Griffin pokiwał głową.

– Dużo było tych konferencji? – zapytał.

– Bo ja wiem? Pięć czy sześć.

– I zawsze przed kamerami stawały wszystkie trzy?

– Zawsze. Żadnych indywidualnych wywiadów. Zastrzegły to na samym początku.

– A ich rodziny?

Maureen wzruszyła ramionami.

– Czasami w tle widywało się męża Carol Rosen albo matkę Meg Pesaturo, ale w konferencjach uczestniczyły tylko te trzy kobiety. W końcu to one zostały brutalnie zaatakowane, podczas gdy gliniarze przez sześć tygodni siedzieli bezczynnie na tyłkach.

– Mają pretensje do policji?

– Tak sądzę. Chociaż nigdy tego nie powiedziały.

– Dają się ponieść emocjom?

– Czasami. Ale rzadko. Zwykle są raczej… skupione na temacie. Do każdej konferencji wybierały motyw przewodni. Na przykład, kiedy mówiły przed gmachem policji miejskiej, domagały się większej liczby pieszych patroli. Gdy pojawiły się przed ratuszem, apelowały o poświęcenie większej uwagi sprawom bezpieczeństwa. Przed prokuraturą domagały się energiczniejszego śledztwa i schwytania podejrzanego. W końcu mówimy o seryjnym gwałcicielu, a tacy zwykle nie przestają gwałcić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

– Innymi słowy, doprowadziły opinię publiczną do białej gorączki – zgadł Griffin. O tak, potrafił to sobie wyobrazić. Detektywi z policji miejskiej musieli aż skakać z radości. Nie ma to jak niechęć ludzi, którym próbuje się zapewnić bezpieczeństwo. W takich chwilach człowiek naprawdę kocha swoją pracę. Oczywiście, gdyby sprawą zajęła się policja stanowa, od razu przyskrzyniliby skurczybyka. Bez dwóch zdań.

– Eddie Como zaatakował cztery kobiety w ciągu sześciu tygodni – powiedziała z naciskiem Maureen. – Jedną z nich zabił. Jak myślisz, jak się czuła Jillian Hayes, wiedząc, że gdyby policja poświęciła sprawie więcej uwagi, być może do trzeciego ataku w ogóle by nie doszło? Jej siostra wciąż by żyła.

– Tak powiedziała?

– Nie musiała. Wystarczyło, że stanęła przed kamerami, i ludzie przypomnieli sobie, co się stało z jej siostrą i co może spotkać ich siostry, jeżeli gwałciciel pozostanie na wolności. Zareagowali na to. Kurczę, to mało powiedziane. Ludziska po prostu oszaleli na punkcie gwałciciela. Założę się, że gdyby teraz zorganizowały następną konferencję i oznajmiły, że to one zabiły Eddiego Como, nikt nie miałby im tego za złe.

– Są aż tak atrakcyjne? – zapytał Griffin.

– Nie! – Maureen przewróciła oczami. – Są aż tak… przekonujące. Pomyśl tylko. Jillian Hayes, starsza siostra, która prowadzi własny biznes i opiekuje się niedołężną matką. Jest zawsze dobrze ubrana i trzyma dużą fotografię uśmiechniętej siostrzyczki, która miała zaledwie dziewiętnaście lat, gdy Eddie Como ją zabił. Meg Pesaturo, która wygląda jak Bambi, ma wielkie brązowe oczy i drżące dłonie. Wierz mi, nie ma w tym stanie faceta, który zobaczywszy ją, nie chciałby własnoręcznie ukatrupić Eddiego Como. No i wreszcie Carol Rosen, błękitnooka blondynka z wyższych sfer, która mieszka we wspaniałym wielkim domu, ale też działa w różnych lokalnych organizacjach charytatywnych. Nawet gdybyś nie wiem jak się wysilał, nie zorganizowałbyś lepszej grupy.

– Bizneswoman, podlotek i dobrze sytuowana mężatka. Innymi słowy, dla każdego coś miłego.

– Dokładnie.

– Mówią kolejno do mikrofonu – mruknął Griffin.

– O, nie. Jillian Hayes jest rzecznikiem całej grupy. Ona mówi.

– Tylko?

– Tylko. Zdaje się, że mają taką umowę. Poza tym Jillian Hayes ma doświadczenie w marketingu, dwie pozostałe nie czują się zbyt pewnie przed kamerą.

– Czyli to nie one stawiały wymagania – powiedział Griffin. – Tylko Jillian Hayes.

– Jillian Hayes mówiła w imieniu całej trójki. Carol i Meg zawsze stały tuż obok niej.

– Ale to Jillian jest przywódcą tego Klubu Ocalonych?

– Wiesz, Griffin, mówisz, jakby Jillian knuła coś złego.

– Po prostu się zastanawiam.

Maureen nie odzywała się przez chwilę. Jej błękitne oczy znowu rozbłysły.

– Mamy nagranie, które cię zainteresuje.

Griffin i Waters wymienili spojrzenia.

– Wszyscy mają takie nagrania – powiedział Griffin. – Na tym polegają konferencje prasowe.

– My mamy lepsze.

– Znowu wypatrzyłaś coś na dachu?

– Coś w tym rodzaju.

– No, dobra. Dawaj. – Griffin zaczął mieć powoli dość tej rozmowy. – Wyrzuć to z siebie, Maureen. Zdążyłaś już to wyemitować, cokolwiek to było. A to znaczy, że wszyscy to widzieli. Przejdźmy więc do sedna, a twoja współpraca zostanie doceniona.

– Jak bardzo doceniona?

– Przy następnym spotkaniu będę na ciebie warczał mniej, niż zamierzam warczeć dzisiaj.

– Bardzo zabawne. Wydawałoby się, że urlop, powinien ci poprawić charakter, sierżancie Griffin.

– A mnie się wydawało, że filmowanie konferencji trzech brutalnie zaatakowanych kobiet nauczy cię odrobiny współczucia. Wygląda na to, że oboje się pomyliliśmy.

Maureen zacisnęła wargi. Za jej plecami Jimmy odwrócił głowę, nim zdążyła zauważyć jego uśmiech.

– Mamy takie ujęcie Carol Rosen – oznajmiła nagle.

– Tej dzianej mężatki?

– Tak. Z ich trzeciej konferencji. Nawet nie pamiętam, w jakiej sprawie. W każdym razie Jillian gada jak zwykle do mikrofonu, a Carol i Meg robią to, co potrafią najlepiej, to znaczy stoją obok. Wtem pojawia się mąż Carol. Podchodzi do żony od tyłu i kładzie rękę na jej ramieniu. Zdaje się, że wcale się go nie spodziewała, bo gdy tylko to zrobił, o mało nie wyskoczyła ze skóry. Jimmy akurat robił jej zbliżenie. Wyraz jej twarzy… Ta kobieta była po prostu przerażona. Nie czuła się bezpiecznie nawet w biały dzień, wśród ludzi. Wyszedł z tego wzruszający news. A tak nawiasem mówiąc, tylko my to sfilmowaliśmy.

Milczała przez chwilę, a potem uśmiechnęła się i machnęła na nich ręką.

– No, panowie. Jesteście dużymi chłopcami, wiecie, jak to jest. Znacie zasady gry.

– Chcesz powiedzieć – odezwał się Griffin – że uważasz, że Carol Rosen zabiła Eddiego Como. I sądzisz tak na podstawie ataku paniki, który udało się wam zarejestrować na taśmie?

Maureen zmrużyła oczy.

– Masz pojęcie, co ten facet jej zrobił, Griffin? Czytałeś policyjne raporty z tej sprawy? Na Boga, kiedy Eddie Como z nią skończył, Carol Rosen nie mogła chodzić przez pięć dni. Jillian straciła siostrę. Meg Pesaturo straciła pamięć. Ale z tego, co widziałam, Carol Rosen straciła zmysły. Gdyby ktoś mi coś takiego zrobił, zabiłabym go. A ty nie?

Pytanie było dwuznaczne. I oboje zdawali sobie z tego sprawę. Griffin nie odpowiedział. Po chwili Maureen potrząsnęła niecierpliwie głową.

– Słuchaj, oboje wiemy, co teraz zrobicie. Spotkacie się z trzema ofiarami, zapytacie, która z nich pociągnęła za spust, a gdy tylko któraś z nich choćby mrugnie, zamkniecie ją do pudła. Więc nie praw mi tu morałów o współczuciu, sierżancie. To jest gra. I nie wróciłbyś do roboty, gdybyś za nią nie tęsknił.

– O ja biedny – mruknął Griffin. Maureen znowu potrząsnęła głową.

– Nie. Biedna Carol Rosen.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: