi – z wyjątkiem mnie – fakt, że stała się alkoholiczką, i piła regularnie każdego dnia, od momentu gdy wróciła z pracy do domu. Przez lata udawało się jej zachować dostateczną samokontrolę, by wykonywać swoje obowiązki, cierpiąc jedynie na sporadyczne ataki „grypy”, kiedy potrzebowała kilku dni na wytrzeźwienie.

Pod wpływem alkoholu popadała niekiedy w przygnębienie i zamykała się w sobie. Przy innych okazjach stawała się gadatliwa i to właśnie podczas takich sesji uświadomiłam sobie, jak bardzo kochała mojego ojca.

– Ellie, szalałam za nim od momentu, kiedy po raz pierwszy na mnie spojrzał. Czy opowiadałam ci, jak się poznaliśmy?

– Setki razy, mamo.

– Miałam dziewiętnaście lat i od sześciu miesięcy pracowałam jako sekretarka. Kupiłam samochód, pomarańczową kupę złomu na kołach, ze zbiornikiem na gaz. Postanowiłam sprawdzić, jaką prędkość może rozwinąć na autostradzie. Nagle usłyszałam syrenę, w tylnym lusterku zobaczyłam błyskającego koguta, a potem jakiś głos przez megafon kazał mi zjechać na bok. Twój ojciec wlepił mi mandat i zrobił taki wykład, że prawie się popłakałam. Ale kiedy zjawił się w sądzie, oznajmił, że zamierza udzielać mi lekcji jazdy.

Przy innych okazjach wyżalała się przede mną.

– Był nieznośny pod wieloma względami. Skończył studia; jest przystojny i niegłupi. Ale czuł się dobrze tylko ze starymi przyjaciółmi i nie lubił zmian. Dlatego właśnie nie chciał się przeprowadzić do Oldham. Problem nie polegał na tym, gdzie mieszkaliśmy. Chodziło o to, że był surowy dla Andrei. Nawet gdybyśmy zostali w Irvington, ona nadal umawiałaby się na potajemne randki.

Te wspomnienia zawsze kończyły się tak samo: „Gdybyśmy tylko wiedzieli, gdzie jej szukać, kiedy nie wróciła do domu”. Co miało oznaczać: gdybym tylko ja powiedziała im o kryjówce.

Trzeci etap był na Florydzie. Czwarty i piąty w Luizjanie. Szósty w Kolorado. Siódmy w Kalifornii. Ósmy w Nowym Meksyku.

Czek od ojca na moje utrzymanie przychodził regularnie każdego miesiąca, ale w ciągu tych pierwszych kilku lat widywałam tatę tylko sporadycznie, a potem wcale. Andrea, jego ukochana córeczka, nie żyła. Między nim a moją matką nie pozostało nic oprócz zapiekłego żalu i wygasłego uczucia, a to, co czuł do mnie, nie wystarczało, by pragnął mnie widywać. Przebywanie ze mną pod jednym dachem zdawało się otwierać rany, które próbował wyleczyć. Gdybym tylko powiedziała mu o kryjówce.

W miarę jak dorastałam, mój podziw dla ojca stopniowo zastępowała uraza. Dlaczego nie wyrzucał sobie: gdybym tylko spytał Ellie, zamiast posyłać ją do łóżka? Czy byłeś bez winy, tato?

Na szczęście, kiedy zaczynałam studia, mieszkałyśmy w Kalifornii wystarczająco długo, bym zdążyła wybrać kierunek, i poszłam na Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles na wydział dziennikarstwa. Matka zmarła na marskość wątroby sześć miesięcy po moim egzaminie końcowym i, pragnąc raz jeszcze zacząć wszystko od nowa, złożyłam podanie o pracę w Atlancie, i dostałam ją.

Rob Westerfield uczynił coś więcej, aniżeli zamordował moją siostrę tamtego listopadowego wieczoru dwadzieścia dwa lata temu. Kiedy siedziałam w gospodzie i patrzyłam na Liz, która stawiała przede mną parującą zupę cebulową, zaczęłam się zastanawiać, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby żyła Andrea.

Rodzice wciąż byliby razem i nadal mieszkaliby tutaj. Moja matka miała wielkie plany dotyczące rozbudowy domu, a ojciec niewątpliwie przyzwyczaiłby się do nowego miejsca. Jadąc przez miasto, zauważyłam, że małe osiedle, które zapamiętałam, znacznie się rozrosło. Wyglądało teraz jak pomniejszone Westchester, tak jak przewidywała matka. Ojciec nie musiałby już jeździć osiem kilometrów po karton mleka.

Niezależnie od tego, czy pozostalibyśmy tutaj, nie ma wątpliwości, że gdyby Andrea żyła, nasza matka też by żyła. Nie musiałaby szukać pociechy i zapomnienia w alkoholu.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: