– Nie – odparłem. – Zatem uważacie, że w tym wszystkim chodziło o porwanie?
Regan znów zaczął skubać bródkę. Potem nieznacznie wzruszył ramionami. – Przecież próbowali zabić nas oboje – dodałem. – Jak chcieli odebrać okup od nieżyjących rodziców?
– Mogli być tak naćpani, że popełnili błąd – odrzekł. – A może myśleli, że wymuszą pieniądze od dziadka Tary.
– No, to czemu jeszcze tego nie zrobili?
Regan milczał. Ja jednak znałem odpowiedź. Ryzyko, szczególnie po takiej strzelaninie, było zbyt wielkie dla ćpunów. Narkomani źle znoszą stres. To jedna z przyczyn tego, że się szprycują lub wąchają: żeby uciec, zapomnieć, zniknąć, zapaść w niebyt. Środki przekazu z pewnością trąbią o sprawie. Policja prowadzi śledztwo. Narkomani nie znoszą takiego napięcia.
Uciekliby, rezygnując z łupu. I pozbywając się wszystkich dowodów.
Jednak dwa dni później przyszło żądanie okupu.