– Żadnych. Udało nam się w ostatniej chwili złapać samolot do Noworosyjska. Uniwersytet załatwił nam taksówkę z lotniska i przyjechaliśmy. Chciałbym wiedzieć, gdzie właściwie jesteśmy. Między Rostowem i Noworosyjskiem?

– Zgadza się. Noworosyjsk to port obsługujący kaukaskie pola naftowe. Miasto-bohater. Pełno tam szpetnych pomników, upamiętniających heroiczną postawę narodu rosyjskiego w czasie ostatniej wojny – wyjaśnił Orłow i zwrócił się do Gamay. – Paul wychwalał pani znajomość biologii morskiej. Nad czym pani teraz pracuje?

– Ostatnio badałam degradację raf koralowych na Florida Keys, spowodowaną wyciekiem przemysłowym.

Orłow pokręcił głową.

– Wygląda na to, że nie tylko Rosjanie barbarzyńsko niszczą środowisko. Badam skażenie Morza Czarnego. A ty, Paul?

– Prowadziłem w Woods Hole konsultacje w dziedzinie górnictwa morskiego. Chyba jeden z waszych koncernów górniczych, o których czytałem, ma siedzibę w Noworosyjsku.

Udawanie nie było mocną stroną Trouta. Czuł się nieswojo, kiedy kogoś okłamywał. Zwłaszcza starego przyjaciela.

– Górnictwo morskie? Pewnie chodzi o Ataman Industries.

– Być może. Na pewno gdzieś o tym czytałem.

– Byłbym zaskoczony, gdybyś nie czytał. Ataman to potęga. Zaczęli od górnictwa lądowego, ale dostrzegli interes pod wodą. Teraz ich flota pływa po całym świecie.

– Sprytne posunięcie przy obecnym zapotrzebowaniu na paliwa.

– Fakt, ale mało kto wie, że Ataman przoduje w dziedzinie wynalazków do wydobywania hydratu metanowego z dna morskiego.

– Nie przypominam sobie żadnej wzmianki na ten temat w literaturze fachowej.

– Nie chcą się ujawniać. Kapitalizm rosyjski jest jeszcze w fazie Dzikiego Zachodu. Nie mamy takiego prawa patentowego jak wy. Choć wątpię, czy coś by to dało. Ataman zatrudnia tysiące ludzi. Nie jest łatwo utrzymać coś w tajemnicy. Zbudowali całą flotę monstrualnych statków do wydobywania “ognistego lodu”.

– “Ognistego lodu”? – zdziwiła się Gamay.

– Ktoś wymyślił taką nazwę dla hydratu metanowego, połączenia metanu z cząsteczkami wody – wyjaśnił Paul. – Jego złoża znajdują się pod dnem morskim na całym świecie. Wygląda jak zlodowaciały śnieg, tyle że palny.

Wtrącił się Orłow.

– Każdy wie, że uczeni radzieccy przypisywali sobie wszystkie wynalazki, od żarówki do komputera. Ale w tym wypadku muszę oddać im sprawiedliwość; pierwsze naturalne złoża znaleziono na Syberii. Nazwano to gazem błotnym. Później Amerykanie odkryli hydraty pod oceanem.

– U wybrzeży Karoliny Południowej – przytaknął Trout. – Ludzie z Woods Hole nurkowali tam w batyskafie głębinowym “Alvin”. Widzieli pióropusze gazu uchodzące z osadów geologicznych wzdłuż uskoków dna morskiego.

– Czy ma zastosowanie przemysłowe? – zapytała Gamay.

Orłow chciał sobie jeszcze nalać wódki, ale po zastanowieniu odstawił butelkę.

– To ogromny potencjał. Złoża światowe zawierają prawdopodobnie więcej energii niż zasoby wszystkich paliw kopalnych razem wziętych.

– Więc mogą zastąpić ropę i gaz?

– “Scientific American” nazwał to paliwem przyszłości. Miliardowy biznes. Dlatego tylu ludzi jest zainteresowanych wydobyciem. Jednak wiążą się z tym ogromne problemy techniczne. Substancja jest niestabilna. Przy niniejszym ciśnieniu szybko ulega dekompozycji. Ale kto opanuje ten proces, będzie w przyszłości rządził światowymi zasobami energii. Ataman przoduje w dziedzinie poszukiwań i badań. I nie jest to dobrze – zakończył Orłow i zmarszczył z troską szerokie czoło.

– Dlaczego? – zapytał Paul.

– Bo jego wyłącznym właścicielem jest ambitny biznesmen, Michaił Razow.

– Musi być bajecznie bogaty – zauważyła Gamay.

– Niewyobrażalnie. Skomplikowany gość. Trzyma swoje interesy w tajemnicy, ale głośno krytykuje rząd i jest bardzo popularny.

– W Stanach potentat z ambicjami politycznymi to nic niezwykłego – odrzekła Gamay. – Często wybieramy bogatych ludzi na gubernatorów, senatorów, prezydentów.

