– Niewiele – odrzekła Cassi. – Jak się czujesz, Joan?

– Nie spodziewałam się czegoś takiego – rzekła Joan. – Nie powinnam była tam chodzić.

– Gorąco cię przepraszam… – zaczęła Cassi.

– Nie bądź głupia – odparła Joan. – Przyszłam tu z własnej woli. Ale chętnie bym już wyszła, jeśli nie masz nic przeciwko temu.

Wszyscy troje skierowali się ku windom. Jerry pożegnał obie przyjaciółki i udał się do siebie schodami na czwarte piętro. Zbiegając po schodach w dół, pomachał im jeszcze ręką.

– Naprawdę bardzo cię przepraszam za to, że zmusiłam cię do przyjścia tutaj – odezwała się Cassi. – Jako stażystka patologii przyzwyczaiłam się już do sekcji zwłok i zapomniałam, że to może być dla kogoś bardzo przykre przeżycie. Mam nadzieję, że nie wytrąciło cię to zbyt mocno z równowagi?

– Do niczego mnie nie zmuszałaś – oświadczyła Joan. – Poza tym nie z twojej winy jestem taka nadwrażliwa. Czuję się wręcz zażenowana. Po sześciu latach studiów medycznych nie powinnam mieć takich problemów. W każdym bądź razie powinnam wiedzieć na co mnie stać i raczej poczekać w gabinecie Roberta. Zamiast tego zachowałam się głupio. Nie mam pojęcia, co chciałam udowodnić idąc tam z tobą.

– Sekcje zwłok były dla mnie początkowo dość trudnym przeżyciem – ciągnęła Cassi – ale stopniowo przyzwyczaiłam się. Jest wprost zdumiewające, do jak bardzo przykrych rzeczy człowiek się może przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli ma do sprawy podejście intelektualne.

– Masz rację – przytaknęła Joan i żeby zmienić temat zapytała: – A propos twoich przyjaciół: czy Jerry Donovan jest żonaty?

– Sądzę, że nie – odparła Cassi naciskając ponownie guzik windy. – Kiedy był na uczelni, miał żonę, ale potem się rozwiódł.

– Znam tę historię – stwierdziła Joan.

– Nie mam pojęcia, czy obecnie z kimś się spotyka – oświadczyła Cassi. – Ale mogę się dowiedzieć, jeśli to cię interesuje.

– Chętnie wybrałabym się z nim na kolację – rzekła w zamyśleniu Joan. – Gdybym tylko była pewna, że inaczej się ubierze…

Cassi w lot chwyciła dowcipną uwagę Joan. Wybuchnęła głośnym śmiechem: – Widzę, że go doskonale rozgryzłaś – stwierdziła.

– Typowy lekarz – stwierdziła Joan. – A Robert? – zapytała zniżając głos, gdyż zdążyły już wejść do windy: – Czy jest homoseksualistą?

– Chyba tak – odparła Cassi. – Ale na ten temat nigdy z sobą nie rozmawialiśmy. Zawsze był bardzo dobrym przyjacielem – reszta jest nieważna. Zwykle krytykował moich adoratorów, a ja go słuchałam – dopóki nie spotkałam swojego obecnego męża – gdyż zawsze miał rację. Chyba jest zazdrosny o Thomasa, bo nigdy go nie lubił.

– Czy wciąż ma taki sam stosunek do ciebie? – zapytała Joan.

– Nie mam pojęcia – odparła Cassi. – To jest temat, na który nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: