– Proszę się nie bać – powiedział. – Jesteśmy z NUMA. Rozumie pani?

Utkwiła w nim wzrok i powtórzyła bezgłośnie:

– NUMA…

– Zgadza się – przytaknął. – Nazywam się Kurt Austin. A ten facet to Joe Zavala. Przylecieliśmy z “Argo”. Wywoływaliśmy was przez radio. Może nam pani wyjaśnić, co się stało?

Gwałtownie pokręciła głową.

– Może wyjdziemy na świeże powietrze? – zaproponował Austin.

Znów pokręciła głową. Nie zapowiadało się łatwo. Wyciąganie jej siłą z ciasnej kryjówki mogło się źle skończyć. Dla niej i dla nich. Była w szoku. Austin wyciągnął otwartą dłoń. Patrzyła na nią przez chwilę, potem dotknęła jego palców, jakby sprawdzała, czy są prawdziwe. Kontakt fizyczny przy wrócił ją do rzeczywistości.

– Dwa lata temu pływałem na tym statku – powiedział Austin. – Dobrze znam kapitana Brewera.

Przyjrzała się jego twarzy i nagle przypomniała sobie.

– Widziałam pana kiedyś w centrali NUMA.

– Bardzo możliwe. Z jakiego pani jest działu?

Pokręciła głową.

– Nie pracuję w NUMA. Wykładam na Uniwersytecie Teksańskim. Nazywam się Jane Montague.

– Nie chce pani stąd wyjść? Tu chyba nie jest zbyt wygodnie.

Skrzywiła się.

– Czuję się jak sardynka w puszce.

Przebłysk humoru był dobrym znakiem. Austin pomógł jej wyjść z kryjówki i przekazał ją Zavali. Joe zapytał, czy nie jest ranna.

– Nie. Mogę chodzić.

Zrobiła parę kroków, ale musiała przytrzymać się jego ramienia.

Wspięli się na pokład rufowy. Jan usiadła na zwoju liny, mrużąc oczy od słońca. Zavala podał jej płaską butelkę tequili, którą na wszelki wypadek nosił w plecaku. Alkohol przywrócił dziewczynie kolory, w zgaszonych oczach błysnęło życie. Popatrzyła na morze.

– Przypłynęli tutaj – odezwała się w końcu.

– Kto?

– Zabójcy. Zjawili się o świcie. Większość z nas jeszcze spała.

– Czym przypłynęli?

– Nie wiem. Nie widziałam. Wpadli do mojej kajuty i zwlekli mnie z koi. Mieli dziwne mundury, workowate spodnie i wysokie buty. Zabili moją współlokatorkę. Zastrzelili bez ostrzeżenia. Słyszałam strzały na całym statku.

– Powiedzieli, kim są?

– Nie odzywali się. Od razu wzięli się do roboty, jakby szlachtowali bydło w rzeźni. Tylko jeden mówił.

– Jak wyglądał?

Uniosła drżącymi rękami butelkę i łyknęła tequili.

– Był bardzo wysoki, bardzo chudy i blady, jakby nigdy nie wychodził na słońce. Miał długą brodę i zmierzwione włosy. Śmierdział, jakby nie mył się od miesięcy. – Zmarszczyła nos z obrzydzeniem.

– Jak był ubrany?

– Cały na czarno, jak ksiądz. Ale najgorsze były oczy – wzdrygnęła się. – Za duże do jego twarzy. Okrągłe, wytrzeszczone. Nie wyrażające żadnych emocji.

– Coś mówił?

– Musiałam zemdleć. Ocknęłam się na koi. Pochylał się nade mną. Miał taki cuchnący oddech, że o mało nie zwymiotowałam. Na statku panowała cisza. Słyszałam tylko jego głos. Hipnotyzujący jak syk węża. Powiedział, że zabił wszystkich na statku oprócz mnie. Pozwolił mi przeżyć, żebym przekazała wiadomość.

Rozpłakała się, łkając konwulsyjnie.

– Chciał, żeby NUMA wiedziała, że to zemsta za zabicie gwardzistów i naruszenie “świętej ziemi”. Powiedział, że szuka Kurta Austina.

– Jest pani pewna, że wymienił moje nazwisko?

– Nie mogę się mylić. Odpowiedziałam, że nie ma pana tutaj. Oni wiedzieli, że pan jest na “Argo”. Kiedy ten człowiek przekonał się, że pomylili statki, dostał szału. Kazał mi przekazać NUMA i Stanom Zjednoczonym, że to tylko próbka tego, co się niedługo stanie.

– Coś jeszcze?

– To wszystko, co zapamiętałam.

Oczy Jane znów przygasły.

Austin podziękował jej i podszedł do swojego plecaka leżącego na pokładzie. Wyjął telefon Globalstar. Po kilku sekundach rozmawiał z Gunnem.

– Jesteś jeszcze w powietrzu?

– Ledwo się utrzymujemy. Lecimy na oparach paliwa, ale zdążymy. A co z wami?

– W porządku.

Gunn wyczuł, że coś jest nie tak.

– Jaka sytuacja na “Hunterze”?

– To nie na telefon, ale najgorsza z możliwych.

– Pomoc w drodze – odparł Gunn. – Rozmawiałem z Sandeckerem. Zadzwonił do kumpli z marynarki. Są wdzięczni za uratowanie załogi NR-1. Kiedy powiedział, że potrzebujesz wsparcia, wycofali krążownik z ćwiczeń NATO w tym rejonie.

– W tej chwili wolałbym lotniskowiec, ale niech będzie.

– Okręt dopłynie do ciebie za dwie godziny. Potrzebujesz jeszcze czegoś?

Spojrzenie Austina stwardniało. Jego głos zabrzmiał groźnie.

– Chciałbym się spotkać z pewnym wyłupiastookim psycholem.

25

Marynarka przysłała na “Sea Huntera” uzbrojony oddział, ale nic nie można było zrobić bez grupy dochodzeniowej. Austin nie potrzebował eksperta od medycyny sądowej, żeby wiedzieć, co się rozegrało. Zabójcy podpłynęli do statku, zakradli się cicho na pokład i wymordowali wszystkich z wyjątkiem jednej kobiety. Celowo zostawili ją przy życiu. Atakiem dowodził maniak, który mówił o zemście.

Z relacji świadka jasno wynikało, że napad był rewanżem. Austin zadzwonił do centrali NUMA i poprosił o ostrzeżenie wszystkich statków agencji. Zwłaszcza tych na Morzu Śródziemnym. Czuł się winny. Zavala przekonywał go, że nikt nie mógł przewidzieć takiej jatki. Austin ledwo hamował wściekłość. Zavala znał zimny, nieobecny wyraz jego twarzy. Wiedział, że Austin dopadnie zabójców.

Krążownikiem marynarki bez przygód dotarli do Stambułu. W recepcji hotelu czekała na Austina paczka ze Stanów. Przyszła w nocy FedEksem. Wziął ją do pokoju i uśmiechnął się po przeczytaniu dołączonej notki: “Załączam informacje o»Odessa Star«. Kiedy dogrzebię się do czegoś więcej, przyślę ci. Pamiętaj, że jesteś mi coś winien. P.” Zadzwonił do recepcji i obiecał wysoki napiwek za zdobycie przepisu na imam bajildi i wysłanie go na adres Perlmuttera. Potem przestudiował materiał o “Odessa Star”.

Akta Lloyda wiele wyjaśniały, ale nie wiedział, jak rozumieć historię “małej rusałki”. Zwrócił uwagę na dziwną rozmowę Perlmuttera z lordem Dodsonem. Ciekawe, dlaczego Anglik tak się wkurzył? Dlaczego stary wrak frachtowca wzbudzał takie emocje? Na samą wzmiankę o tym statku Dodson nabrał wody w usta.

Austin podniósł słuchawkę i zadzwonił do pokoju Zavali.

– Nie denerwuj się, stary. Jestem już prawie spakowany – zapewnił Joe.

– Bardzo się cieszę. Co byś powiedział na małą podróż do Anglii? Chciałbym, żebyś z kimś pogadał. Sam bym to załatwił, ale muszę wrócić z Rudim do Waszyngtonu, żeby zdać relację Sandeckerowi.

Austin wiedział, że jego niecierpliwość i sam wygląd mogą zniechęcić rozmówcę. Spokojny Zavala spisze się lepiej.

– Nie ma problemu odparł Joe. – Przy okazji mógłbym wpaść do znajomej w Chelsea…

– Będzie załamana, kiedy się dowie, że nie masz dla niej czasu. To nie może czekać. Zaraz przyniosę ci coś, co musisz przeczytać.

Austin poszedł do pokoju obok. Kiedy Joe studiował materiały otrzymane od Perlmuttera, Kurt znów zadzwonił do recepcji. Poprosił, żeby dla Zavali zarezerwowano miejsce na najbliższy lot do Londynu. Recepcjonista powiedział, że właśnie przefaksował Perlmutterowi przepis i postara się załatwić rezerwację. Austin wiedział, że w Stambule są dwa sposoby załatwiania spraw: oficjalny i nieoficjalny. Ten drugi polegał na korzystaniu z sieci krewnych i znajomych na zasadzie “przysługa za przysługę”. Recepcjonista miał najwyraźniej dobre układy, bo dostał ostatnie miejsce w samolocie startującym za dwie godziny.

Zavala skończył czytać materiały od Perlmuttera. Po naradzie z Austinem podszedł do telefonu i zadzwonił do Dodsona. Przedstawił się jako naukowiec z NUMA. Powiedział, że jutro będzie w Londynie i poprosił o rozmowę o udziale rodziny lorda w brytyjskiej historii morskiej i służbie dla Korony. Nawet dziecko zorientowałoby się, że to pretekst, ale jeśli nawet Dodson podejrzewał podstęp, nie zdradził się z tym. Odrzekł, że będzie cały dzień w domu i podał adres.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: