– Chcę potwierdzić tożsamość klienta w związku z pańską wiadomością – oznajmił. – Czy nosi okrągłe okulary?
– Tak.
– Czy mówi po angielsku z akcentem z przedmieścia? Czy rozpoznaje pan taki akcent?
– Dwa razy tak.
– Czy ma numer wytatuowany na przedramieniu?
– Dzisiaj tego nie widziałem, ale wiem, że ma… Studiowałem z nim w Oksfordzie, dawno temu. Jestem pewien, że to on.
– Pan go zna? – spytał zdziwiony głos z Kairu. – Czy ta informacja znajduje się w pańskich aktach?
– Nie, bo ja nigdy…
– Więc powinna się tam znaleźć – stwierdził głos ze złością. – Jak długo pan jest z nami?
– Od 1957 roku.
– To wyjaśnia wszystko… Stare dzieje. Okay. Teraz słuchaj pan. Ten człowiek jest bardzo ważnym… klientem. Chcemy, by towarzyszył mu pan dwadzieścia cztery godziny na dobę, rozumie pan?
– To niemożliwe – odparł zmartwiony Hasan. – Opuścił miasto.
– Dokąd wyjechał?
– Podwiozłem go na lotnisko. Nie wiem, dokąd poleciał.
– Więc musi pan sprawdzić. Niech pan zadzwoni na lotnisko, spyta i o jego lot i zadzwoni do mnie w ciągu piętnastu minut.
– Zrobię, co mogę.
– Nie interesuje mnie, co pan może – odparł głos z Kairu. – Chcę wiedzieć, dokąd poleciał, zanim jeszcze się tam znajdzie. Ma pan zadzwonić do mnie w ciągu piętnastu minut. Skoro złapaliśmy z nim kontakt, nie możemy go znowu zgubić.
– Zaraz się połączę – obiecał Hasan, ale linia ogłuchła, zanim skończył zdanie.
Odłożył słuchawkę. Oczywiście nie otrzymał podziękowań z Kairu. Ale to było jeszcze lepsze. Nagle stał się ważny, jego praca stała się pilna, wszystko zależało od niego. Miał szansę uczynić coś dla sprawy arabskiej, miał wreszcie szansę uderzyć. Podniósł słuchawkę i zaczął wykręcać numer linii lotniczych.