– Chyba jedno i drugie – rzekła Pamela, wyjmując z gniazdka wtyczkę od EKG. – A teraz proponowałabym, żeby panowie nam nie przeszkadzali: musimy wszystko doprowadzić do porządku. Aha, omal nie zapomniałam powiedzieć, że gdy znalazłam pana Wilkinsona w tym stanie, kroplówka była odkręcona niemal do oporu; a przecież powinna sączyć się powoli. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie dla sprawy, ale pomyślałam, że lepiej będzie, jeśli o tym powiem.
– Dziękuję – odparł Jerry. Myślami był gdzie indziej. Zafascynowany, wsunął palec w głąb rany i dotknął serca.
– Mówią, że Kingsley to kawał aroganckiego sukinsyna. Mimo to wiem na pewno, że gdyby zaszła potrzeba, to właśnie jego prosiłbym o zrobienie mi bypassu.
– Amen – powiedziała Pamela odsuwając go od łóżka, by rozpocząć rutynowe czynności.