– Myron?

– Tak, Norm.

– Dobrze znasz TruPro?

– A jakże.

– Dyrektorem tej ligi mianowali szczawika młodszego od moich hemoroidów. Szkoda, żeś go nie widział. Przychodzi do mnie, ściska rękę, uśmiecha się lodowato i prosto z mostu oznajmia, że mnie wykończą. „Dzień dobry, zetrę cię z po wierzchni ziemi”. – Norm spojrzał na Myrona. – Czy oni mają, no wiesz, powiązania? – spytał i, żeby się upewnić, że Myron go zrozumiał, palcami wskazującymi wygiął nos.

– A jakże – powtórzył Myron. – Jak najbardziej.

– No to pięknie. Wybornie.

– Co chcesz zrobić, Norm?

– Nie wiem. Nie ucieknę i się nie ukryję, dość się w życiu nauciekałem i naukrywałem, ale gdybym miał narazić te dziewczyny na niebezpieczeństwo…

– Zapomnij, że są kobietami.

– Co?

– Potraktuj je jak mężczyzn.

– Myślisz, że chodzi o płeć? Mężczyzn też bym nie naraził, kapewu?

– Kapewu. TruPro powiedziało coś więcej?

– Nie.

– Żadnych pogróżek, nic?

– Tylko od tego szczawika, że mnie wykończą. Nie sądzisz, że groźby wobec Brendy to ich robota?

Był w tym sens. Starzy gangsterzy rzeczywiście przerzucali się na bardziej legalne przedsięwzięcia – przy tylu innych możliwościach zbicia kasy grzechem byłoby ograniczać się do prostytucji, narkotyków i lichwy – ale nawet przy najlepszych chęciach takim jak bracia Ache nic z tego nie wychodziło. Nie było na to rady. Bo choć zaczynali od legalnych interesów, to przy najmniejszych trudnościach – utracie kontraktu czy niedoszłej transakcji – wracali do starych metod. Jak bumerang. Strasznym nałogiem była też korupcja. Dlaczego nie leczono z niej na terapii z udziałem grup wsparcia?

W tym przypadku agencja TruPro szybko zrozumiała, że musi wyrwać Brendę konkurencji. I zaczęła wywierać naciski. Dokręciła śrubę jej menedżerowi – ojcu – po czym zajęła się nią samą. Zastosowali klasyczną metodę zastraszania. W tym scenariuszu były jednak dziury. No, bo jak wyjaśnić telefon z żądaniem, żeby Brenda zadzwoniła do matki?

Trenerka gwizdkiem obwieściła koniec treningu. Zebrała wokół siebie zawodniczki, przypomniała: za dwie godziny mają wrócić na jego drugą część, podziękowała im za wysiłek i klaśnięciem w dłonie dała znak, że mogą się rozejść.

Myron zaczekał, aż Brenda weźmie prysznic i się ubierze. Nie zajęło jej to długo. Nadeszła z mokrymi włosami, w długiej czerwonej koszulce i czarnych dżinsach.

– Czy Mabel coś wie? – spytała.

– Tak.

– Miała wiadomość od taty?

Myron skinął głową.

– Potwierdziła, że uciekł. Szukali go u niej dwaj ludzie. Trochę oberwała.

– Mój Boże, nic jej nie jest?

– Nic.

Pokręciła głową.

– Przed kim ucieka tata?

– Tego Mabel nie wie.

– Co poza tym? – spytała po chwili, patrząc wyczekująco.

Myron odchrząknął.

– Nic, co nie może poczekać.

Odwrócił się od niej i skierował do samochodu. Podążyła za nim.

– Dokąd jedziemy? – spytała.

– Chciałbym wpaść do Świętego Barnaby na rozmowę z szefem twojego ojca.

Dogoniła go.

– Myślisz, że coś wie?

– Bardzo wątpię. Ale na tym polega ta robota. Szperam, gdzie się da, i liczę, że na coś trafię.

Doszli do samochodu.

Myron otworzył drzwiczki i wsiedli.

– Powinnam ci płacić – powiedziała.

– Nie jestem prywatnym detektywem. Nie pracuję na godziny.

– Mimo wszystko powinnam ci płacić.

– Robię to, żeby pozyskać klientkę.

– Chcesz mnie reprezentować?

– Tak.

– A gdzie handlowa gadka-szmatka i naciski?

– Gdybym je zastosował, to dopiąłbym swego?

– Nie.

Skinął głową i zapalił silnik.

– No, dobrze – powiedziała. – Mamy kilka minut. Przekonaj mnie, że powinnam wybrać ciebie, a nie którąś z dużych agencji. Ze względu na bezpośredni kontakt?

– Zależy, co rozumiesz przez „bezpośredni kontakt”. Czy to, że ktoś będzie za tobą chodził z ustami przyklejonymi do twoich pośladków? Jeśli tak, to duże agencje są lepsze w całowaniu tyłków. Mają od tego personel.

– Co zatem oferuje Myron Bolitar? Oprócz ust także języczek?

Myron uśmiechnął się.

– Pełny pakiet usług zapewniających klientowi maksymalne dochody, bez naruszania zasad uczciwości i wtrącania się w jego życie osobiste.

– Bujda na resorach!

– Ale dobrze brzmi. Prawdę mówiąc, RepSport MB działa trójtorowo. Po pierwsze, zarabia pieniądze. Ja zajmuję się negocjowaniem wszystkich kontraktów. Bez przerwy szukam nowych umów reklamowych i w miarę możliwości walczę, żeby były jak najwyższe. Grając w lidze ZKZ, zarobisz przyzwoicie, ale o wiele więcej z umów reklamowych. Masz po temu mnóstwo walorów.

– Na przykład?

– Trzy pierwsze z brzegu to: jesteś najlepszą koszykarką w kraju; po drugie, studiujesz, żeby być lekarką pediatrą!… możesz więc stanowić wzór do naśladowania; a po trzecie, przyjemnie na ciebie patrzeć.

– Zapomniałeś o czwartym.

– Jakim?

– Ulubionym przez białych. Umiem się wysłowić. Zauważyłeś, że białych sportsmenek nikt nie chwali za swadę?

– Zauważyłem. Dlatego go pominąłem. Niemniej ten walor rzeczywiście pomaga. Nie wciągniesz mnie w dyskusję o języku czarnych, ale jeśli zaliczasz się do osób wygadanych, tym lepiej.

Skinęła głową.

– Kontynuuj.

– W twoim przypadku musimy opracować strategię. Z pewnością bardzo się spodobasz firmom odzieży i obuwia sportowego. Ale producenci żywności też cię pokochają. I sieci restauracyjne.

– Dlaczego? Bo jestem duża?

– Bo nie wyglądasz jak sierota. Jesteś naturalna. Sponsorzy lubią naturalność, zwłaszcza w egzotycznej oprawie. Chcą ludzi atrakcyjnych, a zarazem przystępnych. To sprzeczność, ale pożądana. A ty łączysz w sobie te cechy. Firmy kosmetyczne też się na to załapią. Możemy również zawrzeć wiele umów z reklamodawcami lokalnymi, ale na początek bym odradzał. Należy trzymać się rynku reklam ogólnokrajowych. Nie opłaca się schylać po drobniaki. Ja ci będę przedstawiał propozycje. Ostateczna decyzja będzie należeć do ciebie.

– Dobrze. A jak wygląda drugi tor twojej działalności?

– Dotyczy pieniędzy, które zarobiłaś. Słyszałaś o firmie maklerskiej Lock-Horne?

– Oczywiście.

– Wszystkim moim klientom doradzam zawarcie długoterminowej umowy finansowej z jej dyrektorem, Windsorem Horne’em Lockwoodem Trzecim.

– Ładne nazwisko.

– Zaczekaj, aż go poznasz. Ale rozpytaj się o niego. Win uchodzi za jednego z najlepszych doradców finansowych w kraju. Wymagam, żeby każdy mój klient kontaktował się z nim raz na kwartał, nie za pośrednictwem faksu czy telefonu, lecz osobiście, i sprawdzał stan swoich lokat. Zbyt dużo sportowców wykiwano. U mnie się to nie zdarza, nie dlatego, że ja i Win czuwamy nad ich pieniędzmi, tylko dlatego, że sami nad nimi czuwają.

– Imponujące. A tor trzeci?

– Esperanza Diaz. Jest moją prawą ręką i załatwia całą resztę. Jak wspomniałem, nie nadaję się do całowania tyłków. To prawda. Ale realia tej branży wymagają ode mnie wielu ról, w tym bycia agentem biura podróży, doradcą małżeńskim, kierowcą limuzyny i tak dalej.

– I owa Esperanza we wszystkim tym ci pomaga?

– Jest niezastąpiona.

– Widzę, że się nią wysługujesz.

– Wiedz, że właśnie skończyła prawo – odparł, starając się, żeby nie zabrzmiało to jak obrona, ale Brenda trafiła w sedno. – Z każdym dniem ma coraz więcej odpowiedzialnych zadań.

– Dobrze, jedno pytanie.

– Jakie?

– Czego nie powiedziałeś mi o swojej wizycie u Mabel?

Myron nie odpowiedział.

– Chodzi o moją matkę, tak?

– Niezupełnie. Tylko… Czy na pewno chcesz, żebym ją odszukał? – spytał po chwili.

Skrzyżowała ręce i wolno potrząsnęła głową.

– Dość tego – powiedziała.

– Czego?

– Myślisz, że oszczędzanie mnie jest szlachetne i miłe? Przeciwnie. Drażni mnie i obraża. Więc skończ z tym. Gdyby twoja matka uciekła, kiedy miałeś pięć lat, to nie chciałbyś się dowiedzieć dlaczego?

Myron po chwili zastanowienia skinął głową.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: