– Lucy, to Myron Bolitar – przedstawiła go Esperanza.

– Twój chłopak?

Lucy zmierzyła Myrona wzrokiem.

– Nie. Bliski przyjaciel. Mój szef.

– Podobny do takiego jednego, który występował w perwersyjnym show w klubie przy tej ulicy. W swoim numerze spryskiwał różne babki złotym deszczem.

– To nie ja – zapewnił Myron. – Ja krępuję się wejść nawet do męskiej ubikacji.

– Dobrze wyglądasz, Poca. – Lucy zwróciła się Esperanzy.

– Dzięki.

– Zerwałaś z zapasami?

– Na dobre.

– Ale nadal ćwiczysz?

– Kiedy tylko mogę.

– W Nautilusie?

– Uhm.

– To widać – powiedziała z uśmiechem Lucy. – Ostra z ciebie laska.

Myron chrząknął.

– To co z tymi fotkami? – wtrącił.

Zignorowały go.

– Nadal robisz zdjęcia zapaśniczkom? – spytała Esperanza.

– Już nie. Głównie zajmuję się tym szajsem. Esperanza spojrzała na Myrona.

– Lucy – to nie jest jej prawdziwe imię, nazwałyśmy ją tak, bo ma włosy jak Lucille Ball – robiła kiedyś zdjęcia reklamowe wszystkim zapaśniczkom – wyjaśniła.

– Zdążyłem skojarzyć. Pomoże nam?

– A co chcecie wiedzieć? – spytała Lucy.

Myron wręczył jej numer Cyców i pokazał zdjęcie Kathy.

– Chcę się czegoś dowiedzieć o tym – powiedział. Lucy przyjrzała się fotografii.

– To glina? – spytała Esperanzę.

– Agent sportowy.

– Aha. – Lucy to wystarczyło. – Bo to zdjęcie może nas wpakować w kłopoty.

– Dlaczego? – spytał Myron.

– Dziewczyna na nim ma gołe piersi.

– I co z tego?

– To nielegalne. W ogłoszeniach na telefony zaczynające się na dziewięćset zdjęcia bez staników są zakazane. Jeżeli władze to zobaczą, dobiorą się nam do tyłka.

– Nam? – spytał podchwytliwie Myron.

– Jestem współwłaścicielką jednej z tych firm. W tym budynku mamy wiele linii obsługujących sekstelefony.

– Nie bardzo rozumiem. Zdjęcia dziewcząt bez staników są zakazane? W tym pisemku prawie wszystkie panienki są gołe.

– Ale nie w ogłoszeniach na dziewięćset. Ten zakaz wprowadzono dwa lata temu. Linie na dziewięćset muszą być przyzwoite. – Lucy przewróciła stronę i pokazała inne ogłoszenie. – Dziewczyna może być wyzywająca, ale nie naga. Spójrz na nazwy tych linii. Potajemne Wyznania, Porozmawiaj z Dziewczętami i podobne. Porównaj je z ogłoszeniami zaczynającymi się na osiemset. Są ostre.

Myronowi przypomniała się rozmowa z Tawny na linii 900. Zdziwił się, że w ogóle nie świntuszy.

– A więc ostrym seksem przez telefon zajmują się inne linie?

– Tak. Na nie trzeba mieć specjalne pozwolenie. Tak zdecydowały władze. Na dziewięćset może zadzwonić każdy dureń. Opłaty są naliczane automatycznie. Niemal od chwili podniesienia słuchawki. W przypadku Unii na osiemset i pozostałych jest inaczej. Albo korzystasz z karty kredytowej, albo podajesz numer telefonu i czekasz na oddzwonienie. W ten sposób płacisz.

– A więc te wszystkie gadki o świńskiej linii dziewięćset…

– To bzdury – dokończyła Lucy. – Zwykły pic. Na tych liniach nie możemy powiedzieć nic brzydkiego. Używamy ich na wabia, bo są łatwe w obsłudze. Facet musi tylko wykręcić numer. Żadnych kart kredytowych. Żadnego oddzwaniania. Większość czasu zajmują rozmowy o dupie Maryni i aluzje – sugestywne, ale niewinne. Po to, żeby się podniecili, rozumiesz.

– Tak.

– Zresztą dzwoniący są wystarczająco napaleni. Twardnieją im tak, że wystarczy im dziura w desce. Podpuszczamy jednego z drugim, o co wcale nietrudno, do użycia jakiegoś brzydkiego słowa. A kiedy to wypowie, mówimy mu: „Kochanie, nie wolno mi świntuszyć na tej linii, ale weź kartę kredytową i zadzwoń do mnie pod numer X”. Chłopcy dzwonią i bulą od nowa.

– I nie boją się, jak to będzie wyglądać na wyciągu, bankowym?

Lucy potrząsnęła głową, cały czas erotycznie i irytująco się kołysząc.

– Nazwy firm nie rzucają się w oczy – odparła. – Rachunki wystawiają firmy o nazwach Telemark czy Norwood Incorporate, a nie Gorące Lesbijki czy coś w tym rodzaju. Chcesz zobaczyć?

– Co?

– Salę na górze, gdzie odpowiadamy na niektóre telefony. Mam w tej chwili obsadzonych kilka stanowisk. Większość zatrudnionych pracuje w domu. Chcesz zobaczyć?

– Czemu nie.

Myron wzruszył ramionami.

Lucy zaprowadziła ich piętro wyżej. Klatkę schodową spowijał wstrętny zapach. Dotarli na podest. Lucy otworzyła drzwi. Zamknęły się za nimi, gdy tylko weszli.

– To linie Wieczne Fantazje – wyjaśniła. – A także Konik Lizusek, Piersiolinia, Telezbytki i tuzin innych.

Myron nie wierzył własnym oczom. Rozdziawił usta. Oczekiwał, że ujrzy brzydkie, grube, stare kobiety. Ale nie coś takiego.

Siedzieli tu, z jednym wyjątkiem, sami mężczyźni.

– Sekstelefony dla gejów? – spytał. Lucy z uśmiechem potrząsnęła głową.

– Od gejów mamy bardzo mało telefonów. Może jeden na sto.

– Ale… to są mężczyźni. Myron Bolitar, sokole oko.

– Tak, wielkoludzie, wepchnij go do końca – doszedł go szorstki głos, godzien kierowcy ciężarówki. – O, tak! Jak dobrze!

Lucy uśmiechnęła się do mężczyzny. Ten przewrócił oczami i mówił dalej:

– Cwałuj, cwałuj, jebako. Zajeźdź mnie.

Myrona pocieszyło, że Esperanza jest zmieszana jak on.

– Co tutaj się wyrabia, Lucy? – spytała.

– Takie czasy. Przy takiej gospodarce mężczyźni są tańszą siłą roboczą. Większość dziewczyn pracuje na ulicach. A tu ich bracia, kuzyni, dzieci ulicy.

– Ale ich głosy…

– Używają zmieniaczy. Sprzedaje je firma Sharper Image, ale ja kupuję je taniej w Village. Dzięki nim małe dziewczynki basują jak Barry Wbite i vice versa. A ci goście stają się kobietami o ochrypłych głosach, nastoletnimi dziewicami, małymi dziewczynkami, zależnie od zapotrzebowania.

– Czy klienci o tym wiedzą? – spytał zdumiony Myron,

– Ależ skąd… Tępy – powiedziała Lucy do Esperanzy – ale ładny.

Myron Bolitar, obiekt westchnień lesbijek.

Pomieszczenie wyglądało jak biuro telemarketingowe. Telefony były bardzo nowoczesne. Nad kilkudziesięcioma zajętymi liniami paliły się informacje, z kim chce rozmawiać dzwoniący. Z napaloną gospodynią domową. Z domina. Z transwestytką. Cycatym dziewczątkiem. Fetyszystką stóp. Drugi telefon na każdym ze stanowisk służył weryfikacji kart Visa i MasterCard.

– Przez linie oznaczone literą C nie wolno gadać żadnych świństw – wyjaśniła Lucy. – Ponadto setka osób pracuje w domu. Głównie kobiety.

– Napalone gospodynie domowe?

– Niektóre. Większość to zwykłe panie domu. Właśnie dlatego zdziwiło mnie to ogłoszenie. Nie powinno w nim być dziewczyny bez stanika.

Wyszli z sali i zeszli do studia. Myron o mały włos nie potknął się o pijaka, który w chwili, gdy przez niego przestępował, postanowił wstać.

– Czy jedną z firm na górze jest ABC? – spytał Myron.

– Tak.

– Wczoraj dzwonił do ciebie Gary Grady. Można wiedzieć, w jakiej sprawie?

– Kto?

– Gary Grady.

Lucy potrząsnęła głową.

– Nie znam go – odparła.

– A Jerry’ego?

– A, jego. – Zaśmiała się. – Domyślałam się, że nazywa się inaczej. Jest bardzo tajemniczy.

– Czego chciał?

Skinęła głową, jakby nagle coś sobie skojarzyła.

– Teraz rozumiem.

– Co?

– Spytał mnie o zdjęcie, które zrobiłam dwa lata temu.

– Oto?

Myron wskazał zdjęcie Kathy.

– Tak. Jednej ze swoich dziewcząt.

Myron i Esperanza wymienili spojrzenia.

– A więc były inne?

– Kilka. Pół tuzina, może więcej.

Myron znów poczuł przypływ gniewu.

– Małolatki? – spytał.

– Skąd mogę wiedzieć?!

– Nie spytałaś?

– Czy wyglądam na policjantkę? Człowieku, jeżeli przy szedłeś, żeby się mnie czepiać…

– Nie – przerwała jej Esperanza. – Możesz mu zaufać.

– Zaufać, Poca?! Wpada tu, kurwa, z rewolwerem i straszy modelkę.

– Potrzebujemy pomocy. Ja potrzebuję pomocy!

– Nie chciałem cię urazić, Lucy – zapewnił Myron. Interesuje mnie tylko dziewczyna ze zdjęcia.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: