Postaraj się mówić to, co rzeczywiście myślisz i myśleć o czym mówisz. Odpowiedzenie na prośbę dziecka „tak” lub „nie” wyłącznie dla świętego spokoju wzmacnia zachowania manipulujące. Dzieci uczą się takich zachowań od rodziców, a nie jest to coś, co warto podtrzymywać. Jeżeli nie podajesz powodów swojej decyzji, to decyzja ta może nie zostać zaakceptowana przez dziecko. Jeżeli często zmieniasz swoje decyzje – ponieważ mówisz szybciej niż myślisz – to Twoja decyzja także może nie zostać zaakceptowana przez dziecko. Albo będzie Cię ono zadręczać, aż dasz mu pożądaną przez nie odpowiedź, albo stanie się nieubłagane i złe. Musisz umieć powiedzieć: „Taka jest moja decyzja. Możesz się z moją argumentacją zgadzać albo nie, ale mimo to podtrzymuję swoją decyzję”. Wtedy dziecko ma wybór. Albo podporządkuje się, albo nie. Jeżeli nie, to poniesie konsekwencje swojego zachowania.
Ostatnio byłam na pokazie nowego filmu o rodzinnych aspektach alkoholizmu. Było tam wielu ludzi, a wśród nich trzynastoletni chłopiec z rodzicami. Znałam tego chłopca już od pewnego czasu. Wiedział on dokładnie jak dostać od rodziców to, czego chce. Kiedyś zmusił matkę do wstania o wpół do ósmej rano i przygotowania mu śniadania, które mógł spokojnie zrobić sobie sam. Zobaczyłam jak prosi matkę o pieniądze na ciastko. Słyszałam, że mu odmówiła. Po kwadransie zobaczyłam chłopca z ciastkiem. Podeszłam do niego i powiedziałam: „Wiedziałam, że dostaniesz to ciastko. Byłam ciekawa jak dużo czasu zajmie Ci załatwienie tego”. Uśmiechnął się i odszedł. Jest to drobny przykład, ale wskazuje on na fakt, że chociaż kontrolujesz dom, to inne siły w Twoim domu mają władzę nad Tobą. Gdy znów zaczniesz mieć wpływ na swoje małżeństwo, ważne stanie się także odzyskanie wpływu na dzieci. One wcale nie chcą zawsze stawiać na swoim. Dzieci wolą być dziećmi. Jeżeli nie pozwala im się być dziećmi, nie mogą cieszyć się nieodłączną od rozwoju walką.
Twoje „nie” jest im potrzebne w sytuacjach, w których chcą, żeby powiedziano „nie”, a nie mogą tego zrobić same. Czasami znajdują się pod silną presją i nie mogą wykręcić się od czegoś, czego nie chcą robić, chyba że powiedzą: „Naprawdę chcę iść, ale spytałem mamy i ona nie zgodziła się”. W czasie Święta Niepodległości Jerry prosił matkę, żeby pozwoliła mu przenocować u kolegi Petera. Matka odpowiedziała: „Wiem, dlaczego o to prosisz. Będziesz mógł zostać na dworze do późna i puszczać fajerwerki. Bardzo mnie to niepokoi i nie mogę Ci na to pozwolić”. Oczekiwała od syna ostrych słów. A on popatrzył na nią i powiedział, że okropnie jest żyć z matką, która wszystko wie. Wyglądało na to, że mu ulżyło. Obawiał się, że wpadnie w kłopoty wraz z Peterem i kolegami, ale nie mógł okazać, że jest mniej dzielny od nich. Matka odrzuciła jego prośbę. Gdyby nie ona, trudno byłoby mu wybrnąć z tej sytuacji. Powiedzenie temu dziecku: „Dobrze, Jerry. Pozwolę Ci tam pójść, bo wierzę Ci i wiem, że nie zrobisz nic niewłaściwego” – to prowokowanie losu. Można tak powiedzieć wówczas, gdy masz dobry kontakt z dzieckiem, a ono zaczyna być już dość samodzielne. Ale nie nadużywaj takich deklaracji. Nie pomagaj w uwikłaniu go w sytuację ponad siły, w sytuację niepewnego i zagubionego dziecka. Okazanie dziecku, że jest dla Ciebie kimś ważnym, pomoże mu w staniu się kimś ważnym dla siebie samego. Jest to jedyny sposób, aby zapobiec temu, czego się obawiasz. Nie jesteś w stanie powstrzymać dzieci ani przed braniem narkotyków, ani dokonywaniem gwałtów, ani chuligaństwem, ani w ogóle przed czymkolwiek, co zechcą robić. Możesz jedynie pomóc im tak siebie cenić, żeby możliwości te nie były dla nich atrakcyjne.
Zazwyczaj mam bardzo dobry kontakt z młodymi ludźmi. Mój syn był bardzo tym zaintrygowany. Nie mógł zrozumieć, dlaczego wszyscy lubią jego matkę, a szczególnie – dorastający chłopcy, którzy nie lubią nikogo i których wszyscy unikają. Postanowił zbadać tę sprawę. Powiedzieli mu: „Mamy do niej zaufanie. Jeżeli powie, że nikomu nie powtórzy tego, co jej powiedzieliśmy, to nie powtórzy. Jeżeli powie, że gdy jeszcze raz usłyszy o naszych kradzieżach w szkole, zawiadomi dyrekcję, to zawiadomi. Jeżeli może pomóc, to pomoże, ale jeżeli uważa, że jesteśmy nie w porządku, także to nam powie”. Wiedzą, że jeżeli wyciągną dłoń, zawsze natrafią na moją dłoń, tak samo jak wczoraj, tak samo jak jutro.
Omawiam tutaj po pierwsze – sposoby redukowania niepokoju, a po drugie – budowanie systemu „ja”. Masz klucze do obu tych spraw. Po pewnym czasie dzieci nie tylko będą lepiej myślały o sobie, będą także współbrzmiały z Tobą. Byłam przy tym, gdy Mary Jane powiedziała swojej matce: „Znam ten wyraz Twoich oczu. Zaczynasz martwić się, czy tata przyjdzie do domu pijany”. Matka podniosła ją i powiedziała: „Masz rację. Jeżeli Ty spróbujesz się nie martwić, to ja także nie będę się martwiła. Chodź, upieczemy ciastka”.
Wiele z Was bardzo martwi się o to, czy dzieci nie odziedziczą alkoholizmu. Naprawdę nie wiemy, czy mogą go odziedziczyć, czy też nie. Wiemy natomiast, że środowisko domowe może zarówno zachęcać jak i zniechęcać do nadużywania alkoholu. Nie chodzi tu o dyskusję o potwornościach alkoholizmu (choć trzeba o tym mówić) lecz o przekazywanie wyznawanych wartości. Jeżeli istnieje jakaś cecha dominująca u alkoholików, to jest nią unikanie odpowiedzialności. Możesz podjąć więc środki zaradcze. Możesz nauczyć dziecko brania odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jeżeli Johny zbije szybę sąsiadce, to jego sprawą jest przyznanie się i znalezienie sposobu naprawienia szkody. Chronienie go w takiej sytuacji nie pomoże mu w rozwoju osobowości.
Bob i Tim zabarykadowali dla żartu boczne drzwi domu. Nie było żadnych szkód, ale zawiadomiono policję i straż pożarną. Chłopcy mogli skłamać i nie mieć kłopotów, ale przyznali się do wszystkiego. Byli przesłuchiwani przez kapitana policji. Matki poszły z nimi na przesłuchanie. Chciały, żeby chłopcy odczuli w pełni wstrząs związany ze skutkami swojego zachowania, ale żeby wiedzieli, że są kochani. Kochani, lecz nie nadmiernie ochraniani. W tym wypadku aktem miłości było pozwolenie chłopcom na przeżycie tej sytuacji. Dzięki temu przyjęli oni odpowiedzialność za własne zachowanie.
Napisałam opinię dla sądu, która ułatwiła wysłanie nastolatka do więzienia. W następnym roku rodzice tego samego chłopca poprosili mnie o napisanie drugiego raportu i tym razem byłam nastawiona na wydostanie chłopca z więzienia. Rodzice ci wiedzieli, że będą w porządku, i że nie zawsze wyciągnięcie dziecka z tarapatów jest dla niego najlepsze.
Jeżeli spełnisz swoje obowiązki, to dostaniesz kieszonkowe. Jeżeli nie, to nie. Proste, jasne. I dziecko jest za to odpowiedzialne. Jeżeli nabałaganisz, to sprzątaj albo przynajmniej pomóż.
Nawet negatywne doświadczenie może przynieść korzyść. Gdy Johnny powiedział sąsiadce, że zbił szybę, strasznie się zdziwiła. To, że przyznał się – w sytuacji, gdy nie sposób było wykryć sprawcę – zrobiło na niej takie wrażenie, że powiedziała mu: „Nic nie szkodzi”. Zdobył sobie przyjaciółkę.
Zachęcaj dzieci do mówienia o problemach po to, żeby znalazły sposób przeciwstawiania się im. Gdy powie się o trudnych sprawach, łatwiej będzie nad nimi zapanować. Rozwiązanie może być proste – właśnie takie, które nie przyszło na myśl.
Mówię tu o zasadach, które są ważne w każdej relacji rodzice-dziecko. Są one szczególnie ważne w domu alkoholika, ponieważ mamy tu do czynienia z poważnymi zaburzeniami w systemie „ja” u dzieci. Zaburzenia te są odwracalne. Jeżeli przekonują Cię inne twierdzenia zawarte w tej książce, uwierz i w to: w gruncie rzeczy Twoje dzieci mogą stać się lepszymi ludźmi dzięki temu, że żyją z alkoholikami. Co ja wygaduję? Tak, tak właściwie twierdzę. Słyszałam osoby, które wstawały na spotkaniach AA i mówiły: „Jestem wdzięczny za to, że jestem alkoholikiem”. Słyszałam kobiety, które na spotkaniach Al-Anonu mówiły: „Gdybym nie wyszła za alkoholika, byłabym w mniejszym stopniu człowiekiem, niż jestem dzisiaj”. Słyszałam na spotkaniach Al-Anon dzieci mówiące: „Nam się udało przeżyć” i miały one na myśli nie tylko dzieci alkoholików.