– Przez cały ten trudny okres rozmawiałam z Crystal tylko raz. Robi wszystko, żeby trzymać mnie od wszystkiego z daleka. Otrzymuję informacje od córek, którym zależy na utrzymywaniu z nią bliskich kontaktów. Bez nich wiedziałabym jeszcze mniej.
– Ma pani dwie córki?
– Tak. Młodsza, Blanche, mieszka z mężem cztery przecznice stąd. Starsza, Melanie, mieszka w San Francisco. Zatrzymam się u niej do przyszłego wtorku.
– Wnuki?
– Mel nie wyszła za mąż, a Blanche za trzy tygodnie spodziewa się piątego dziecka.
– No proszę – powiedziałam.
Fiona uśmiechnęła się kwaśno.
– Macierzyństwo to jej sposób na uchylanie się od prawdziwej pracy.
– „Prawdziwa praca” brzmi w tym zestawieniu bardzo niewinnie. Ja nie potrafiłabym się zajmować piątką dzieci.
– Ona też nie radzi sobie najlepiej. Na szczęście dzieci mają bardzo dobrą niańkę.
– Jak się układają stosunki pomiędzy pani córkami i Crystal?
– Chyba dobrze. Ale czyż może być inaczej? Jeśli nie będą chciały tańczyć, jak im zagra, Crystal postara się, żeby już nigdy nie spotkały się z ojcem ani przyrodnim bratem. Wie pani, że Dow i Crystal mają syna? Griffith skończył właśnie dwa lata.
– Pamiętam wzmiankę o chłopcu. Czy mogę zwracać się do pani po imieniu?
Zaciągnęła się papierosem, po czym oparła go o brzeg kryształowej popielniczki.
– Wolałabym nie, jeśli nie robi to pani różnicy. – Kiedy to powiedziała, z jej ust wypłynęła strużka dymu, którą obserwowała w zamyśleniu.
– Nie ma sprawy. Zastanawiam się, czy ma pani jakąś teorię związaną z zaginięciem byłego męża.
– Jako jedna z niewielu zadała mi pani to pytanie. Najwyraźniej moja opinia jest niewiele warta. Podejrzewam, że jest w Europie lub Ameryce Południowej i czeka tam na chwilę, gdy będzie gotów wrócić do domu. Crystal jest przekonana, że nie żyje, tak przynajmniej słyszałam.
– Ma chyba ku temu podstawy. Zgodnie z relacjami zamieszczonymi w gazetach nie korzystał z kart kredytowych. Nie znaleziono też jego samochodu ani żadnych śladów.
– Nie jest to do końca zgodne z prawdą. Podobno widziano go aż w Nowym Orleanie i Seattle. Miał też wsiąść do samolotu na lotnisku Kennedy’ego, a potem pojawił się gdzieś na południe od San Diego w drodze do Meksyku.
– Elvisa też od czasu do czasu gdzieś widują. Co nie znaczy, że żyje i ma się dobrze.
– Racja. Z drugiej strony mężczyzna odpowiadający opisowi Dowa próbował przedostać się do Kanady, lecz zrezygnował, gdy oficer imigracyjny poprosił go o pokazanie paszportu, który, nawiasem mówiąc, też zaginął.
– Naprawdę? To ciekawe. Gazety nic o tym nie wspominały. Rozumiem, że policja ruszyła tym śladem?
– Można mieć tylko taką nadzieję – odparła. W jej głosie pojawił się cień desperacji. Być może sądziła, że jeśli zdoła przekonać mnie do swojej wersji wydarzeń, to tym samym okaże się ona bardziej prawdopodobna.
– Pani jest przekonana, że on żyje?
– Nie przyjmuję innej ewentualności. Ten człowiek nie ma żadnych wrogów i nie mogę sobie wyobrazić, by stał się ofiarą jakiegoś „podstępu” – powiedziała, rysując palcami w powietrzu cudzysłów. – Sama myśl o tym zakrawa na absurd.
– Dlaczego?
– Dow potrafi doskonale o siebie zadbać – przynajmniej od strony fizycznej. Nie potrafi jednak stawić czoła problemom. Jest bardzo pasywny. Zamiast walczyć lub uciekać, kładzie się i udaje martwego, jeśli można to tak określić. Za wszelką cenę unika konfliktów, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą kobiety. Ta postawa ma pewne powiązania z jego matką, ale to już zupełnie inna historia.
– Czy zrobił już kiedyś coś podobnego?
– Prawdę mówiąc tak. Próbowałam to wyjaśnić detektywowi prowadzącemu sprawę. Bez skutku. Dowan postąpił tak już dwa razy. Pierwszy, gdy Melanie i Blanche miały… tak, chyba sześć i trzy lata. Zniknął na trzy tygodnie. Wyjechał bez słowa i wrócił, nic nie wyjaśniając.
– Dokąd pojechał?
– Nie mam pojęcia. Za drugim razem było podobnie. Ale to stało się wiele lat później, zanim rozstaliśmy się na dobre. Zniknął dosłownie z dnia na dzień. Wrócił kilka tygodni później bez słowa wyjaśnienia czy przeprosin. Podejrzewam oczywiście, że jego ostatnie zniknięcie to kolejna zagrywka w tym stylu.
– Co go skłoniło do wyjazdu, gdy byliście jeszcze małżeństwem?
Machnęła lekko ręką i z koniuszka papierosa popłynęła strużka dymu.
– Chyba mieliśmy problemy. Bo zwykle je miewaliśmy. Dow utrzymywał, że potrzebuje czasu, by oczyścić umysł, choć do końca nie wiem, co to mogło oznaczać. Jakiś czas potem po prostu nie wrócił do domu. Odwołał wszystkie spotkania, również towarzyskie, nie wyjaśniając nic nikomu, mnie też nie. Zorientowałam się, że coś jest nie tak, gdy nie wrócił na kolację. Za drugim razem było podobnie, tyle tylko że nie odchodziłam od zmysłów z niepokoju.
– Tak więc w obu tych przypadkach zachował się podobnie jak tym razem?
– Tak jest. Za pierwszym razem zorientowałam się, że zniknął, dopiero po upływie wielu godzin. Jest przecież lekarzem i często się spóźniał. O północy byłam jednak bliska histerii. Myślałam, że zwariuję.
– Powiadomiła pani policję?
– Powiadomiłam wszystkich. A potem w porannej poczcie znalazłam wiadomość. Napisał, że w końcu wróci do domu, co zresztą zrobił. Wpadłam oczywiście w szał, ale on wcale się tym nie przejął. Wszystko mu, głupia, wybaczyłam i żyliśmy jak dawniej. Byliśmy dobrym małżeństwem, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Sądziłam, że jest szczęśliwy, aż do czasu pojawienia się Crystal. O ile wiem, zabawiał się z nią od lat.
– Dlaczego pani została?
– Byłam przekonana, że jest dobrym mężem. Ależ byłam naiwna! Sprawiał wrażenie dalekiego, zamkniętego w sobie, ale nie winiłam go za to, przynajmniej świadomie. Nawet jeśli miałam mu to za złe, to nie zdawałam sobie z tego sprawy. Teraz, z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że mężczyzna może znikać na wiele sposobów.
– Na przykład?
Wzruszyła ramionami i zgasiła papierosa.
– Telewizja, sen, alkohol, książki, środki pobudzające, uspokajające. To oczywiście tylko przykłady, ale rozumie pani, o co mi chodzi.
– A w jego przypadku?
– Dow nie widział świata poza swoją pracą. Wychodził wcześnie rano i zostawał w gabinecie do późnej nocy. Musi pani zrozumieć, że jest człowiekiem, który za wszelką cenę pragnie uniknąć nieporozumień. Dlatego tak bardzo kocha starszych ludzi, bo oni niczego od niego nie wymagają. Jako lekarz cieszy się wyjątkową pozycją, co dla niego zawsze było bardzo ważne. Czuł się lepszy od innych śmiertelników.
– Jak długo byliście państwo małżeństwem?
– Prawie czterdzieści lat. Poznaliśmy się w Syracuse. Kończyłam historię sztuki, a on studiował medycynę. Pobraliśmy się wkrótce po uzyskaniu dyplomów. Dow przeniósł się potem do szkoły medycznej na uniwersytecie Penn State i tam skończył staż. Dziewczynki były już wtedy na świecie. Zostałam z nimi w domu, dopóki nie poszły do szkoły, a potem zdobyłam tytuł magistra architektury wnętrz. Zaprojektowałam dom, w którym zamieszkaliśmy wkrótce potem w Horton Ravine. Oczywiście do grubszej roboty wynajęliśmy architekta.
– Były mąż nadal tam mieszka?
– Tak, choć o ile wiem, Crystal nigdy na tym domu nie zależało i nie bardzo o niego dba.
– Nie chciała go pani odzyskać po rozwodzie?
– Nie stać mnie było na hipotekę i utrzymanie. On jednak twierdził, że oskubałam go do ostatniego grosza. Ale proszę mi wierzyć, że wyszedł na tym o wiele lepiej ode mnie. Prawdopodobnie kogoś przepłacił: sędziego albo mojego adwokata. Wie pani doskonale, że mężczyźni trzymają się razem, gdy do głosu dochodzi wszechmocny dolar.
Zauważyłam, że Fiona próbuje za wszelką cenę przeciągnąć mnie na swoją stronę i zdobyć punkty dla swojej drużyny. Rozwodnicy zawsze szukają sympatii i współczucia u rozmówców, prezentując siebie w jak najlepszym świetle. Czułam się trochę dziwnie, bo przecież zjawiłam się u Fiony, by sprawdzić, czy mogę jakoś pomóc w poszukiwaniach jej byłego męża. Czyżby nadal go kochała?