– Nie daj Boże, żeby Razow doszedł do władzy. To fanatyczny nacjonalista. Marzy o powrocie starych dobrych czasów.

– Myślałam, że komunizm umarł.

– Tak, żeby zastąpiła go inna forma oligarchii. Razow uważa, że Rosja przeżywała okresy największej chwały pod rządami carów Piotra Wielkiego i Iwana Groźnego. Nie wyraża się jasno, co niepokoi wielu ludzi. Mówi tylko, że widzi ucieleśnienie ducha dawnego imperium w Nowej Rosji.

– Takie typy pojawiają się i znikają – przypomniał Paul.

– Mam nadzieję, choć tym razem nie jestem taki pewien. Facet ma siłę przyciągania i jego proste przesłanie trafia do przekonania moim biednym rodakom.

– Skąd się wzięła nazwa “Ataman”? – zapytała Gamay.

– To określenie kozackiego przywódcy. Razow pochodzi z kozackiej rodziny. Większość czasu spędza na wspaniałym jachcie. Nazwał go “Kazaczestwo”, co w wolnym przekładzie oznacza kozactwo. Powinniście zobaczyć ten statek. Robi wrażenie. Pływający pałac. Cumuje niedaleko stąd. No, wystarczy tej polityki. Są przyjemniejsze tematy. Po pierwsze, muszę was przeprosić. Mam trochę pilnej roboty. Za godzinę lub dwie będę wolny. Przez ten czas możecie się poopalać na plaży.

– Znajdziemy sobie zajęcie.

– Doskonale – odrzekł Orłow i wstał. Uścisnął rękę Paulowi i objął Gamay. – Zobaczymy się później i przegadamy całą noc.

Para w średnim wieku też odeszła. Troutowie zostali sami. Paul zaproponował, żeby obejrzeli plażę.

Jakieś trzydzieści metrów od brzegu pływał samotny człowiek. Kamienista plaża nie zachęcała do leżenia na słońcu. Metalowe krzesełka aż parzyły. Gamay szukała wzrokiem miejsca do wyciągnięcia się na ziemi. Paul przespacerował się kawałek. Wrócił po kilku minutach.

– Znalazłem coś ciekawego – powiedział i poprowadził Gamay za sobą. Za zakrętem stała motorówka. Od drewnianego kadłuba odłaziła biała farba, ale łódź wyglądała całkiem nieźle i miała doczepiony nowy silnik Yamahy.

Gamay odgadła myśli męża.

– Chcesz nią popłynąć?

Trout wzruszył ramionami. Z wody wychodził młody człowiek, wyglądający na studenta.

– Zapytajmy go.

Pływak wyszedł na brzeg i zaczął wycierał się ręcznikiem. Podeszli i przywitali się.

– Amerykanie? – zapytał z uśmiechem.

Paul przytaknął i powiedział swoje nazwisko.

– Jurij Orłow – przedstawił się Rosjanin. – Jesteście znajomymi mojego ojca. Studiuję na uniwersytecie.

Mówił po angielsku z amerykańskim akcentem.

Uścisnęli sobie ręce. Jurij był wysoki, dobrze zbudowany. Na czoło opadała mu grzywa jasnych włosów, niebieskie oczy powiększały okulary w rogowej oprawie.

– Zastanawialiśmy się, czy można byłoby popływać motorówką – powiedział Paul.

Jurij rozpromienił się.

– Żaden problem. Dla przyjaciół mojego ojca wszystko.

Zepchnął łódź na głębszą wodę i szarpnął linkę rozrusznika. Silnik zakaszlał, ale nie zaskoczył.

– Ma humory – usprawiedliwił się Jurij. Zatarł ręce, wyregulował mieszankę paliwową i znów spróbował. Tym razem silnik ożył. Zawył, zakrztusił się, potem wyrównał obroty. Troutowie wsiedli do łodzi. Jurij odepchnął ją, wskoczył na pokład i wypłynęli w morze.

15

Oczy Austina po kilku sekundach przyzwyczaiły się do mroku. Ciężki zapach kadzidła przypomniał mu wizytę w antycznej bizantyjskiej kaplicy greckiego klasztoru na wzgórzu Mistra z widokiem na Spartę. W mosiężnych kinkietach mrugały gazowe płomyki. Tynkowane ściany pokryte były wspaniałymi ikonami. Sufit wzmacniały grube drewniane belki. W końcu pokoju stał fotel z wysokim oparciem, zwrócony przodem do ołtarza.

Podeszli bliżej. Ołtarz był przykryty czerwonym materiałem ze złotą literą R. Stała na nim dymiąca kadzielnica. Żółte światło lampy na ścianie padało na dużą czarno-białą fotografię w ozdobnej złotej ramie.

Zdjęcie przedstawiało siedem osób – dwoje dorosłych i piątkę dzieci. Mieli podobne rysy. Fotografia wyglądała na portret rodzinny. Z lewej strony stał brodaty mężczyzna w wojskowej czapce z daszkiem, w mundurze galowym. Na piersi miał medale.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: