Jeżeli nawet nie wierzysz w całą resztę, o której piszę w tej książce, uwierz mi, że alkoholizm jest chorobą. Wiem, że trudno to zaakceptować, ale dowody są przytłaczające. Rozmawiałam z wieloma kobietami, które nie mogły w to uwierzyć. Niezależnie od tego, co im mówiłam i niezależnie od tego, na ile mi ufały, nie potrafiły pozbyć się myśli: „Gdyby naprawdę chciał, mógłby przestać pić”. Dość interesujące jest to że kobiety te z jednej strony nie akceptowały koncepcji alkoholizmu jako choroby, a z drugiej – bały się śmiertelnie, że dzieci odziedziczą ją po ojcu.

Tym, co może przeszkadzać Ci na Twojej drodze do akceptacji alkoholizmu jako choroby jest stereotyp wykolejonego awanturnika, włóczęgi bez pracy, bez rodziny, w obszarpanym ubraniu z niechlujnym zarostem, ukrywającego butelkę w papierowej torbie.

Ten stereotyp może być prawdą, ale rzadko tak się dzieje. Przyznaję, że sama weń wierzyłam, ale potem poznałam różnych alkoholików. Niektórzy byli bez pracy. Niektórzy pracowali. Byli wśród nich niewykwalifikowani robotnicy i dyrektorzy wielkich firm, lekarze, prawnicy. Ich roczne dochody wahały się od poziomu zasiłku dla bezrobotnych do dwustu tysięcy dolarów. Niektórzy byli katolikami, inni protestantami, jeszcze inni – Żydami, byli biali, czarni, młodzi, starzy, wybitnie zdolni i niezbyt lotni. Jedynym stwierdzeniem, które mogło dotyczyć wszystkich tych ludzi jest to, że wszyscy mają jakiś problem alkoholowy.

Stereotyp ten nie jest jedynym mitem, który zatrzymuje Cię na drodze do uznania faktu choroby. Jest także wiele innych: „Nigdy nie pije w ciągu dnia”, „Wcale nie pije tak dużo”, „Pije tylko podczas weekendu” albo „Nigdy nie pije podczas weekendu”. Rzecz w tym, że to nie ma znaczenia – kiedy pije, jak dużo pije, ani w jakiej porze dnia zaczyna pić. Istotne jest to, czy kiedykolwiek stracił kontrolę po wypiciu pierwszego kieliszka. W miarę postępów choroby będzie zaczynał pić coraz wcześniej i wcześniej. To, że powstrzymuje się przez jakiś czas przed wypiciem pierwszego kieliszka nie oznacza, że nie jest alkoholikiem.

„Pije tylko piwo”. Butelka piwa zawiera tę samą ilość alkoholu co kieliszek whisky. Sześć dużych piw to jak trzy podwójne whisky. Jest się bardziej napompowanym, ale nie ma się w sobie mniej alkoholu.

„Jest za młody na alkoholika”. Alkoholizm nie ma związku z wiekiem. Jeśli już o tym mowa, to choroba postępuje szybciej u osoby młodej niż u starszej. Ostatnio słyszałam, jak dwudziestokilkuletni mężczyzna twierdził, że nie zaczął poważnie pić aż do ósmego roku życia. Niewiarygodne? Uwierz mi jednak. Idź na otwarty miting Anonimowych Alkoholików. Ujrzysz takich samych ludzi, jakich widziałaś na spotkaniu w klubie sportowym, w kościele czy na plaży. Niektórzy z nich są tymi samymi ludźmi. Usłyszysz jak opowiadają o tym, co robili, gdy byli pijani – ponieważ obawiają się, że gdy te wspomnienia nie będą w nich żywe, to wszystko się powtórzy.

Na pierwszym mitingu AA, na którym byłam, usłyszałam pewną starszą kobietę. Opowiadała o tym, jak przed wielu laty brała udział w czuwaniu przy zmarłym. W owych czasach przechowywano jeszcze zwłoki w lodzie, a ona ukrywała pod tym lodem w trumnie butelki piwa. Teraz wiedziała, jak jej ówczesne myślenie było zdominowane przez alkohol. Alkoholizm pozostawiony sam sobie doprowadzi Cię do szaleństwa, o ile najpierw Cię nie zabije.

Kto jest alkoholikiem? Sprowadza się to do następującego twierdzenia: Alkoholikiem jest każdy, kto cierpi na chorobę zwaną alkoholizmem. I tyle. Wiem, że brzmi to zbyt prosto, ale zrozumienie i akceptacja tego zdania jest pierwszym krokiem w kierunku Twojego zdrowienia.

Jeszcze raz przypominam, jak ważne jest uświadomienie sobie, że alkoholizm jest chorobą. Alkoholik to człowiek chory. Jego zachowanie nie wynika z jego wyboru. To ta substancja chemiczna w jego organizmie dyktuje mu owo zachowanie To nie jest jego wybór. Przyjmowanie tej substancji nie jest jego wyborem. Nie jest też oznaką niskiego morale. Alkoholik czuje przymus, nad którym nie panuje. Nikt nie postanawia zostać alkoholikiem. Ktoś może postanowić wypić kieliszek. Jeżeli ten ktoś nie jest alkoholikiem, po pierwszym kieliszku ma jeszcze wybór: wypić czy nie wypić następny? Alkoholik nie ma takiego wyboru. Po pierwszym kieliszku zaczyna się przymus – i choć alkoholik może niekiedy kontrolować swoje picie – ostatecznie zwycięży przymus. Alkoholik będzie pił aż do momentu, gdy już nic więcej nie zdoła wypić.

