Do stolika podszedł kelner z wózkiem z deserami.

– Zgodnie z tradycją powieści kung-fu, należy przeprosić, wydając bankiet – oświadczył Chen, gdy zostali sami. – To nie jest bankiet, ale szczerze pragnę złożyć przeprosiny.

– Za co? – spytała zaskoczona.

– Cóż, jest mi przykro z powodu mojej nazbyt gwałtownej reakcji w Qingpu. Nie powinienem wiązać obrony polityki chińskiego rządu z kwestią nielegalnej emigracji do Stanów Zjednoczonych. Nie zamierzałem pani obrazić.

– Zapomnijmy o tym. Pan za bardzo bronił kontroli urodzeń, ale ja też przesadziłam. Oboje jesteśmy winni – odparła. Prawdę mówiąc, po ich sporze nabrała do Chena większego zaufania. Stracił panowanie nad sobą. Nie udawał. – Ale dokonał pan dziś wspaniałej rzeczy. Myślę o spotkaniu z Gu. To może być ważne.

– Gdyby nie pani skręcona kostka, nie odwiedzilibyśmy starego Ma i nie dowiedzielibyśmy się o Gu. Co za nieoczekiwany łańcuch zbiegów okoliczności.

– A gdyby pan Ma kiedyś nie trzymał na półce Doktora Żywagoi nie został z tego powodu lekarzem… albo nawet wcześniej, gdyby nie zaszedł pan do jego księgarni, żeby kupić komiks… to rzeczywiście może być bardzo długi łańcuch – zażartowała.

Chociaż się pogodzili, nie zaprosiła go do hotelu. Podali sobie ręce przed kawiarnią, stojąc na chodniku wciąż nieprzepisowo zastawionym rowerami.

Jeszcze przez minutę patrzył, jak Catherine przechodzi przez zatłoczoną jezdnię. Czarna torebka kołysała się u jej boku, długie włosy opadały na ramiona. Kiedy szczupła sylwetka Amerykanki znów wyłoniła się z fali rowerów, wydawała się bardzo daleko.

Tym razem nie było żadnego incydentu.

Odetchnął z ulgą.

Zadzwonił do Meiling w Szanghajskim Metropolitalnym Wydziale Ruchu Drogowego.

– Słucham, dyrektorze Chen.

– Nie nazywaj mnie tak, Meiling. Pełniłem tylko obowiązki dyrektora, kiedy Wei leżał w szpitalu.

Dyrektor Wei wrócił, ale stan jego zdrowia wciąż był nie najlepszy. Ludzie mówili nawet o powrocie Chena na stanowisko. Nie zamierzał przyjąć tej propozycji.

– Wciąż uważam pana za swojego szefa – upierała się Mailing. – Czym mogę służyć?

– Przy ulicy Shanxi znajduje się klub karaoke Dynastia. Ludzie z., naszej kontroli ruchu drogowego rozmawiali z jego właścicielem Gu Haiguangiem na temat przeznaczenia terenu pod parking. Czy moglibyśmy zbadać tę sprawę ponownie?

– Nie ma żadnego problemu, jeżeli pan sobie tego życzy.

– Nie trzeba się z tym spieszyć. Zanim cokolwiek zrobimy, chciałbym, żebyś skontaktowała się z Gu, poinformowała go o naszej rozmowie i oświadczyła, że Wydział Ruchu specjalnie zajmie się kwestią parkingu. Na razie nie obiecuj mu niczego.

– Rozumiem. Poproszę dyrektora Wei, żeby zadzwonił do szefa klubu. Ma bardzo dobrą opinię o panu.

– Jeśli skontaktujecie się z Gu jutro, to w zupełności wystarczy.

– Zajmę się tym z samego rana. Pan Gu dostanie taką decyzję, jaką pan zechce, żebyśmy podjęli.

– Przez kilka dni będę również potrzebował pomocy Starego Myśliwego. – Po chwili dodał: – Pracuję nad ważną sprawą. Muszę polegać na ludziach, do których mam pełne zaufanie, takich jak ty czy Stary Myśliwy.

– Cieszę się, że tak mnie pan ocenia. Jako pański doradca, stary Yu nie musi meldować się tu każdego dnia. Może prowadzić przez tydzień specjalne badania terenowe. Przekażę tę informację dyrektorowi Wei.

– Dziękuję, Meiling. Naprawdę jestem ci zobowiązany. Kiedy skończę to, czym się zajmuję, zabiorę cię do Dynastii na wieczór karaoke. Dostałem kartę VIP-a.

– Kiedy tylko będzie miał pan czas, dyrektorze Chen. Proszę uważać.

Zaraz potem Chen zatelefonował do Starego Myśliwego.

– Muszę poprosić was o kolejną przysługę, wujku Yu. Chciałbym, żebyście poobserwowali klub karaoke Dynastia przy Sharori. Właściciel nazywa się Gu Haiguang. Załóżcie mu podsłuch na telefon. Pokopcie w jego przeszłości. Ale spróbujcie zrobić to tak, żeby nie dowiedziała się komenda.

– Nigdy nie wiadomo, jakie powiązania może mieć pan Duży Szmal w komendzie – stwierdził Stary Myśliwy. – Dobrze, że jesteście ostrożni. To robota dla Starego Myśliwego. Wciąż mam dobry nos i uszy też. Ale co z moimi obowiązkami w kontroli ruchu?

– Rozmawiałem z Meiling. Nie musicie się meldować przez następny tydzień.

– Świetnie, będę stał na posterunku przed Dynastią przez cały dzień i wyślę kogoś do środka, jako klienta… Chociaż… nie. Wejdę tam sam.

Niektórzy starzy ludzie zaglądają do klubów, żeby posłuchać piosenek sprzed lat. Nie potrzebuję gabinetu. A Yang Guozhuang, inny emerytowany gliniarz, założy podsłuch na telefon. Przez wiele lat pracował w Tybecie. Załatwiłem mu zgodę na zameldowanie, więc mógł wrócić do miasta. Jako prawicowiec, w 1957 roku naprawdę dużo wycierpiał. A wiecie dlaczego? Po prostu z powodu wpisu w jego dzienniku.

– Dziękuję, wujku Yu. – Chen wiedział, że lepiej przerwać Staremu Myśliwemu, zanim ten wda się w długą opowieść o cierpieniach Yanga w czasie kampanii przeciwko prawicowcom. – Jeżeli będzie wam potrzebny gabinet, zapłaćcie. Nie przejmujcie się kosztami. Możemy korzystać z funduszu specjalnego.

– Czy Gu ma powiązania z tajnymi organizacjami?

– Tak. Bądźcie czujni.

– Rozpracowujemy sprawę morderstwa w parku czy tę drugą?

– Być może obie – odparł Chen i zakończył rozmowę. Catherine Rohn sugerowała związek między zabójstwem a zniknięciem Wen. Czy słusznie? Zanim zdążył to przemyśleć, znów zabrzęczał telefon.

Tym razem dzwonił sekretarz Li.

Rozdział 16

Catherine wróciła do hotelu sama.

Zrzuciła buty, pomasowała kostkę i podeszła do okna. Statki płynęły wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, lśniąc pod rozpalonymi chmurami. W dole, na Bundzie, ludzie spieszyli w różnych kierunkach. Starszy inspektor Chen mógł iść wśród nich w stronę hotelu, z teczką w ręku.

Odwróciła się od okna i spojrzała na gruby plik akt na biurku. Zapewniała siebie samą, że cieszy się z jego towarzystwa wyłącznie z przyczyn zawodowych. Po wizycie w klubie karaoke Dynastia chciała omówić nowy trop śledztwa. W odwiedzinach gościa z Hongkongu było coś podejrzanego.

Chciała także udowodnić Chenowi, że jest wolna od uprzedzeń typowych dla ludzi z Zachodu i że, pomimo różnic, mają wspólny cel. Wiedziała, że starszy inspektor, jako chiński gliniarz funkcjonuje w określonym systemie.

Prawdopodobnie Wen nie była już w Fujianie. Latające Siekiery musiały dojść do tego samego wniosku. Catherine zastanawiała się, co jeszcze może zdziałać w Szanghaju, współpracując ze starszym inspektorem Chenem? W przypadku Gu posłużył się yiqi. Miała nadzieję, że ta metoda przyniesie sukces, i to szybko.

Zapisała kilka słów w notatniku, przekreśliła je i myślała intensywnie, kiedy uruchomił się faks. Wiadomość z Waszyngtonu.

Na pierwszej stronie znajdował się tylko tytuł: „Informacja o Chenie z CIA".

Starszy inspektor Chen jest szybko awansującym członkiem kadry partyjnej, lansowanym jako następca komisarza Zhao albo sekretarza partii Li w Komendzie Policji w Szanghaju. Mówi się, że w minionym roku otwierał listę kandydatów na stanowisko ministra propagandy Szanghaju. Pracował również jako pełniący obowiązki dyrektora Szanghajskiego Wydziału Ruchu Drogowego. Brał też udział w seminarium Centralnego Instytutu Partyjnego. To nieomylny znak przyszłego awansu w systemie partyjnym. Jako jeden z „liberalnych reformatorów", posiada powiązania z potężnymi osobistościami na najwyższym szczeblu. Osiągnięcia zawodowe: w ostatnim czasie prowadził kilka ważnych politycznie dochodzeń, między innymi w ubiegłym roku w sprawie zabójstwa bohaterki pracy i ostatnie, związane z wiceburmistrzem Pekinu. Pod koniec lat siedemdziesiątych zrobił dyplom z literatury angielskiej, ale z nieznanych powodów otrzymał przydział do policji. Jako pisarz, znajduje się na liście zaproszeń Agencji Prasowej Stanów Zjednoczonych.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: