Wyczułam raczej, niż zobaczyłam zdumienie obu mężczyzn, gdy ujrzeli nagłówek WINNY.

– Wolałabym nie pokazywać tego panu. – Wypluwałam z siebie słowa, kiedy wyjmowałam z torby jedną gazetę po drugiej i ciskałam je na podłogę. – Moja matka przechowywała to przez całe życie. – Nawet nie próbowałam ukryć gniewu. – To artykuły prasowe, poczynając od odnalezienia ciała mojej siostry, aż do chwili gdy Rob Westerfield został skazany na karę więzienia. Nie jest to przyjemna lektura, ale bardzo interesująca i nie chciałabym ich utracić.

Ostatnia gazeta znalazła się na podłodze. Potrzebowałam obu rąk, aby wyjąć stenogram z procesu. Podniosłam pierwszą stronę i pokazałam im.

– To również bardzo interesująca lektura, detektywie Bannister – powiedziałam.

– Nie wątpię – zgodził się z beznamiętnym wyrazem twarzy. – Czy jest tam coś jeszcze, panno Cavanaugh?

– Jeśli ma pan nadzieję znaleźć kanister z benzyną i pudełko zapałek, to spotka pana zawód. – Wyjęłam skórzaną kasetkę i otworzyłam ją. – Proszę.

Obejrzał zawartość i oddał mi kasetkę.

– Czy zawsze nosi pani biżuterię w torbie z gazetami, panno Cavanaugh, czy tylko wtedy, gdy spodziewa się pani pożaru?

Wstał, a posterunkowy White też poderwał się na nogi.

– Skontaktujemy się z panią, panno Cavanaugh. Wraca pani do Atlanty czy pozostanie pani w okolicy?

– Pozostanę w okolicy i z przyjemnością poinformuję panów, gdzie się zatrzymałam. Może tutejsza policja będzie bardziej uważała na to miejsce niż na posiadłość pani Hilmer. Sądzi pan, że to możliwe?

Na policzkach posterunkowego White’a pojawiły się purpurowe plamy. Wiedziałam, że jest wściekły i że zachowuję się lekkomyślnie, ale w tym momencie nie dbałam o nic.

Bannister nie zadał sobie trudu, aby odpowiedzieć, tylko odwrócił się raptownie i wyszedł, a w ślad za nim White.

Patrzyłam, jak odchodzą. W pokoju zjawił się sanitariusz, aby zabrać wyściełane krzesła. Oczy mu się rozszerzyły na mój widok – z laptopem na kolanach i kasetką z biżuterią w ręku, a także torby podróżnej i rozrzuconych na podłodze gazet.

– Czy pomóc pani to pozbierać? – zaofiarował się. – A może coś pani przynieść? Wygląda pani na zdenerwowaną.

– Jestem zdenerwowana – przyznałam. – I mógłby mi pan coś przynieść. Czy w szpitalu jest kawiarnia?

– Tak. Naprawdę dobra.

– Czy byłby pan tak miły… – Urwałam, ponieważ znajdowałam się na skraju histerii. – Czy byłby pan tak miły i przyniósł mi filiżankę bardzo gorącej czarnej kawy?

26

Pół godziny później, kiedy delektowałam się ostatnim łykiem wybornej kawy, którą kupił dla mnie uprzejmy sanitariusz, pojawił się kolejny gość, tym razem bardziej niezwykły. Mój ojciec.

Drzwi były lekko uchylone. Zapukał, a potem wszedł, nie czekając na zaproszenie. Patrzyliśmy na siebie, a mnie zaschło w gardle.

Jego ciemne włosy były teraz srebrzyście białe. Trochę wyszczuplał, trzymał się jednak prosto, jak zawsze. Okulary podkreślały błękit przenikliwych oczu, a czoło przecinały mu głębokie bruzdy.

Moja matka upominała go: „Ted, wiem, że robisz to bezwiednie, ale nie powinieneś się tak marszczyć, kiedy się koncentrujesz. Na starość będziesz wyglądał jak suszona śliwka”.

Z pewnością nie wyglądał jak suszona śliwka. Nadal był przystojnym mężczyzną i nie stracił otaczającej go aury wewnętrznej siły.

– Cześć, Ellie – powiedział.

– Cześć, tato.

Mogę sobie tylko wyobrażać, co myślał, kiedy patrzył na mnie, ubraną w tani szpitalny szlafrok, z potarganymi włosami i bandażami na stopach. Z pewnością nie byłam gwiazdką z piosenki w pozytywce.

– Jak się masz, Ellie?

Zapomniałam, jak głęboki ma głos. Brzmiał w nim spokojny autorytet, który Andrea i ja szanowałyśmy jako dzieci. Napełniał nas poczuciem bezpieczeństwa, a we mnie budził również lęk.

– Świetnie, dziękuję.

– Przyjechałem, gdy tylko usłyszałem o pożarze u pani Hilmer i dowiedziałem się, że tam byłaś.

– Niepotrzebnie się martwiłeś.

Stał w drzwiach. Teraz je zamknął i podszedł do mnie. Uklęknął i spróbował wziąć mnie za rękę.

– Ellie, na miłość boską, jesteś moją córką. Jak myślisz, co czułem, kiedy usłyszałem, że ledwie uszłaś z życiem?

Cofnęłam rękę.

– Och, niebawem usłyszysz inną wersję. Gliny uważają, że sama podłożyłam ogień. Według nich chciałam zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić współczucie.

Był wstrząśnięty.

– To niedorzeczne!

Znajdował się tak blisko, że wyczułam delikatny zapach kremu do golenia. Czy się myliłam, czy był to ten sam, który zapamiętałam? Miał na sobie koszulę, krawat, granatową marynarkę i szare spodnie. Potem pomyślałam, że jest niedziela rano i mógł się tak ubrać, aby pójść do kościoła, kiedy usłyszał o pożarze.

– Wiem, że starasz się być miły – powiedziałam – ale naprawdę chciałabym, żebyś zostawił mnie w spokoju. Niczego od ciebie nie potrzebuję i niczego nie chcę.

– Ellie, widziałem twoją stronę internetową. Westerfield jest niebezpieczny. Bardzo się o ciebie boję.

No cóż, przynajmniej jedno łączyło mnie z ojcem. Oboje uważaliśmy, że Rob Westerfield jest mordercą.

– Potrafię o siebie zadbać. Robię to od dłuższego czasu.

– To nie moja wina, Ellie. Nie chciałaś mnie odwiedzać. – Wstał.

– Chyba nie, a to znaczy, że twoje sumienie jest czyste. Nie muszę cię pocieszać.

– Przyjechałem cię prosić, błagać, żebyś zatrzymała się u nas. W ten sposób będę mógł cię chronić. Jeśli jeszcze pamiętasz, przez dwadzieścia pięć lat byłem policjantem.

– Pamiętam. Wyglądałeś wspaniale w mundurze. Och, napisałam i podziękowałam ci za złożenie prochów mamy w grobie Andrei, prawda?

– Tak, napisałaś.

– Na jej świadectwie zgonu jako przyczynę śmierci wymieniono marskość wątroby, ale myślę, że bardziej odpowiednią diagnozą byłoby złamane serce.

– Ellie, twoja matka mnie porzuciła.

– Moja matka cię uwielbiała. Mogłeś na nią poczekać. Mogłeś pojechać za nami na Florydę i sprowadzić mamę do domu – sprowadzić nas do domu. Nie chciałeś.

Ojciec sięgnął do kieszeni i wyciągnął portfel. Miałam nadzieję, że nie ośmieli się zaproponować mi pieniędzy, ale nie o to mu chodziło. Wyjął wizytówkę i położył ją na łóżku.

– Możesz do mnie dzwonić o każdej porze, w dzień i w nocy, Ellie.

Potem wyszedł, ale pozostał po nim słaby zapach kremu do golenia. Zapomniałam, że czasami siadywałam na krawędzi wanny i rozmawialiśmy z nim, kiedy się golił. Zapomniałam, że czasami odwracał się, podnosił mnie i pocierał twarzą, pokrytą grubą warstwą piany, o moją twarz.

Wspomnienie było tak wyraziste, że wyciągnęłam rękę i dotknęłam policzka, niemal spodziewając się, że poczuję resztki wilgotnego kremu. Policzek miałam mokry, ale od łez, których, przynajmniej w tym momencie, nie mogłam już powstrzymać.

27

W ciągu następnej godziny dwukrotnie próbowałam dodzwonić się do Marcusa Longo. Potem przypomniałam sobie, że mówił coś o żonie, która nie lubi latać sama. Uznałam, że najprawdopodobniej poleciał do Denver, aby przywieźć ją do domu, a przy okazji jeszcze raz odwiedzić swego pierwszego wnuka.

Pielęgniarka wsunęła głowę do pokoju i przypomniała mi, że porą wypisów jest południe. O jedenastej trzydzieści byłam gotowa spytać, czy w szpitalu nie ma przypadkiem biura opieki społecznej, ale wtedy zadzwoniła Joan.

– Ellie, właśnie się dowiedziałam, co się stało. Na miłość boską, jak się czujesz? Czy mogę coś dla ciebie zrobić?

Resztki dumy, która powstrzymywała mnie przed przyjęciem od niej pomocy, ponieważ nie wierzyła, że Rob Westerfield jest pozbawionym skrupułów mordercą, zniknęły. Potrzebowałam jej, chociaż doskonale wiedziałam, że jest szczerze przekonana o jego niewinności, tak jak ja wierzyłam w jego winę.

– Prawdę mówiąc, możesz zrobić mnóstwo – powiedziałam. Ulga, jaką poczułam, słysząc życzliwy głos, sprawiła, że mój głos drżał. – Możesz wygrzebać dla mnie jakieś ciuchy. Możesz przyjechać i zabrać mnie stąd. A potem pomóc znaleźć miejsce, gdzie mogłabym się zatrzymać. Możesz też pożyczyć mi trochę forsy.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: