Czasami możesz sobie po prostu dać spokój. Innym razem nie jesteś w stanie odpuścić i ważne jest dla Ciebie to, aby doprowadzić rzecz do końca. Zrób to, zanim wpadniesz we wściekłość i gdy on nie jest pijany. Może nie osiągniesz zadowalającego efektu, ale wyrażanie własnych uczuć pomoże Ci. Pamiętaj, że jeżeli spodziewasz się jakiejś reakcji męża, możesz się rozczarować, ale wyrażenie swoich uczuć będzie dla Ciebie dobre. „Przykro mi, że powiedziałeś…” Wyrażaj się w kategoriach „ja czuję”, a nie „ty zrobiłeś”. Pamiętaj, że wyrażasz własne uczucie, a nie oskarżasz go. Jeżeli będziesz o tym pamiętać – i jest to Twój rzeczywisty zamiar – poczujesz się lepiej po powiedzeniu tego, co leży ci na sercu. Wiem, że to Cię przeraża, ale niebiosa się nie rozstąpią i piorun Cię nie porazi. Niezależnie od tego, jak zostanie przyjęta Twoja wypowiedź, zrobiłaś kolejny krok w kierunku utwierdzenia siebie jako osoby mającej swoje prawa i uczucia.
Może pomoże Ci to także trochę lepiej zrozumieć swojego partnera. Jego myślenie może być nie do pojęcia, ale może nie chciał celowo Cię dotknąć. Jesteś tak przyzwyczajona do tego, że Cię poniża, iż na wszystko reagujesz w ten sam sposób. Nie ma nic niezwykłego w tym, że osoba niepewna poniża innych po to, żeby lepiej myśleć o sobie. Może nawet przenosić na Ciebie negatywne uczucia, które żywi do siebie. Istnieje także możliwość, że czasami gdy Cię krytykuje może mieć rację.
Ważne jest także spokojne przyjrzenie się sobie. To zbyt wygodne winić za wszystko alkoholika i uważać, że jest się doskonałym. Dopóki on zachowuje się w sposób skandaliczny i nieodpowiedzialny, nie musisz zastanawiać się nad własnym zachowaniem. Z pewnością w porównaniu z nim jesteś jak lilia. Ale czy nie oszukujesz siebie? Przecież czasami sama ustawiasz się wobec niego tak, żeby wyglądać jak ciężko cierpiąca żona, związana z bezmyślnym łobuzem.
Carol opowiadała mi, jak kiedyś przez ponad półtorej godziny przygotowywała mężowi jego ulubioną potrawę. Wszystko było gotowe na czas powrotu Kena, z lekką poprawką na relaks i przyjemną pogawędkę. Czy widzisz, jak Carol wyrastają tu skrzydła? Sama wiesz, co było dalej. Wrócił późno i był pijany. Carol czuła, że ma prawo dać mu za to. Jak mógł jej coś takiego zrobić? Po wszystkich tych przygotowaniach musiała jeść sama, poza tym jego porcja się przypaliła itd., itd. Carol szukała u mnie współczucia i zrozumienia. To zawsze jej daję, ale teraz szukała sympatii i zrozumienia dla swojego zachowania. Chciała, żebym pochwaliła ją za to, że broniła swojego, i że powiedziała mu co myśli. Ale nie pochwaliłam jej. Nie pochwaliłam, ponieważ złość Carol była nieusprawiedliwiona. Jedyną osobą, na którą powinna być zła jest ona sama. Uzależniła swoje plany od męża. Wiedziała, że nie można zakładać, że wróci do domu na czas. Jest przecież alkoholikiem. Tak więc, nie jest w porządku, że pozwoliła mu na to zobowiązanie. To tak, jakby chciała znaleźć usprawiedliwienie swojego wybuchu złości, wynikającego z tego, że mąż jest chory. On nic na to nie poradzi, że jest chory. Ona ma prawo być zła z powodu tej sytuacji. Jest to sytuacja wstrętna i obrzydliwa. Ale przyjrzyj się, czemu się złościsz? Złościsz się z powodu swojej sytuacji. Prawdopodobnie jesteś zazdrosna o cudowne małżeństwa wszystkich innych ludzi. Wszyscy, oprócz Ciebie, mają mężów jak Paul Newman. To Cię złości. Jesteś zła, ponieważ jesteś zazdrosna. Powiem Ci coś w tajemnicy. Nie tylko pary, w których jedno z małżonków jest alkoholikiem mają problemy. Inni ludzie też je mają. Niektóre z nich są równie poważne. Nie przemieszczaj swojej złości… To znaczy, nie kieruj na męża złości, która mu się nie należy. Nie będziesz czuła się lepiej, zachowując się w ten sposób. Sprawdź swoje motywy. Twoje myśli także się plączą. Musisz umieć oddzielić to, co jest, od tego, co chcesz, żeby było.
Inną sprawą, którą trzeba rozważyć jest to, czy dana uwaga lub zachowanie jest naprawdę warte Twojej złości. Właśnie po raz 738 nazwał Cię skończoną dziwką. Czy jest jakiś powód, aby na to odpowiadać? Czy jest jakiś powód, żeby się z tego powodu smucić lub złościć? To stara śpiewka. Po co robić wiele hałasu o nic? Warto jedynie zadać sobie pytanie: „Czy jest jakaś prawda w tym, co on mówi?” Jeżeli jest, możesz zastanowić się nad sposobem zmiany swojego zachowania. Jeżeli nie ma, to znaczy, że to tylko jego widzenie sprawy i rano nie będzie niczego pamiętał. Spytałam, czy wszystko co Cię złości jest warte poświęcenia energii, bo chcę wiedzieć, jak się czujesz, gdy jesteś zła. Czy naprawdę lubisz siebie, gdy się złościsz? Jeżeli tak, proszę bardzo, zostań z tym, ale jeżeli nic Ci to nie daje, dlaczego sobie nie odpuścisz? To nie znaczy, że masz patrzeć przez palce na wszystko, co Ci się nie podoba, tylko, że jesteś wystarczająco dojrzała, aby decydować, o co warto iść na noże.
Czasami powodem kurczowego trzymania się złości jest zgubienie perspektywy. Zaczęłam dzisiejszy dzień od awarii samochodu i półtorej godziny czekałam na samochód holujący, który obiecano przysłać w ciągu pół godziny. Nie muszę Ci mówić co czułam. Złość – to za łagodne słowo. Wściekłość. I nie mogłam okazać jej kierowcy samochodu holującego, ponieważ byłam od niego zależna i prawdopodobnie nie spóźnił się specjalnie po to, aby wyprowadzić mnie z równowagi. Przyjechałam do domu wściekła. Mój kot tylko spojrzał na mnie i natychmiast uciekł do piwnicy. Moja córka miała więcej odwagi i spytała co się stało. Powiedziałam jej. W swojej dwunastoletniej naiwności nie rozumiała, że ta historia z samochodem holowniczym była zaledwie częścią wielkiego spisku przeciwko mnie, i zapytała: „Czy możesz jakoś zmienić albo naprawić to, co się zdarzyło?” Cholernie roztropne dziecko. „Nie”. Dalej chodziłam po pokoju. „No to dlaczego nie zaczniesz dnia właśnie od tej chwili?”. Cóż za wspaniała myśl. Dlaczego o tym, kiedy zaczyna się mój dzień ma decydować zegarek? Przeżyłam godziny bogate w wydarzenia, ale mogłam rozpocząć dzień od nowa. I tak właśnie zrobiłam. I poczułam się inaczej. Zniknęło poprzednie uczucie złości, a pozwoliłam aby wypełniła mnie miłość do dziecka, które z nieskończoną mądrością, posiadaną tylko przez dzieci, dało mi dzień. Ty także możesz zacząć swój dzień w dowolnie wybranym momencie. Możesz zacząć o ósmej, albo o piątej, kiedy tylko zechcesz. Daruję Ci go tak, jak dała mi go Lisa.
To prawda, że masz bardzo trudną sytuację, aby uczciwie zająć się swoją złością. Twój mąż jest chory, a to nieładnie złościć się na chorego. Nie można go pociągnąć do odpowiedzialności za jego zachowanie. A jednak się wściekasz. Tak naprawdę, to jesteś wściekła na sytuację, w której się znalazłaś, ale oddzielenie sytuacji od osoby jest prawie niemożliwe. W końcu to on sam ordynuje sobie ten środek chemiczny. Nie robi tego ktoś inny, tylko on sam. Wiesz także, że jest to całkiem nierealistyczne spojrzenie, ponieważ przymus jest częścią choroby. Niemniej jednak gdyby własną dłonią nie uniósł tego kieliszka, nie upiłby się, a Ty nie żyłabyś w tej okropnej sytuacji. Naprawdę jesteś zła. Najtrudniejsze jest rozładowanie tej złości. Nie twierdź, że nie ma w Tobie złości. Znajdź takie sposoby skanalizowania jej, które będą dobre dla Ciebie. W końcu znaczna jej część Cię opuści i zaczniesz czuć większy spokój wewnętrzny i bardziej współczuć mężowi – alkoholikowi. Przyjdzie to z czasem, wraz z postępującym rozumieniem i szczerą oceną siebie.
Jest to obszar coraz większego zainteresowania kobiet żyjących w małżeństwie z alkoholikiem. Nie wiem, czy jest to nowy problem, ale gotowość do otwartej dyskusji na jego temat jest nowa. Kobiety zaczynają uświadamiać sobie, że mają potrzeby seksualne, pragnienia i prawa, tak samo jak mężczyźni. Kobiety zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie są czyjąś własnością, tylko partnerkami. Uświadamiają sobie, że nie muszą robić tego, czego nie chcą, a mogą robić tylko to, co chcą. Jest to coś zupełnie nowego i muszę przyznać, że strasznie mi się to podoba.