Innym kluczowym słowem w tym twierdzeniu jest cierpienie. Alkoholik nie jest osobą szczęśliwą. Alkohol to środek hamujący – depresant. A więc niezależnie od prawdziwych czy wyimaginowanych powodów, na które alkoholik powołuje się, aby usprawiedliwić swoje picie, jest on przeważnie przygnębiony, choćby tylko w wyniku działania alkoholu. Pierwotne poczucie wolności, które pozwalało mu być duszą towarzystwa ustępuje, a przychodzi depresja. Jest to depresja emocjonalna, jeżeli jest zakłopotany swoim zachowaniem, i depresja o podłożu chemicznym wynikająca z natury alkoholu.

Jest wiele definicji alkoholizmu. Żadna z nich nie jest w pełni zadowalająca. Nie musimy znać ich wszystkich. Dobrze wiemy jak wygląda człowiek nadużywający alkoholu. Możemy sobie wyobrazić, jak się taki człowiek zachowuje. Gdy mówimy o kwestii nadużywania alkoholu, wszyscy wiemy o co chodzi.

Dla naszych celów najlepiej zdefiniować alkoholika jako osobę, u której picie powoduje stałe i rosnące problemy w pewnych obszarach jej własnego życia, a bardziej szczegółowo – jako osobę, której picie powoduje stałe i rosnące problemy w Twoim życiu. Ty możesz widzieć problem na długo przedtem, zanim on go dostrzeże. A ponadto naprawdę nie jest istotne to, czy Twój mąż jest alkoholikiem według jakiejś definicji, istotna jest bowiem Twoja reakcja na jego picie. Kiedyś zadzwoniła do mnie Nancy i powiedziała: „Może to mój wymysł. Może on nie jest alkoholikiem. Mówi, że nie jest, ale ja traktuję go tak, jakby nim był”.

Powiem Ci to, co odpowiedziałam Nancy. To nieistotne czy Twój mąż jest, czy nie jest alkoholikiem. Reagujesz na niego tak, jakby był alkoholikiem i dlatego musisz pracować nad sobą.

A więc zaczynamy.

Przede wszystkim zaczniemy pracować nad zmianą Twojej postawy. Gdyby Twój mąż umierał na raka i jego choroba uczyniła go nieznośnym, a to nieznośne zachowanie wyprowadzałoby Cię z równowagi i złościło, to przecież jednak nie uważałabyś, że jest on odpowiedzialny za swoją chorobę. To samo odnosi się do alkoholizmu. Nie możesz utrzymywać, że alkoholik jest odpowiedzialny za swój alkoholizm. Możesz wymagać od niego odpowiedzialności za jego zachowanie. Wszystko wskazuje na to, że robisz akurat odwrotnie. Myślisz o nim, że jest wredny, gdy spije się jak bela, a potem znajdujesz sposób, żeby obwiniać siebie za jego ględzenie i szaleństwa. Robiąc tak, podtrzymujesz chorobę.

Jest mi przykro, że mówię Ci o tym – przykro, ale taka jest prawda. Prawdopodobnie byłaś nieświadomym wspólnikiem alkoholizmu. Kierując się słusznymi pobudkami popełniłaś wiele błędów. Prawdopodobnie osłaniałaś go, obwiniałaś jego, a nie chorobę, straszyłaś go, piłaś razem z nim, stałaś się niezwykle wybuchowa, litowałaś się nad sobą i sama oszukiwałaś się, próbowałaś kontrolować jego picie i przejmowałaś jego obowiązki.

Wszystkie te reakcje są zrozumiałe. Wszystkie są zupełnie normalne. Wszystkie one umożliwiają mu kontynuowanie picia. Może jeszcze nie rozumiesz tego, ale zrozumiesz, gdy pójdziemy dalej. Nawet gdy zrozumiesz, w jaki sposób reakcje te podtrzymują chorobę, możesz nie zdecydować się – ze względu na siebie – zrezygnować z nich wszystkich. Ale będziesz świadoma, to otworzy przed Tobą nowe możliwości.

Zanim będziesz mogła przestać podtrzymywać jego alkoholizm i czuć się z tym dobrze, warto żebyś zrozumiała dwie reakcje fizjologiczne na alkohol. Pierwsza ma związek z uśmierzającą ból naturą tego środka, druga zaś reakcja to luki pamięciowe („przerwy w życiorysie”).

Alkohol uśmierza ból. Przed odkryciem bardziej złożonych środków znieczulających był używany do tego celu. Chroni on przed fizycznym i emocjonalnym bólem. Pijany alkoholik nie poczuje bólu, który Ty czy ja czujemy, gdy ktoś nas rani. Oznacza to, że wszystko co robimy aby zmniejszyć konsekwencje jego picia, podtrzymuje jego picie. Alkoholik musi zostać zraniony tak głęboko, żeby – pomimo działania narkotyku – mógł poczuć ból. Musi zostać zraniony tak mocno, żeby błagał o pomoc.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: