e. dobry nastrój
f. a także różne inne.
Jeśli umówione z nim jesteśmy poza domem, obojętne gdzie, w kawiarni, na rogu ulicy, na dworcu kolejowym, w parku przy karpiach do karmienia, sprawa jest łatwa. Przychodzimy, mniej więcej zgodnie z ustalonym czasem i stwierdzamy jego nieobecność. O ile właściwa godzina już minęła, oddalamy się natychmiast. O ile trochę do niej brakuje, czekamy spokojnie te pięć minut, po czym oddalamy się również.
Zważywszy rozczarowanie, mogłyśmy bowiem być zaproszone na:
– bal karnawałowy w świeżo odnowionym Bristolu
– wycieczkę do Paryża
– spotkanie z Danielem Olbrychskim
– wybieranie prezentu dla nas w jubilerskim sklepie
– lub coś podobnego
bezwzględnie musimy mieć przygotowane zawczasu niezmiernie atrakcyjne zajęcie dla siebie. Aż się trzęsiemy do niego i prawie chcemy gorąco, żeby on się spóźnił, a zajęcie stało się naszym udziałem.
Gorzej, jeśli czekać na niego musimy u siebie w domu. Zazwyczaj w domu mamy co robić i porzucenie własnego mieszkania paskudzi nam wszystko. Albo zatem decydujemy się zawalić zajęcia natury gospodarsko-codziennej, wychodzimy mimo wszystko i udajemy się tam, gdzie nas ogólnie ciągnie, na przykład:
– do kosmetyczki
– do hinduskiego sklepu z odzieżą
– do kina, na film, który bez problemu mogłyśmy obejrzeć w telewizorze
– do przyjaciółki, która ma wysoce interesującego męża
– do kasyna
– do lasu na grzyby
– na tenisa
(tenisiści prezentują zazwyczaj duże walory zewnętrzne)
– na byle który parking, gdzie spróbujemy ukraść samochód, bo niby dlaczego nie? Mafia może, a my co?
Albo też, jeśli nie chce nam się opuszczać domu ze względu na złe warunki atmosferyczne, względnie własne lenistwo, przestajemy czekać, przebieramy się w elegancki negliż i łapiemy się za jakiekolwiek osobiste hobby. Możemy przesadzać kwiatki, rozstawiając je po całej podłodze, możemy czytać sensacyjną powieść, nie rozumiejąc z niej ani jednego słowa, możemy wywoływać zdjęcia w łazience, o ile potrafimy i posiadamy sprzęt, możemy przystąpić do pieczenia ciasta, możemy wszystko. Możemy otworzyć butelkę wina i nawet nieco się urżnąć.
W tym celu, na wszelki wypadek, kobieta musi dysponować:
a. własnym hobby (koniecznie!)
b. korkociągiem na zasadzie dźwigni
(inaczej tego wina nie otworzy i będzie musiała prosić o pomoc sąsiada. Sąsiada o pomoc można zawsze prosić, nawet gdyby się miało pięć korkociągów, o czym on wcale nie musi wiedzieć. Gdyby nazajutrz przyniósł nam szósty w prezencie, rozumiemy, że nie jesteśmy w jego typie. Mamy tu na myśli sąsiada).
c. dyscypliną wewnętrzną (jeśli, w wyniku spóźnienia, oczyma duszy widzimy go:
– w kostnicy
– w szpitalu na stole operacyjnym
– w więzieniu
– pod tramwajem, który nie zauważył, że przejechał człowieka, leży on tam w kawałkach i kona
– w rowie przy autostradzie pod ruiną samochodu
– w ramionach rywalki żadne racjonalne działania nie będą miały do nas dostępu.)
Dodatkową korzyść osiągamy, jeśli on jednak przychodzi i zastaje nas w promiennym humorze, z blaskiem w oczach i rumieńcem na licu, uprawiająca hobby, za każdym razem inne. Dojdzie do wniosku, że jesteśmy kobieta intrygująca, po której diabli wiedza, czego się można spodziewać. Z samej ciekawości będzie przychodził.
Jeśli zaś głupie spóźnienie pozbawi go:
– zaplanowanej rozrywki
– posiłku, którego oczekiwał
– pieniędzy, które już wydał, opłacając bal, lub też bilety lotnicze
– dobrego samopoczucia
– oraz innych wartości,
zastanowi się wreszcie, co robi i przestanie się spóźniać. Następnie zaś pojawi się w nim mgliste i podświadome skojarzenie z kobietą, podobne jak z pociągami na dworcu. Nie chcą czekać i trzeba się z nimi liczyć.
