POCZUCIE WINY

Alkoholik jest specjalistą w przenoszeniu swojego własnego poczucia winy na Ciebie. Ty zaś stajesz się specjalistką w przyjmowaniu winy. Gdy on, unikając odpowiedzialności za swoje zachowanie, wrzeszczy „To Ty doprowadziłaś mnie do picia!”, bierzesz winę na siebie.

Zaczynasz myśleć, że gdybyś była lepszą żoną, to on by nie pił. On zgadza się z Tobą. Dzieci myślą, że gdyby były milsze, to ojciec przestałby pić. On z nimi także się zgadza. Stąpasz ostrożnie, aby nie urazić swojego alkoholika. Oczywiście, to także nie skutkuje. Jedna z moich ulubionych historii dotyczy alkoholika, który prosił swoją posłuszną żonę o usmażenie mu dwóch jajek – jednego sadzonego, a z drugiego jajecznicę. Gdy przyniosła mu te jajka, nie chciał ich jeść, twierdząc, że „nie z tego co trzeba zrobiła jajecznicę”. Gdy przez długi czas słyszysz jaka to jesteś okropna, niemal nie sposób w to nie uwierzyć. W rezultacie większość tego, o czym mówi alkoholik ulega internalizacji i opanowuje Cię totalne poczucie winy. Alkoholik wie jak najłatwiej Cię zranić i uderza właśnie w te czułe miejsca.

Poczucie winy jest siłą, którą łatwo można manipulować. Gloria opowiadała mi jak wpływało na nią poczucie winy: ”Czułam się winna, ponieważ nie mogłam stale kontrolować zachowania moich dzieci. Czułam się winna, gdy spóźniłam się do domu dziesięć minut po lekcji gry w tenisa. Czułam się winna, gdy grałam w karty tej nocy, gdy mąż chciał, żebym była w domu. Czułam się winna za przewinienia, których nie rozumiałam. Miałam zwyczaj przepraszać, kiedy nie wiedziałam co się stało, nawet gdy byłam w porządku. Nie chciałam kłótni i nie mogłam znieść jego odrzucenia, gdy był zły. Moje myślenie było tak bezsensowne jak i jego. Różnica polegała na tym, że on działał, a ja reagowałam na to działanie.

Przyrządzał mi moje poczucie winy, a ja połykałam je całe. Czułam się tak potwornie winna, że osiągnęłam punkt w którym nie mogłam po prostu wytrzymać więcej. Odrzuciłam więc wszystko. Dzisiaj moje sumienie odróżnia dobro od zła, a przyciski do wywoływania mojego poczucia winy już nie działają. Gdy jestem nie w porządku, natychmiast to uznaję, ale gdy jestem przekonana, że mam rację, pozostaję przy swoim zdaniu”. Ty także możesz to osiągnąć.

OBSESJA, STAŁE ZAMARTWIANIE SIĘ

W miarę, jak choroba coraz bardziej zaprząta myśli alkoholika, podobnie oddziałuje ona i na Ciebie. Życie przestaje być przewidywalne i wciąż się dręczysz. Co się teraz zdarzy? Czy przyłapią go na piciu w pracy? Czy go wyrzucą? Gdzie on jest? Czy wróci na czas do domu? Czy będzie czuł się urażony? Dokąd pójdzie? Czy będzie brutalny? Jak mogę przerwać jego picie? Gdzie zrobiłam błąd? Czy jest z nim inna kobieta? Czy powinnam go opuścić? Dlaczego go kocham? Czy istnieje jakieś rozwiązanie? Te dręczące myśli odpychają wszystkie inne. Jesteś jak w klatce. Idziesz przez życie, ale Twoje myśli są gdzie indziej – zawsze przy alkoholiku. Takie obsesyjne myślenie jest stratą energii, ponieważ niczego nie rozwiązuje. Sprawia jedynie, że cała rodzina staje się jeszcze bardziej chora i wciągnięta w emocjonalną orbitę Twojego męża. Nawet wiedza o tym nie pomaga zbyt dużo. Jesteś w pułapce. Nie panujesz już nad swoimi myślami i życie staje się koszmarem.

Linde B. zwierza się po kilku tygodniach terapii: „Pamiętam, przejeżdżałam kiedyś koło cmentarza i poczułam zazdrość. Zobaczyłam orszak pogrzebowy i pomyślałam, że przynajmniej on ma przyjaciół. Było to samo dno rozpaczy i szczyt szczytów samoużalania się nad sobą. Jest jedna korzyść z takiego samopoczucia: jeśli chcesz dalej trwać w tym stanie, nie sposób już opaść niżej; można jedynie odbić się do góry. Nie chcę już nigdy tak się czuć. Nigdy nie pozwolę, żeby to znów się zdarzyło”. I Ty także możesz na to nie pozwolić.

LĘK

W domu alkoholika obecny jest zazwyczaj niepokój i lęk. Niektóre z tych obaw są bezpodstawne, a inne wielce uzasadnione, na przykład: Czy mogę to zrobić bez porozumienia się z nim? Czy mnie zbije? Co będzie, jeśli straci pracę? Znałam kobietę, której mąż zamknął drzwi na łańcuch gdy wyszła, tak że nie mogła dostać się z powrotem do domu. Początkowo obawiała się znów wychodzić, bo przerażała ją myśl, że nie będzie mogła dostać się z powrotem do domu, w którym zamknięte są także jej dzieci. Później nauczyła się nosić ze sobą śrubokręt i otwierać zatrzask. Jej strach, któremu raz stawiła czoła został opanowany.

Charlotte S. tak opisuje swój lęk: „Stwierdziłam, że większość rzeczy, których się obawiałam, zdarzyła się. Stwierdziłam także, że zazwyczaj jestem niespokojna, ale nie potrafiłam określić przyczyny tego stanu rzeczy. Jeżeli zjadłam obiad i uczucie to minęło – przyczyną był głód, jeżeli nie minęło – przyczyną był niepokój. Lęk stał się moim sposobem życia. Dobrze ukrywałam go przed obcymi, ale mój żołądek wiedział. Doszłam do wniosku, że czas i energia, którą zużywam, gdy się boję nie służy mi dobrze, a więc próbowałam skierować moją energię w innym kierunku, tak długo, jak tylko mi się to uda. Gdy chodziłam na wykłady, stwierdziłam, że wpadam w panikę w drodze do szkoły. Przecież zostawiłam troje moich dzieci – z nim. Byłam niespokojna podczas wykładu i chciałam biec do domu. Jechałam godzinę w jedną stronę, żeby usłyszeć człowieka którego poważam, a potem nie mogłam się skupić. Cztery stracone godziny! Gdy sobie to uświadomiłam, zdecydowałam się być duchem tam, gdzie naprawdę jestem ciałem w danym momencie. Nie miałam żadnego wpływu na sprawy, które działy się wtedy w domu, ale mogłam zdecydować o tym, czy tracić czas w miejscu, w którym jestem, czy skoncentrować się i wyciągnąć z tego jakąś korzyść. Była to ciężka próba, ale wygrałam”.

Wiele kobiet w wyniku życia z alkoholikiem traci zaufanie do siebie. Potem stają się one bardzo bojaźliwe i niespokojne. Sytuacje, które kiedyś nie były wcale zagrażające, stają się wręcz przygniatające. Kobiety te stają się coraz bardziej ofiarami swoich nienazwanych lęków. Znam kobiety żyjące z aktywnym alkoholikiem, które boją się zostawać w pustym domu, i inne, które obawiają się wyjść z domu. Często nie potrafią powiedzieć, czego się boją, ale lęk wszechogarnia je. Okropne jest życie w strachu. Paraliżuje nas ono. Sprawia, że zachowujemy się w sposób irracjonalny. Czyn wywołany przez lęk prowadzi do następnych sytuacji lękowych i przestajemy panować nad swoim życiem. Obracamy kołami w miejscu, gdyż nie ma już dokąd jechać.

KŁAMSTWA

Kłamstwo w domu alkoholika jest wręcz sposobem życia. Kłamiesz, aby ochronić alkoholika. Mówisz jego szefowi: „Przykro mi, ale nie będzie go dzisiaj w pracy. Ma grypę”. Wyjaśniasz sąsiadce: „Nie wiem, dlaczego ta lampa jest zniszczona, pewnie kot ją przewrócił”.

Alkoholik kłamie Tobie, szefowi i sobie mówiąc na przykład takie rzeczy: „Nie mam w domu żadnego alkoholu. Wypiłem tylko jedno piwo”. Znałam alkoholika, którego 35 członków rodziny zmarło w trzy lata. Niektórzy z nich umierali dwa albo trzy razy. Opuścił on wiele dni pracy, ponieważ musiał uczestniczyć w pogrzebach.

Ze wszystkich kłamstw najbardziej destrukcyjne są te, które właściwie nie są kłamstwami. Są one prawdziwe w zamiarze, ale nie w wykonaniu. Alkoholik mówi: „Wrócę na szóstą na obiad”. Nie kłamie. Naprawdę ma zamiar o szóstej być w domu na obiedzie. Nie przychodzi jednak do domu o szóstej, ponieważ istnieje ogromna przepaść pomiędzy jego zamiarem i zdolnością do wykonania go. Obiecuje dzieciom, że zabierze je w sobotę na mecz piłkarski. Naprawdę tak myśli, gdy o tym mówi. Jednak gdy przychodzi sobota, nie ma już o tym mowy. Co jest kłamstwem, a co prawdą? Kto jest odpowiedzialny?


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: