– No i? – zapytała Ali.

– O rany.

– Powiedz coś więcej.

– Daj mi złapać oddech.

Ali zaśmiała się i przytuliła jeszcze mocniej.

– Straciłem czucie – powiedział. – Nie czuję rąk i nóg.

– Zupełnie?

– Może lekkie mrowienie.

– Chyba nie takie lekkie. Byłeś wspaniały.

– Jak powiedział kiedyś Woody Allen, często ćwiczę, kiedy jestem sam.

Położyła głowę na jego piersi. Jego szaleńczo galopujące serce zaczęło zwalniać. Zapatrzył się w sufit.

– Myronie?

– Tak?

– On nigdy nie odejdzie z mojego życia. Nigdy nie opuści Erin i Jacka.

– Wiem.

– Większość mężczyzn nie potrafi sobie z tym poradzić.

– Ja też nie wiem, czy sobie poradzę.

Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się.

– Co?

– Jesteś szczery. To mi się podoba.

– Już nie jestem jednym z tych z miną och-ach?

– Och, wykreśliłam to dwadzieścia minut temu. Wydął usta, zmarszczył brwi i zatrzepotał rzęsami.

– Czekaj, chyba wraca.

Znów położyła głowę na jego piersi.

– Myronie?

– Tak?

– On nigdy nie odejdzie z mojego życia – powiedziała. – Jednak teraz go tu nie ma. Myślę, że teraz jesteśmy tu tylko we dwoje.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: