– Laboratorium włosów i włókien, Erin Volchko – rozległ się głos w słuchawce.

– Rizzoli. Masz coś nowego?

– Dzwonię w sprawie tych zielonych włókien, pobranych ze skóry Gail Veager. Znaleźliśmy identyczne na skórze Karenny Ghent.

– Używa tej samej tkaniny do zawijania swoich ofiar. Żadna niespodzianka.

– Mam inną niespodziankę.

– Jaką?

– Wiem, co to za tkanina.

Erin wskazała na mikroskop.

– Przezrocza są gotowe.

Obejrzyj je.

Rizzoli i Dean usiedli naprzeciw siebie i zbliżyli oczy do okularów podwójnej głowicy. Zobaczyli ten sam obraz: dwa kłaczki ułożone równolegle, aby można było je porównać.

– Lewe włókno zostało zdjęte ze skóry Gail Veager, prawe z Karenny Ghent – powiedziała Erin.

– Co o tym myślicie?

– Wyglądają identycznie – stwierdziła Jane Rizzoli.

– I są identyczne. Szarozielony nylon sześć koma sześć firmy Dupont. Nitka o grubości trzydziestu denierów, niezwykle cienka.

Erin wyjęła z teczki dwa wykresy i położyła je na stole.

– To są te same wykresy spektralne CSO. Pierwszy z włókna znalezionego na ciele Gail Veager, drugi na Karennie Ghent.

– Popatrzyła na Deana.

– Wie pan, na czym się opiera metoda całkowitego stłumionego odbicia, agencie Dean?

– Na wykorzystaniu podczerwieni, jeśli się nie mylę.

– Ma pan rację.

Używamy jej, chcąc odróżnić materiał powlekający włókno od samego włókna, w celu wykrycia substancji chemicznej zastosowanej do nasycenia tkaniny.

– Są ślady chemikaliów?

– Silikonu.

W zeszłym tygodniu detektyw Rizzoli i ja zastanawiałyśmy się nad przeznaczeniem takiej tkaniny. Wiedziałyśmy tylko, że włókno jest odporne na temperaturę, nieprzezroczyste i że nitki są tak cienkie, iż tkanina nie przepuszcza wody.

– Przypuszczałyśmy, że to może być namiot albo plandeka – dodała Rizzoli.

– Po co w takim razie nasycenie silikonem? – spytał Dean.

– Dla nadania właściwości antystatycznych – wyjaśniła Erin.

– Prócz tego zwiększa wytrzymałość na rozerwanie i nie przepuszcza wilgoci. W dodatku redukuje niemal do zera porowatość tkaniny. Innymi słowy, nie przepuszcza nawet powietrza.

Erin spojrzała na Jane.

– Domyślasz się, co to jest?

– Powiedziałaś, że już odkryłaś.

– Szczerze mówiąc, z pomocą laboratorium policji stanowej Connecticut.

Erin położyła na stole trzeci wykres.

– Dostałam go faksem dziś po południu.

To jest spektrogram włókien znalezionych na miejscu zbrodni w wiejskim rejonie Connecticut. Włókna pochodzą z rękawic i kurtki lotniczej podejrzanego. Porównajcie je z włóknami Karenny Ghent.

Rizzoli patrzyła na przemian na oba wykresy.

– Spektrogramy są identyczne.

To takie same włókna.

– Słusznie. Różnią się tylko kolorem.

Włókna z naszych dwóch przypadków są szarozielone, a te z dochodzenia w Connecticut mają dwa inne kolory. Część z nich jest jaskrawo-pomarańczowa, a reszta żółtozielona.

– Żartujesz!

– Kolory są jarmarczne, to prawda, ale te włókna z Connecticut są takie same jak nasze.

Nylon sześć koma sześć firmy Dupont. Nitki trzydziestodenierowe, nasycone silikonem.

– Opowiedz nam o tej sprawie w Connecticut – poprosił Dean.

– Wypadek podczas skoku z samolotu.

Spadochron ofiary nie otworzył się tak, jak powinien. Dopiero gdy na ubiorze podejrzanego znaleziono owe pomarańczowe i żółtozielone włókna, przekazano sprawę wydziałowi zabójstw.

Jane Rizzoli spojrzała na spektrogramy CSO.

– To spadochron.

– Zgadłaś.

Podejrzany w tamtej sprawie majstrował przy spadochronie ofiary w przeddzień wypadku. Ten spektrogram jest charakterystyczny dla tkaniny spadochronowej. Jest wytrzymała i odporna na wilgoć, prócz tego łatwa do zapakowania i magazynowania, kiedy się jej nie używa. Nasz podejrzany zawijał w nią swoje ofiary.

Jane spojrzała na Erin.

– Spadochron – powiedziała.

– Czy można sobie wyobrazić coś lepszego na całun?


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: