– Trzeba koniecznie coś zrobić z przemytem ludzi – oświadczył Chen, odstawiając filiżankę, w której liście herbaty straciły już zielony kolor.
– W ostatnich kilku latach sytuacja się pogorszyła. Zwłaszcza w rejonie wybrzeża. Nie chcemy, aby Chiny w taki sposób otwierały się na świat.
– Feng Dexiang był jednym z pasażerów „Golden Hope". Udało mu się przejść na kuter rybacki. Potem dzień i noc pracował na czarno w Nowym Jorku, aby zapłacić za przejazd.
– Słyszałem, że ci ludzie harują jak woły. Większość z nich nie wie, co ich naprawdę czeka. Musimy zadać miażdżący cios tym głowom węży.
– Jia jest śliski jak węgorz z ryżowisk. Amerykanie polują na niego od lat. Teraz wreszcie mają szansę skazać go za śmierć tych, którzy utonęli, ewakuując się ze statku – stwierdził Li. – Fenga złapano podczas walki gangów w Nowym Jorku i aresztowano. Wiedział, że grożą mu oskarżenia o działalność kryminalną i deportacja, więc zawarł porozumienie w zamian za zeznania przeciwko Jii.
– Czy Feng jest jedynym odnalezionym imigrantem z tego statku?
– Nie, złapali jeszcze kilku innych.
– To dlaczego muszą polegać tylko na Fengu?
– Cóż, po złapaniu nielegalni imigranci z Chin występują o azyl polityczny, powołując się na łamanie praw człowieka, na przykład „jedno dziecko w rodzinie" i zagrożenie przymusową aborcją. Azyl dostają bez problemu i nie muszą iść na ugodę z rządem amerykańskim. Feng nie miał podstaw do wystąpienia o azyl. Jego jedyny syn zmarł kilka lat temu. Dlatego postanowił współpracować.
– Spryciarz! – powiedział Chen. – Ale Jia ma na sumieniu nie tylko przemyt ludzi, to nie tylko głowa węża, ale też smoka, to przywódca triady na skalę międzynarodową. Kiedy zostanie ujawniona tożsamość Fenga, należy oczekiwać brutalnego odwetu.
– Zeznania Fenga mają kluczowe znaczenie w procesie, dlatego Amerykanie objęli go programem ochrony świadków prowadzonym we współpracy z Biurem Szeryfa Federalnego. Rozpatrzyli również pozytywnie jego wniosek o połączenie rodziny i sprowadzenie Wen Liping, jego ciężarnej żony. Poprosili nas, abyśmy im pomogli w tej sprawie.
– Jeżeli proces powstrzyma wielką nielegalną emigrację z Chin, będzie to korzystne dla obu krajów – Chen szukał w kieszeni spodni papierosów. – Nie cierpię zachodniej propagandy. Utrzymuje, że złą siłą, która kieruje tym wszystkim, jest nasz rząd.
– Naszym władzom niełatwo było zdecydować się na spełnienie tej prośby.
– Dlaczego?
– Cóż, niektórym starym towarzyszom nie podoba się, że Amerykanie starają się wszystkimi rządzić. – Li podsunął Chenowi srebrną papierośnicę z papierosami Panda, dostępnymi jedynie dla partyjnych funkcjonariuszy stojących o wiele wyżej w hierarchii niż Chen. – Ta sprawa nie pomoże też naszemu programowi powstrzymania nielegalnej emigracji poprzez uniemożliwianie wyjazdu z kraju rodzinom uciekinierów. Do tej pory to był jeden z najskuteczniejszych sposobów zwalczania przemytu ludzi z Chin. Zalegalizowanie pobytu za granicą trwa latami. A kiedy potem starają się sprowadzić do siebie rodziny, robimy trudności. To trwa kolejne kilka lat.
– Muszą więc przed ucieczką pomyśleć o konsekwencjach tak długiej rozłąki.
– Otóż to. Gdyby Wen dołączyła do męża bardzo szybko, w kraj poszedłby niewłaściwy sygnał. Jednak po długich dyskusjach na wysokich szczeblach obu rządów zawarto porozumienie o współpracy.
– To leży we wspólnym interesie Chin i Stanów Zjednoczonych. – Chen starannie dobierał słowa. – Jeżeli nie będziemy współdziałać, Amerykanie mogą pomyśleć, że popieramy przemyt ludzi.
– Tak właśnie powiedziałem dziś rano w czasie ministerialnej telekonferencji.
– Ponieważ zawarto porozumienie, pozwolenie, by Wen dołączyła do męża, jest sprawą oczywistą. – Chen znów wziął do ręki fotografię. – Dlaczego więc Biuro Szeryfa wysyła funkcjonariusza aż do Szanghaju?
– Naszej policji trochę czasu zajęło uporanie się z procedurami, zgromadzenie dokumentów i uzyskanie wszystkich zgód. Feng grozi, że jeśli Wen nie dołączy do niego przed rozpoczęciem procesu, on nie będzie zeznawać. Amerykanie zaczęli się niepokoić. Zaproponowali, aby inspektor Rohn przyjechała pomóc Wen dostać wizę, ale naprawdę chodzi o wywarcie na nas presji.
– Kiedy zaczyna się proces?
– Dwudziestego czwartego kwietnia. Dziś mamy ósmego.
– W takim razie trzeba się pospieszyć. W tym szczególnym przypadku na pewno wystarczą dwadzieścia cztery godziny, aby przygotować paszport i niezbędne dokumenty. Dlaczego więc przydzielono mi tę sprawę?
– Żona Fenga zniknęła. Ministerstwo w Pekinie dowiedziało się o tym ubiegłej nocy, a inspektor Rohn jest już w drodze.
– Jak to… zniknęła?
Li wzruszył ramionami.
– Bez względu na to, jak do tego doszło, ten fakt stawia nas w kłopotliwej sytuacji. Amerykanie będą podejrzewali, że próbujemy wycofać się z naszych zobowiązań.
Starszy inspektor Chen zmarszczył brwi. Oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku paszportowego zwykłego chińskiego obywatela trwało miesiącami, ale jeżeli rząd dał zielone światło, policja powinna załatwić sprawę szybko. Opóźnienie było trudne do wytłumaczenia, a poza tym, jak Wen mogła zniknąć? To nie miało sensu. A jeśli cała sprawa jest manipulacją? Wszystko możliwe, zwłaszcza kiedy w grę wchodzą interesy państwowe. Nie, taki scenariusz wydawał się bardzo mało prawdopodobny. Pekin mógł od samego początku odmówić współpracy ze Stanami. Wycofanie się na tym etapie oznaczałoby złamanie danego słowa, utratę dobrego imienia. Chen nie podzielił się jednak tymi myślami z Li.
– Co więc powinniśmy zrobić, towarzyszu sekretarzu? – zapytał.
– Znajdziemy Wen. Policja już jej szuka. Obejmiecie kierownictwo.
– Mam pojechać z inspektor Rohn do Fujianu?
– Nie. To będzie wspólne dochodzenie policji z Szanghaju i Fujianu. Na razie jesteście odpowiedzialni za pobyt inspektor Rohn w Szanghaju.
– Jak mogę kierować sprawą, skoro mam towarzyszyć tutaj Amerykance?
– Jest naszym specjalnym gościem podczas pierwszej wspólnej chińsko-amerykańskiej akcji przeciwko nielegalnej emigracji – oświadczył Li. – Co by robiła w Fujianie? Tam może być niebezpiecznie. A ona jest dla nas najważniejsza. Dotrzymacie inspektor Rohn towarzystwa w Szanghaju i zadbacie, aby była bezpieczna i zadowolona z pobytu. Musicie ją informować i zabawiać.
– Czy to zajęcie dla chińskiego starszego inspektora policji? – Chen patrzył na zdjęcia Li na ścianie gabinetu, na długą barwną karierę polityka ściskającego dłonie innych polityków, wygłaszającego przemówienia na konferencjach partyjnych, dokonującego prezentacji w komendzie… w różnych czasach, w różnych miejscach. Li był najważniejszym funkcjonariuszem partyjnym w komendzie, ale ani jedno zdjęcie nie ukazywało go przy pracy policyjnej.
– Oczywiście. To bardzo ważne zadanie. Rząd chiński jest zdecydowany położyć kres przemytowi ludzi. Amerykanie nie mogą mieć co do tego żadnych wątpliwości. Musimy przekonać inspektor Rohn, że robimy wszystko, co w naszej mocy. Może zadawać różne pytania, a my postaramy się na nie odpowiadać. Potrzebny jest tak doświadczony oficer jak wy, aby poradził sobie z sytuacją. Nie trzeba chyba dodawać, że zachowana musi zostać pewna granica.
– To znaczy? – przerwał Chen, gasząc papierosa w kryształowej popielniczce w kształcie łabędzia.
– Na przykład inspektor Rohn może sceptycznie odnosić się do naszego trybu przyznawania paszportów. Owszem, sporo u nas biurokracji, ale tak jest na całym świecie. Nie ma powodu robić z tego wielkiej afery. Musimy mieć na względzie nieskalany wizerunek rządu chińskiego. Będziecie wiedzieli, co powiedzieć, starszy inspektorze Chen.
Tyle że Chen nie wiedział. Czy uda mu się przekonać amerykańską partnerkę, skoro on sam podziela te wątpliwości? Będzie musiał poruszać się tak ostrożnie, jakby stąpał po cienkim lodzie. Polityka. Miał jej powyżej uszu. Odstawił filiżankę.
– Obawiam się, że nie mogę się tego podjąć, towarzyszu sekretarzu Li. Prawdę mówiąc, przyszedłem omówić z wami inną sprawę. Dziś rano w Parku na Bundzie znaleziono zwłoki. Obrażenia wskazują, że może to być zabójstwo triad.