– Widzę światło. Sukces jest w zasięgu ręki. Duchy zmarłych wkrótce pobłogosławią naszą sprawę. Błagają cię o zemstę w ich imieniu.
Razow przypomniał sobie pierwsze spotkanie z Borysem. Wlókł się zagubiony i głodny przez jakieś pustkowie, gdy trafił na tłum wieśniaków. Byli słabi i chorzy. Niektórzy nie mogli iść o własnych siłach. Zapytał, dokąd wędrują. Odpowiedzieli, że do klasztoru, żeby uleczył ich nawiedzony starzec. Razow nie miał nic innego do roboty, więc poszedł z nimi. Patrzył, jak kulawi odrzucają kule, a ślepcy wołają, że odzyskali wzrok. Kiedy stanął przed Borysem, mnich spojrzał na niego, jakby znali się od zawsze.
– Czekałem na ciebie, mój synu – powiedział.
Oczy Borysa zahipnotyzowały Razowa. Opowiedział mnichowi swoją historię. Zwierzył się, że zaszokowały go słowa umierającego ojca; że uciekł od cywilizacji i błąkał się po dzikich stepach wokół Morza Czarnego. Borys kazał mu zostać, gdy wieśniacy odejdą. Przegadali całą noc. Kiedy Razow zapytał, gdzie są inni mnisi, usłyszał tylko, że “byli niegodni”. Domyślał się strasznej prawdy, ale nic go to nie obchodziło. Gdy wrócił do cywilizacji, towarzyszył mu dziwaczny brodaty mnich. Od tamtej pory nigdy go nic opuszczał.
Na terytorium Razowa pojawiły się w końcu obce gangi. Za radą Borysa rozpuścił wiadomość, że się wycofuje i zrywa z przeszłością. Najpierw zmienił nazwisko. Potem, po kilku zabójstwach, podpaleniach i zamachach bombowych, zatarł wszelkie ślady swoich przestępczych powiązań. Miliony zgromadzone w bankach szwajcarskich zainwestował w kopalnie. Pomogły mu gangsterskie metody z przeszłości. Wkrótce poszerzył swoje interesy o górnictwo morskie.
Obserwatorzy dostrzegali tajemniczą, głęboką więź między dwoma mężczyznami. Razow konsultował z Borysem wszystkie ważne decyzje i dobrze go wynagradzał. Mnich miał kilka osobowości. W jego kajucie na jachcie była tylko skromna koja. Spędzał wiele godzin na medytacjach. Rzadko się mył. Czasami, kiedy jacht zawijał do portu, znikał. Razow ustalił, że chodzi do naj pod lej szych burdeli. Borys sprawiał takie wrażenie, jakby ascetyczny mnich walczył w nim z lubieżnym mordercą.
Był jednak cennym doradcą, wykazując niezwykłą inteligencję. I tym razem miał rację: NUMA mogła okazać się groźna.
8
Morze Czarne
Statek NUMA podążał szlakiem mitycznych Argonautów. Płynął przez Morze Czarne do Bosforu, wąskiej cieśniny między azjatycką i europejską częścią Stambułu. W przeciwieństwie do Jazona, który przywiózł do domu złote runo, Austin miał tylko ekipę telewizyjną i masę pytań bez odpowiedzi.
Ewakuacja z rosyjskiej plaży poszła gładko. Kapitan Atwood wysłał z “Argo” łódź po Austina i ekipę telewizyjną. Zabranie “Gooneya” okazało się łatwiejsze niż przypuszczali; wystarczyło posprzątać szczątki. Austin niechętnie myślał o zawiadomieniu Zavali, że samolocik jego konstrukcji mieści się teraz w pudełku do butów.
Podczas ostatniego kursu na brzeg Austin zauważył w wodzie zwłoki tureckiego sternika Mehmeta. Wciągnęli je do łodzi i zabrali na statek. Przypominało to Austinowi, jak wiele tu ryzykował. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, teraz on także leżałby sztywny pod brezentem.
Austin zgłosił się do sanitariusza okrętowego, który opatrzył mu ranę. Potem wziął prysznic i przebrał się. Zaproponował Kaeli, żeby po odpoczynku spotkała się z nim na kolacji w mesie. Zajął stolik przy dużej szybie z widokiem na pokład rufowy. Patrzył na spieniony kilwater statku i próbował zrozumieć sens potyczki na plaży, gdy zjawiła się Kaela.
Miała na sobie dżinsy i spłowiałą niebieską koszulę, pożyczone od oceanografki, która była niższa i grubsza. Niezgrabne ubranie robocze wyglądało na szczupłej Kaeli wręcz elegancko. Kiedy pojawiła się w mesie, przypominała paryską modelkę z pokazu najnowszej awangardowej kolekcji.
Uśmiechnęła się do Austina i podeszła do stolika.
– Coś ładnie pachnie.
– Masz szczęście. Szef zdecydował się na kuchnię włoską. Siadaj.
Usiadła, zamknęła oczy i pociągnęła nosem.
– Niech zgadnę. Na zakąskę sałatka z trufli i pieczarki olivi, potem risotto porcini.
– Niezupełnie. Mamy pizzę. Z pieczarkami albo pepperoni, jeśli wolisz carne.
– I to ma być szef kuchni z czterogwiazdkowego hotelu?
Austin zrobił niewinną minę.
– Przyznam, że przesadziłem. Ale miałem dobre intencje. Chciałem podnieść cię na duchu. Na plaży wyglądałaś tak, jakbyś tego potrzebowała.
– A ty wyglądałeś, jakbyś wybił twarzą szybę. Cieszę się, że widzę cię w lepszym stanie.
– Zadziwiające, jakich cudów można dokonać igłą, nićmi chirurgicznymi i wacikami.
Kaela obejrzała się na bufet.
– Jaka jest ta pizza?
– Prawie taka dobra, jak w Pizza Hut. Zwłaszcza, jeśli można ją popić takim nektarem… – odparł Austin i wyjął spod stolika butelkę Chianti Brunello Classico. – Kupiłem skrzynkę, kiedy staliśmy w Wenecji.
Kaela roześmiała się.
– Jesteś pełen niespodzianek.
– Wybacz, że kolacja nie jest całkiem taka, jak obiecywałem, ale musisz przyznać, że widoki są cudowne.
– Nie przeczę. Otwórz butelkę, a ja przyniosę jedzenie.
Wstała, wzięła tacę i stanęła w kolejce. Po kilku minutach wróciła z dwiema pizzami i sałatkami. Austin otworzył i nalał wino.
– Pizza jest wspaniała – pochwaliła Kaela i łyknęła wina. Nagle rozejrzała się. -Widziałeś Mickcya i Dundce?
– Miałem ci powiedzieć. Wzięli coś do jedzenia i poszli na mostek kręcić film. Zdaje się, że oczarowali naszego ponurego kapitana Atwooda.
– Kamera potrafi zrobić z człowieka aktora.
Austin dolał wina.
– Opowiedz mi o waszym reportażu o arce Noego.
– To typowa mieszanka bzdur i faktów, którą Niewiarygodne tajemnice zwykle karmią masową widownię telewizyjną. Łączą stare materiały z nowym, ubarwiając to dramatyczną narracją i tajemniczą muzyką w tle. Zwykle sugerujemy, że rząd coś ukrywa, a ekipie grozi niebezpieczeństwo. Telewidzowie to uwielbiają.
– Tym razem niebezpieczeństwo było realne.
– Fakt – przyznała Kaela. – Potwornie się czuję z powodu śmierci kuzyna kapitana Kemala. To był mój pomysł, żeby zobaczyć starą bazę okrętów podwodnych.
– Nie obwiniaj się. Nie mogłaś wiedzieć, że ktoś będzie do was strzelał.
– Wszystko jedno. Czy ktoś skontaktował się z kapitanem Kemalem?
– Mostek połączył się z nim jakiś czas temu. Kapitan przekazał mu złą wiadomość.
– Biedny Mehmet. Ciągle mam tę scenę przed oczami. Jego rodzina musi być załamana.
Austin spróbował delikatnie skierować rozmowę na inny tor, żeby oderwać myśli Kaeli od tego, czego nie mogła zmienić.
– Jeśli szukacie arki Noego, może powinniście powęszyć wokół góry Ararat?
– Nie. Znasz odkrycia Williama Ryana i Waltera Pitmana?
– To geolodzy z Uniwersytetu Columbia. Według nich, Morze Czarne było kiedyś słodkowodnym jeziorem, dopóki Morze Śródziemne nie przedarło się przez Bosfor w czasie wielkiego potopu. Ludzie, którzy mieszkali wzdłuż brzegów musieli uciekać, żeby uratować życie.
– Oznacza to, że arka żeglowała po tych wodach. Dźwiganie kamer po zboczach góry Ararat byłoby stratą czasu.
Austin wpatrzył się w ciemnobursztynowe oczy Kaeli. Promieniowały humorem i inteligencją.
– Pewnie chcesz wiedzieć, dlaczego ktoś, kto udaje poważną reporterkę, skończył w telewizyjnym odpowiedniku bulwarowego piśmidła.
Austin do listy zalet Kaeli dodał spostrzegawczość.
– Widziałem twój program. Odcinek o tym, że Wielka Stopa żyje w Loch Ness z nieślubnym dzieckiem kosmitki.
– Rozumiem aluzję. Niewiarygodne tajemnice to najgorsze śmiecie telewizyjne.
Austin rozłożył ręce.
– Więc?
– To długa historia.
– Mamy mnóstwo czasu. Mów, a ja będę ci dolewał wina.
Kaela podparła dłonią brodę i przyjrzała mu się.
– To najlepsza propozycja, jaką dziś usłyszałam. Opowiem ci o sobie, jeśli zrewanżujesz się tym samym.