Jeśli nie odczuje żadnych strat, bo jedyne co go interesowało, to nasza osoba, tej zaś właśnie dopadł i ma, możemy sobie nie zawracać głowy niczym.
Zważywszy, iż umysłowość kobiet chodzi osobliwymi drogami, czujemy się zobligowane zwrócić im uwagę na jedną drobnostkę.
Otóż mężczyźni czasami pracują i spełniają obowiązki, nie związane z życiem uczuciowym. Podróżują komunikacją państwową i miejską, względnie własnymi samochodami w korku. Miewają spotkania służbowe i nagłe wypadki ’ ’ w pracy. Bywają policjantami, strażakami i lekarzami w pogotowiu. Leśnikami, hodowcami zwierząt, ratownikami górskimi i marynarzami.
Te rzeczy należy uwzględnić. Trudne chwile zawodowe i totalna niemożność przemieszczenia się w przestrzeni, jak:
– lawina górska
– gęsta mgła na drodze
– katastrofa kolejowa
– niespodziewany klient z Australii
– burza na morzu
– trzy trupy jeden po drugim, a zabójca właśnie ucieka
– pożar domu towarowego
– i tym podobne
w pewnym stopniu zwalniają ich z punktualności.
Nader rzadko się zdarza, żeby służba leśna podpalała bory i gaje dla usprawiedliwienia swojej nieobecności na obiedzie, lub kolacji. Nie było także wypadku, żeby marynarz czy rybak w tym samym celu wywołał porządny sztorm. Mowy nie ma nawet o malutkim szkwaliku.
Zatem, po starannym rozważeniu rodzaju ich zajęć i obowiązków, stosujemy taryfę ulgową i, na przykład, na policjanta z wydziału zabójstw czekamy cierpliwie. Na policjanta z wydziału gospodarczego już mniej.
Bez względu na własne doznania, musimy powstrzymać się od uwag:
– kąśliwych
– złośliwych
– awanturniczych
– złowieszczych
– płaczliwych
– zawierających groźby, choćby nawet i nie karalne
– i ogólnie mało sympatycznych,
jeśli przybywa spóźniony marynarz, taternik, gliniarz, strażak, chirurg i trup.
No nie, przy trupie trochę się zdenerwujemy. Jeśli ma cień taktu, nie powinien przybywać.
Pozostałych witamy czułym uśmiechem, współczuciem, radosnymi słowy i gotowa kolacją. Względnie po prostu gotową sobą.
Wszystko inne tylko ich do nas zrazi.
Nieźle jest także, o ile nie zachodzi żadna z ewentualności wymienionych wyżej, a czekamy w domu, szybko wydzwonić sobie jakiegokolwiek osobnika płci męskiej w wieku jeszcze jako tako produkcyjnym, którego dyplomatycznie i podstępnie nakłonimy do odgrywania roli potencjalnego gacha. Istnieje duża szansa, że ten nasz akurat się na niego nadzieje.
Wyjaśnień nie należy odmawiać, cóż znowu! Przeciwnie, służymy nimi chętnie, rzecz jasna w cztery oczy.
– Bo jak ty się spóźniasz, kochanie, to ja się tak potwornie denerwuję, że już sama nie wiem, co robić i muszę…
– mieć obok siebie żywego człowieka, byle kogo
– natychmiast wyjść z domu, żeby nie zwariować
– coś robić, co mnie jakoś zajmie
… inaczej bym tu umarła, albo ciebie znienawidziła. A ja cię przecież chcę kochać!
Warianty wyjaśnień można sobie tworzyć dowolne, zależnie od charakteru, sytuacji i poglądów przeciwnika.
Pomijając już wszystko inne, z mężczyzną, który nas wcale jeszcze nie zamierza porzucić i któremu na nas zależy, należy rozmawiać.
Rzecz oczywista, nie w chwilach, kiedy:
– ogląda mecz
– łowi ryby
– chciwie spożywa posiłek
– korzysta z nas seksualnie
– ciężko schetany, głowi się nad służbowym, nierozwikłanym problemem, od którego zależy reszta jego kariery