– Bitwa pod piramidami wcale nie została stoczona u stóp piramid – Tomek poczuł się zobowiązany do uzupełnienia wyjaśnień i uczynił to jak zawsze z ochotą i właściwą sobie dokładnością. – Zwycięska dla Francuzów bitwa odbyła się po zachodniej stronie Nilu, w odległości około czternastu kilometrów od piramid, pod miasteczkiem Imbaba, obecnym przedmieściu Kairu. Romantyczną nazwę dodano jej później, do czego prawdopodobnie przyczyniły się legendarne słowa, wypowiedziane przed bitwą do żołnierzy przez Napoleona: “Z wysokości tych piramid czterdzieści wieków patrzy na was”.

– Pewnie było, jak mówisz – rzekł Nowicki. – Spójrz jednak na sfinksa! Czy to nie armatnie kule tak okaleczyły głowę tego lwa z ludzką twarzą?

– Nie mylisz się co do kuł armatnich. Ale uczynili to z rozmysłem mamelucy na wieleset lat przed przybyciem Francuzów. Ponieważ nie mogli w żaden sposób zniszczyć posągu, użyli go jako tarczy do ćwiczeń artyleryjskich.

– Jakże to?! – oburzył się Nowicki. – Czy Egipcjanie nie protestowali przeciw takiemu wandalizmowi?!

– Ówcześni Egipcjanie sami nie zdawali sobie sprawy ze wspaniałości dziedzictwa pozostawionego przez starożytnych faraonów, a fanatyczni muzułmanie, podbiwszy Egipt, czynili wszystko, co było w ich mocy, żeby zatrzeć ślady wspaniałej egipskiej przeszłości.

– Obaj macie rację po części – wtrąciła się Sally. – Sfinksa uszkodził muzułmański derwisz Saim el-Dahr, traktując to jako sprzeciw wobec fałszywej religii ciemnych, starożytnych Egipcjan.

– W rezultacie brak wyczucia, jakim wówczas się wykazał, dziś zwiększa zainteresowanie turystów – zażartował Tomek.

– Właśnie, nasz “cheopsiak” miał nosa, że strata nosa przyda mu popularności – dowcipkował Nowicki.

Ale niestrudzona Sally, jakby ich nie słysząc, kontynuowała wątek:

– Arabowie przynieśli z sobą do Egiptu własną kulturę, wysoko rozwiniętą naukę i sztukę, więc z premedytacją niszczyli zabytki egipskie. Do budowy nowego Kairu używali materiałów grabionych z monumentalnych faraońskich zabytków. Z dawnej stolicy Egiptu, Memfisu, wywieźli portale, kolumny, a nawet fragmenty ścian starożytnych świątyń. Rozebrali także łuki triumfalne z czasów rzymskich. Górująca nad Kairem cytadela, budowana przez sułtana Saladyna, powstała z kamieni zabranych z mniejszych piramid. Dodajcie do tego działanie natury. Piaski pustynne już w starożytneści zaczęły przysypywać sfinksa tak, że widać było jedynie jego olbrzymią głowę. Takim ujrzał go Denon i takiego uwiecznił na swoim rysunku. – Chcesz powiedzieć, że przedtem nikt nie dbał o sfinksa? – zdziwił się znowu Nowicki.

– Jeśli dobrze pamiętam, faraon Totmes IV polecił usunąć piasek wokół sfinksa i zbudował osłaniający go mur z suszonej cegły, ale burze piaskowe dalej zasypywały posąg, więc i w czasach późniejszych usuwano piasek kilkakrotnie [17].

– Słyszałem, że w Egipcie znajduje się wiele posągów sfinksa, ale ten tutaj jest podobno najsłynniejszy – zauważył Nowicki. – Swoją drogą ciekaw jestem, w jaki sposób przytoczono tu tak olbrzymią skałę?

Sally tylko tego było potrzeba. Z zapałem zaczęła opowiadać historię powstania sfinksa. Opisała, jak po ukończeniu budowy piramidy Cheopsa trakt służący do transportu kamieni zamieniono w rampę wiodącą z dolnej do górnej świątyni, stawianej u stóp piramidy Chefrena, syna Cheopsa. Jak na pierwszym odcinku nowej rampy natknięto się na monolityczną wapienną skałę, pozostałą po dawnym kamieniołomie. Skała przypominała kształtem leżącego na brzuchu lwa. Wymodelowano więc z niej olbrzymie zwierzę o długości pięćdziesięciu metrów i szerokości około dwudziestu metrów, dodając mu ludzką twarz – twarz faraona Chefrena. Sam nos w tej twarzy mierzył sto siedemdziesiąt centymetrów. Sfinks o twarzy Chefrena, zwrócony ku wschodowi, stał się symbolem strażnika świątyń, symbolem zagadki i tajemnicy.

Raz zacząwszy, Sally nie zamierzała się zatrzymać. Wyjaśniała dalej, że jeden grobowiec składał się z wielu budowli, a piramida była główną jego częścią. Rozmieszczenie poszczególnych elementów zespołu architektonicznego powiązano z królewskim ceremoniałem pogrzebowym, co później znakomicie ułatwiło poznanie stosunków społecznych w starożytnym Egipcie i tak dalej, i dalej…

Od pewnego czasu Nowicki, na ogół tak ciekawy świata, nie zwracał uwagi na przydługie opowiadanie Sally. Nieznacznie zerkał wokoło, głęboko wciągał powietrze, jakby wietrzył jakieś niebezpieczeństwo. Tomek bardzo zżyty ze swym starszym przyjacielem, szybko zorientował się, że coś go zaniepokoiło.

– Tadku, co się dzieje? – zapytał cicho i jednocześnie z natężeniem wpatrywał się w otaczające ich przysłowiowe egipskie ciemności.

– Coś mi tu cuchnie… – mruknął Nowicki i zaraz odwrócił się do Sally, która po tej odpowiedzi nagle zamilkła. – Opowiadaj dalej, sikorko, i nie zwracaj na nas uwagi. Tylko utrzymuj pozycję między mną a Tomkiem.

Sally, przywykła zarówo do marynarskich określeń kapitana, jak i do nieoczekiwanych wydarzeń podczas łowieckich wypraw, w lot pojęła o co chodzi. Jakby nigdy nic kontynuowała opowieść o tym, co współcześni poszukiwacze i archeolodzy znaleźli we wnętrzach piramid.

Tomek wierzył w nieomylny instynkt Nowickiego. Skoro coś go zaniepokoiło, nie wolno było tego lekceważyć. Chłodny, nocny wiatr wiał od piramid. Naśladując Nowickiego, Tomek odetchnął kilka razy głęboko. Po chwili szepnął:

– Wydaje mi się, że czuć słaby zapach zjełczałego tłuszczu…

– Święta racja, to właśnie zwróciło moją uwagę – potaknął Nowicki. – Gdzieś tu się czają Arabowie. Wszystko pitraszą na oliwie, więc ich ubrania przesiąknięte są tym zapachem.

Sally na chwilę zamilkła, ale Nowicki natychmiast zagadnął:

– Mówisz więc, że w piramidzie Cheopsa nie znaleziono już niczego, a w grobowcu Chefrena tylko pusty sarkofag…

– Jedynie w piramidzie Mykerinosa znajdował się jeszcze kamienny sarkofag i cedrowa trumna, w której złożono kiedyś mumię króla.

– Co się z nimi stało? – pytał dalej Nowicki, podejrzliwie zerkając na wszystkie strony.

– Statek, który miał przewieźć je do Anglii, rozbił się w pobliżu wybrzeży hiszpańskich. Trzy tonowy, kamienny sarkofag zatonął, cedrowa trumna przez kilka dni unosiła się na falach, wyłowiono ją i obecnie jest w muzeum w Londynie.

– Uwaga! Ukryli się po prawej stronie u stóp sfinksa – szepnął Tomek.

– Widzę, widzę, z tyłu też nas podchodzą – mruknął Nowicki, po czym wyjął fajkę, nabił ją tytoniem i zapalił.

– Niedługo zacznie świtać, chyba zaraz nas zaczepią – Tomka zaledwie było słychać. – Pewno jest ich kilku, inaczej by się nie odważyli…

– Ojciec upominał, żebyśmy nie włóczyli się tu po nocy – równie cicho przypomniała Sally.

– Nie przejmuj się, sikorko, to dla nas nie pierwszyzna – uspokajał ją Nowicki. – Weź mego kolta i w razie zagrożenia strzelaj pod nogi!

Sally wzięła niepostrzeżenie rewolwer i schowała pod okrywającym ją czarnym szalem. Nowicki tymczasem spokojnie pykał fajkę.

– Są koło sfinksa, podchodzą coraz bliżej… – szepnął Tomek.

– Zajmij się nimi, ja wezmę w obroty tych z tyłu – radośnie polecił Nowicki, który najbardziej lubił takie przygody. – Nie spiesząc się, uderzył główką fajki o dłoń, wytrząsnął popiół, po czym błyskawicznie odwrócił się do tyłu.

Dwóch drabów w galabijach i turbanach akurat podrywało się z ziemi. Uzbrojeni w krótkie, grube pałki rzucili się ku Nowickiemu, który bez namysłu silnym kopnięciem posłał im piach i żwir prosto w twarze.

– Ibn el-kell! – chrapliwym głosem zaklął jeden z opryszków, osłaniając oczy.

– Rodzinie ubliżasz!? – rozsierdził się Nowicki, który jak każdy marynarz znał przekleństwa w różnych językach i zrozumiał obelżywe słowa. Jednym skokiem dopadł opryszka i pięścią przyłożył mu w szczękę.

Napastnik osunął się na ziemię. Drugi, na wpół oślepiony piaskiem, rzucił pałkę i wyszarpnął długi, zakrzywiony nóż beduiński. Nowicki szybko cofnął się o krok, zerwał z siebie galabiję, wywinął nią w powietrzu i zarzucił na głowę Araba. W tej samej chwili rozległ się huk strzału i krzyk mężczyzny.

вернуться

[17] Przed kilkunastu laty sfinksa odrestaurowano. Mimo to jest w fatalnym stanie. Ministerstwo Kultury Egiptu w 1988 r. zwróciło się do UNESCO z prośbą o powołanie międzynarodowej komisji ekspertów, która oceniłaby stan monumentalnego sfinksa. Niedawno z lewego ramienia odpadł kamienny blok ważący około 300 kg. Zdaniem specjalistów, podobny los spotka drugie ramię z powodu nieustannego niszczycielskiego działania burz piaskowych i deszczów.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: