Nie stanie się on mniej skomplikowany, ale wszystko poukłada się tak, że będziesz mogła zrozumieć co się dzieje. Gdy będziesz czytać dalej, możesz poczuć się przygnębiona i winna. Nie zniechęcaj się. Tym dzieciom można pomóc. Tak między nami mówiąc, właśnie dlatego kocham pracę z rodzinami alkoholików. Odnoszę sukcesy. Dam Ci klucze i Ty także będziesz miała sukcesy.

Środowisko może na nas działać w sposób negatywny lub pozytywny. Dzieci, o których mówimy, mają w swoim życiu bardzo mało spójnych, podtrzymujących doświadczeń. W rezultacie poważnie zaburzona zostaje ich samoocena. Musi tak być. Bardzo dużo rzeczy wpływa na rozwój myślenia o swojej wartości. Samoocena musi zależeć od tego, w jakim stopniu uważamy siebie za zdolnych, ważnych, udanych i wartościowych. Większość zaś tych ocen zdeterminowana jest przez to, w jaki sposób traktują nas inni ludzie. Wyobrażenia i postawy ludzi ważnych w naszym życiu przyjmujemy jako swoje własne.

Dziecko z domu alkoholika nie widzi siebie jako kogoś uzdolnionego. Gdyby było naprawdę zdolne, potrafiłoby wymyślić jakiś sposób na to, żeby ojciec przestał pić. Wszystko inne blednie w tym zestawieniu. Takie dziecko umniejsza znaczenie wszystkiego, co robi, traktując to jako mało ważne. Cóż zmieni się, gdy uda mu się coś zbudować, albo gdy zostanie asem z matematyki, gdy ojciec jest cały czas pijany, a matka tak zaabsorbowana, że nikt naprawdę się nim nie opiekuje? Widać to było na autoportrecie bardzo bystrego czwartoklasisty, który mieszkał z agresywnym ojcem alkoholikiem. Pod rysunkiem dziecko napisało „Chciałbym umrzeć. Jestem tak głupi”. Jego wyobrażenie o sobie było bardzo odległe od rzeczywistych zdolności. A zachowywał się zgodnie z tym, co myślał o sobie.

Był w klasie prowadzonej przez nieczułego nauczyciela, który nie rozumiał jego napomknięć o pomoc. Mogliśmy przenieść go do innej klasy. Nowy nauczyciel był bardziej obeznany z jego sytuacją domową i dzięki jego serdeczności i wsparciu chłopiec zaczął się rozwijać.

Jest ważny? Dla kogo? Jego ojca bardziej obchodzi następne pijaństwo.

A matka obmyśla sposoby jak mu zapobiec. „Jak mogę być ważny?” Dziecko zaczyna myśleć w ten sposób i tak czuje.

Poproszono mnie kiedyś o porozmawianie z szesnastoletnim synem, który przebywał wtedy w areszcie dla młodocianych przestępców. Rodzice mieli nadzieję, że gdy napiszę pozytywne sprawozdanie, to będzie można go użyć w obronie chłopca, gdy dojdzie do procesu.

Nad był wplątany w bardzo poważne przestępstwo i wszyscy byli tym bardzo poruszeni. Gdy usiedliśmy aby porozmawiać, powiedziałam mu: „Nie rozumiem, co Cię do tego skłoniło. Znam Cię już długo i właściwie nie wygląda to na coś w Twoim stylu”. Odpowiedział: „Zrobiłem to, żeby mnie zauważyli”.

Czy nie wywołuje to u Ciebie dreszczu grozy? U mnie tak. Jego rodzina była tak pochłonięta piciem ojca, że naprawdę w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Wyrzucono go ze szkoły – żadnej reakcji. Wplątał się w drobne przestępstwa, zawsze zostawiając rodzicom jakiś ich ślad. I nic. Aż w końcu zrobił coś, co przyciągnęło ich uwagę. Przyciągnęło uwagę wielu ludzi. Kosztowało to chłopca rok więzienia. Dla niego, dla dzieci, które robią coś złego, aby zostać zauważone, przyczyna uwagi wcale nie jest tak ważna jak sama uwaga. Przynajmniej wiedzą, że żyję. Niech teraz martwią się o mnie.

Dzieci tracą też poczucie własnej wartości, ponieważ czują się odpowiedzialne za chorobę ojca. Gdyby były lepszymi smykami, może ojciec by nie pił. A oczywiście nie ma sposobu, żeby mogły być wystarczająco dobre, więc takie uczucia stale są wzmacniane.

Interesujące są ich postawy w stosunku do domu rodzinnego. Można by przypuszczać, że dzieci te będą chciały uciekać z domu. Można by przypuszczać, że będą chciały odsunąć się od tej sytuacji najdalej, jak tylko się da. Tymczasem to nieprawda. Dzieci te mają bardzo mieszane uczucia. Chociaż w domu są nieszczęśliwe, to czują się tam potrzebne. „Jak matka mogłaby poradzić sobie beze mnie? Martwię się o ojca”. Chociaż są złe na alkoholika czy zirytowane niealkoholikiem, to czują się jakoś odpowiedzialne. Pragną miłości odrzucającego rodzica i to wiąże je z nim emocjonalnie. Ma także wpływ na ich samoocenę. Czują się winne. Nie mogą uwolnić się od poczucia, że jest z nimi coś nie w porządku, coś co skłania ich ojca do picia. Musi być coś, co mogą zrobić dla zahamowania picia ojca. Postawy takie podtrzymywane są przez alkoholika, który nie chce brać odpowiedzialności za własne zachowanie. Jest to także postawa, którą przejmują od Ciebie, ponieważ myślisz to samo o sobie. Sprawa komplikuje się. Dzieci chcą chronić matkę. Chcą także być chronione przez nią. Ojciec nie zawsze jest okropny. Może przestanie pić, tak jak obiecał. Emocje dzieci są bardzo mocno uwiązane w domu rodzinnym. Nawet gdy dzieci opuszczają dom, pozostają w nim emocjonalnie. Moi studenci pochodzący z domów z problemem alkoholowym byli znacznie bardziej skoncentrowani na tym, co dzieje się w domu niż studenci z bardziej typowych domów. Ich rozmowy telefoniczne są traumatyczne. Potrzebują mnie. To moi rodzice. Czy dadzą sobie radę beze mnie? Są to uczucia różniące od tych, które spotykałam u innych studentów. Ci dają takie komentarze: „Moi starzy próbują wpędzać mnie w poczucie winy, ponieważ nie dzwonię czy nie przyjeżdżam do domu tak często, jak by chcieli”. Mogą czuć się winni, ale generalnie biorąc nie wydaje się to obezwładniające. Jest to walka o rozwój i niezależność, nawet jeżeli oznacza ona egoizm i niezważanie na innych. Chociaż żaden rodzic nie lubi tego okresu, ponieważ odbiera się go jak cios, to jest on zdrowszy niż stałe sprawdzanie i przybieganie do domu w celu upewniania się, że wszystko jest jeszcze na miejscu.

Kontakty z innymi ludźmi muszą z konieczności na tym ucierpieć.

Dzieci, o których mowa, obawiają się zawierania przyjaźni, ponieważ krępują się zapraszać przyjaciół do domu. Nie wiedzą co się zdarzy, ani jak ich koledzy będą traktowani, gdy przyjdą. A mają powody, aby się tego obawiać. Czują się zakłopotane, ponieważ nie mogą nic wcześniej wyjaśnić, a ewentualne zaproszenia od innych muszą wiązać się z rewizytą. Słyszałam o pewnej dziewczynce, która przyprowadziła do domu swoją szkolną koleżankę i zastała na podłodze w salonie nieprzytomnego ojca. Matka wytłumaczyła koleżance, że ma on chore plecy i lekarz zalecił mu spanie na podłodze. Wydawało się, że dziewczynka uwierzyła, ale nigdy więcej już tam nie przyszła.

Wszystko to sprawia, że dzieci odsuwają się, aby nie być zmuszonym do stawiania czoła innym, albo są agresywne w sposób powodujący odrzucenie przez innych. Kontakty z innymi ludźmi stają się zbyt bolesne aby je podejmować. To dodatkowo sprzyja poczuciu samotności i przekonaniu o byciu kimś bezwartościowym. „Wszyscy mnie nienawidzą. Nie mam przyjaciół. Co bym nie zrobił i tak wpadam w kłopoty”

Odbija się to także na wynikach w szkole i stosunku do nauki. Trudno wyobrazić sobie, żeby można było skoncentrować się na nauce, martwiąc się o to, co się dzieje w domu, czy po nieprzespanej nocy z powodu ojca alkoholika. Pojemność uwagi jest czymś, co można ćwiczyć i rozwijać, ale w tych warunkach jest to prawie niemożliwe. Nauczyciel, który jest wrażliwy na potrzeby dzieci – który potrafi stworzyć akceptującą, pełną troski atmosferę – może uchylić nieba tym dzieciom. Myślę, że obrazuje to poniższe wypracowanie, napisane przez pewną siódmoklasistkę, pochodzącą z domu, w którym istniał problem alkoholowy. Chociaż dziewczynka nie mówi wprost, odzwierciedla miniony czas, gdy jej ojciec był aktywnym alkoholikiem.

SNY

Rzadko pamiętam swoje sny. Myślę, że sny to sprawy o których się myśli, gdy się śpi. Jestem dość pewna, że mam rację. Śniło mi się kiedyś, że do miasta przybył ogromny potwór. Zabijał każdego, na kogo spojrzał i burzył domy, w których byli ludzie. Dostrzegałam go, zanim ktokolwiek zdołał go zauważyć i zawsze okazywało się, że oprócz mnie nikt go nie widzi. Biegłam do domu starców dwa domy dalej i ukrywałam się w nowej werandzie. W prawdziwym życiu – wtedy gdy miałam ten sen właśnie budowano tam werandę. W każdym razie słyszałam krzyki i byłam naprawdę przerażona. Zaczęłam płakać, gdy nagle ten potwór podniósł mnie i zaczął do mnie mówić. Naprawdę się przeraziłam i byłam przekonana, że mnie zdepcze. Ale nie zrobił tego. Jestem pewna, że zrobiłby to, gdybym nie płakała. Zrobił się bardzo sentymentalny i był dla mnie bardzo miły. Okazało się, że jestem zupełnie sama, ponieważ potwór pozabijał wszystkich ludzi na świecie oprócz mnie. Potwór dotrzymywał mi towarzystwa, aż pewnego dnia odwróciłam się i już go nie było. Zostałam zupełnie sama, ale tym razem już na dobre.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: