Prezydent uśmiechnął się.
– Nigdzie nie rusza się pan bez wsparcia, prawda, James?
– To stare przyzwyczajenie z akademii. Zamiast jednej torpedy lepiej naraz odpalić kilka. Pozwoliłem sobie również zaprosić tu głównego programistę komputerowego NUMA, Hirama Yaegera.
Wallace wydał polecenia do interkomu. Po kilku minutach agent wydziału specjalnego wprowadził do gabinetu Yaegera, Reeda i Jenkinsa. Yaeger uznawał tylko autorytet tych, którzy znali się na megabajtach. Mimo wizyty u prezydenta miał na sobie mocno znoszoną marynarkę sportową, podkoszulkę, dżinsy i buty dobre na pustynię. Jenkins włożył jasnobrązowy popelinowy garnitur z czasów pracy w college’u i nową niebieską koszulę, kupioną specjalnie na tę okazję, Hank Reed stawał na głowie, żeby coś zrobić ze swoją fryzurą w stylu Lyle’a Lovetta, ale nawet w garniturze i krawacie wyglądał jak kukła trolla.
Jeśli nawet prezydent był zaskoczony wyglądem ludzi, którzy weszli do Gabinetu Owalnego, dyplomatycznie nie dał tego poznać po sobie. Uścisnął im dłonie i powiedział:
– Admirał mówił nam o tsunami w Maine. Uważa, że falę wywołał człowiek.
Jenkins, bawiąc się nerwowo węzłem krawata, opowiedział o tsunami w Rocky Point i swoim śledztwie w tej sprawie.
Prezydent zwrócił się do Reeda.
– Zgadza się pan z doktorem Jenkinsem?
– Całkowicie. Nie widzę powodu, żeby wątpić w jego wnioski. Moje badania wskazują, że odpowiednio wielka siła użyta w określonych punktach szelfu kontynentalnego mogłaby wywołać takie skutki.
Wtrącił się Austin.
– Opisałem fachowcom pocisk, który widziałem na “Atamanie”. Uważają, że może to być bomba wstrząsowa z ładunkiem o dużej zdolności penetracyjnej. Wirniki wprowadzają głęboko w dno morskie. Może mieć głowice podobne do nuklearnych pocisków balistycznych.
– Chyba nie sądzi pan, że to głowice jądrowe? – przeraził się prezydent.
– O ile wiem, wystarczą konwencjonalne materiały wybuchowe. Niektóre są tak silne, jak nuklearne. Jest jeszcze coś. Kapitan i sternik NR-1 powiedzieli mi, że Ataman używał ich łodzi podwodnej do poszukiwań słabych miejsc, uskoków i cienkiej warstwy osadu wzdłuż zboczy i kanionów szelfu kontynentalnego.
– Gdzie jest teraz ten statek Atamana?
– Gdzieś u wybrzeży Nowej Anglii. Poprosiłem naszych ludzi od obserwacji satelitarnej, żeby go namierzyli. Niedługo kurier dostarczy tu wyniki.
– Powiem recepcjonistce, żeby go natychmiast przysłała do nas – odrzekł prezydent i zwrócił się do Sparkmana. – Jesteś górnikiem, Sid. Wiesz coś o hydracie metanu?
Sparkman milczał podczas prezentacji faktów. Wyglądał, jakby męczyła go zgaga.
– Tak, panie prezydencie. To zamrożony gaz ziemny. Niektórzy nazywają go “ognistym lodem”.
– Wróćmy do szczegółów, doktorze Jenkins. Czego możemy się spodziewać u naszych wybrzeży?
– Zniszczenia zależą od głębokości wód przybrzeżnych, kształtu zatok i obecności rzek, gdzie wielkie fale koncentrują swoją energię. Możliwe, że po uderzeniu w brzeg fala osiągnęłaby wysokość trzydziestu metrów.
Prezydent był zaszokowany.
– To mogłoby spowodować niewyobrażalne zniszczenia.
– Niestety, są gorsze rzeczy niż tsunami – odrzekł cicho Jenkins.
– Co może być gorszego od gigantycznej fali, uderzającej w gęsto zaludniony rejon? – zdziwił się prezydent.
Jenkins wziął głęboki oddech.
– Panie prezydencie… Masowe uwolnienie metanu mogłoby wywołać globalne ocieplenie na wielką skalę.
– Co? Myślałem, że musimy się martwić tylko o zanieczyszczenie atmosfery przez przemysł i samochody.
– To też, ale… Proszę posłuchać, dam panu przykład. W jedenastym wieku do atmosfery dostała się ogromna ilość uwolnionego metanu. Rozpoczęło się globalne ocieplenie. Tropiki sięgnęły na północ aż do Anglii, a morze dochodziło do Arizony.
W pokoju panowała cisza.
– Razow musi o tym wiedzieć – odezwał się w końcu Sparkman. – Dlaczego miałby to robić?
– Rosjanie zawsze chcieli ocieplić północne pustkowia swojego kraju – wyjaśnił Reed. – To niewiarygodnie bogate rejony, ale klimat jest bardzo surowy. Mówiło się kiedyś o podgrzewaniu wód arktycznych energią jądrową, żeby to osiągnąć. Podwyższenie temperatury pozwoliłoby na zasiedlenie i rozwój tamtych terenów. Jednocześnie niektórzy spekulują, że globalne ocieplenie zamieniłoby środkowe stany USA w pustynię.
– Moi doradcy informują mnie na bieżąco o globalnym ociepleniu – odrzekł prezydent. – O ile dobrze rozumiem, to bardzo skomplikowany proces. Nie ma gwarancji, że wszystko pójdzie po myśli Razowa.
– Razow najwyraźniej zamierza zaryzykować – odpowiedział Reed.
– Boże! – przeraził się prezydent. – To byłaby katastrofa na niewyobrażalną skalę.
– Byłoby jeszcze gorzej – zauważył Sandecker. – Razow ma wielkie statki do wydobywania hydratu metanu i osłabienie Stanów Zjednoczonych dałoby mu możliwość kontrolowania przyszłych światowych zasobów energii. Stałby się ich globalnym zarządcą.
– Trzeba powstrzymać tego szaleńca – zdecydował prezydent.
– Eskadra myśliwców szybko załatwiłaby sprawę – powiedział wiceprezydent.
– Tylko czy mamy wystarczające dowody, żeby zatopić ten statek? – zapytał Wallace. – Zwłaszcza przy obecnej sytuacji w Rosji.
– Bardzo słusznie, panie prezydencie – powiedział Sandecker. – Wszyscy wiemy, co się tam dzieje. Prawicowe siły Razowa zwalczają umiarkowanych. Zaatakowanie rosyjskiego statku dostarczyłby Razowowi argumentów na to, że Stany Zjednoczone to wróg. Umiarkowani przegraliby. Rosyjski arsenał jądrowy przeszedłby pod kontrolę kozackich szaleńców.
– Ale nie możemy pozwolić, żeby ten statek wykonał swoje zadanie – odparł prezydent.
Zapukano do drzwi i do pokoju wpadła zdyszana młoda kobieta z dokumentami.
– Przepraszam za spóźnienie – powiedziała. – Wyniknęła pewna komplikacja.
– Jakie mogły być problemy ze znalezieniem tego statku? – zdziwił się Sandecker.
– Namierzyliśmy go tak szybko, że postanowiliśmy przyjrzeć się Wschodniemu Wybrzeżu aż do Florydy.
– Znaleźliście drugi statek?
– Trzy. I trzy następne w drodze. Na wybrzeżu Pacyfiku też coś się dzieje.
Kiedy kurierka wyszła, prezydent wybuchnął.
– Trzy statki?! I trzy następne w drodze? Jasna cholera! Skąd mamy wiedzieć, które miasto jest celem? A jeśli kilka naraz?
Sandecker zwrócił się do Yaegera.
– Hiram?
– Kurt i Paul odwalili kawał roboty – powiedział Yaeger. – Dali mi dostęp do zaszyfrowanych plików w komputerze na statku Atamana. Ale Razow używał systemu steganograficznego. Łączność była zakodowana w zdjęciach cyfrowych. To standardowa metoda terrorystów, bo obrazy trudno rozszyfrować. W tym wypadku chodziło o fotografię menu rosyjskiej restauracji. Okazało się, że to część operacji Atamana o nazwie “Trojka”.
Wtrącił się Austin.
– Razow powiedział mi, że “Trojka” to po prostu projekt otwarcia centrów handlu w trzech miastach amerykańskich. I że to żadna tajemnica.
– W menu były ukryte plany jego prawdziwej operacji – ciągnął Yaeger. – Klucz do szyfru znajdował się na jachcie Razowa. Znów dzięki Kurtowi Max i ja mogliśmy wejść do głównego komputera na jachcie. Wytropiliśmy w systemie kod binarny. Prawdziwa operacja to nie “Trojka”, tylko “Chart rosyjski”.
Austin uniósł brwi.
– Gorki i Sasza. – Na widok zdumionych min wyjaśnił: – To imiona dwóch chartów rosyjskich Razowa. Uwielbia je.
– Ja też lubię psy – odrzekł prezydent – ale bardziej interesują mnie szczegóły tej operacji.
– Z pliku Chart wynika, że trzy statki będą skierowane do Bostonu, Charlestonu i Miami – powiedział Yaeger.
– Ale przecież właśnie w tych miastach Ataman ma otworzyć centra handlu – zauważył zaskoczony wiceprezydent.
– Czy może być lepsza przykrywka dla tej operacji? – zapytał Sandecker.
– Admirał ma rację – przytaknął Yaeger. – Natknąłem się na rozkazy ewakuacji personelu Atamana i zwinięcia interesów w tych miastach. Niestety w komputerze na jachcie nie znalazłem informacji, czy celem jest jedno miasto, czy wszystkie trzy.