– No – zgodził się Fitz, a potem westchnął. – Pewnie powinniśmy złożyć mu wizytę. Ale szczerze mówiąc, wątpię, żeby wujek Vinnie zdecydował się na snajpera czającego się na dachu cholernego sądu. Coś takiego zwraca na siebie uwagę, a nie wydaje mi się, żeby Vinniemu zależało na rozgłosie. Osobiście stawiałem na to, że Eddie znajdzie się pod więziennym natryskiem i przydarzy mu się jakiś wypadek, w którym brałaby udział na przykład jego wątroba i jakiś kawał żelastwa. A tu nic z tych rzeczy. Człowiek uczy się całe życie.

– Taa… – przyznał Griffin i wrócił myślą do serii gwałtów. Wciąż próbował się wczuć w tamto śledztwo i zrozumieć, w jaki sposób od jednej ofiary z amnezją udało się po dwóch miesiącach doprowadzić do aresztowania sprawcy.

– No, dobra – powiedział. – Więc po pierwszym gwałcie nie mieliście na myśli Eddiego Como. W ogóle nikogo nie mieliście.

Po pierwszym ataku po prostu kręciliśmy się w kółko. Postępowaliśmy zgodnie ze standardową procedurą. Sprawdzaliśmy jej byłych facetów i potrząsaliśmy drzewkiem z przestępcami seksualnymi: dowiedzieliśmy się, kto został ostatnio zwolniony z pierdla, kto mógłby mieszkać w okolicy itd., itp. Okazało się, że Meg właściwie nikogo nie miała, a wszyscy znani nam zboczeńcy oddawali się w tym czasie innym perwersjom. Prawdopodobnie oglądali Seks w wielkim mieście na HBO. Większość z nich ma teraz kablówkę i przez to rzadko wychodzą z domu.

– Ale wtedy wydarzył się gwałt w East Side.

– Właśnie. Cztery tygodnie po Meg Pesaturo facet napadł na kobietę w East Side.

– Czyli w zupełnie innej okolicy – zauważył Griffin.

– Ale też w pobliżu college’u – odparł Fitz, lecz po chwili pokręcił głową. – Tak, było wiele poważnych różnic. Carol Rosen jest czterdziestodwuletnią mężatką, a niestudiującym podlotkiem. Mieszka z mężem w starym wiktoriańskim domu, który w ogóle nie przypomina studenckiego mieszkanka. No i w końcu, co jest zapewne najważniejsze, poziom przemocy był w jej przypadku znacznie, znacznie wyższy. Pielęgniarka, która badała Meg, powiedziała, że na jej ciele widoczne były ślady penetracji pochwowej, a poza tym tylko lekkie obrażenia w postaci ran na kostkach, nadgarstkach i ustach, które zostały spowodowane uciskiem lateksowych opasek. Żadnych śladów bicia i żadnych sińców na szyi. W przypadku Meg Eddie po prostu dokonał gwałtu i sobie poszedł. Za to Carol Rosen ucierpiała wskutek penetracji waginalnej i analnej. Miała sińce na piersiach i pośladkach, poranioną twarz i uda. Poza tym Eddie zaczął eksperymentować z asfilaksją, ściskał jej gardło tak mocno, że zostawił siniaki na szyi. I związał ją tak mocno, że kobieta do dziś ma blizny na nadgarstkach i wokół kostek. Meg miała relatywnie szczęście. A Carol pecha.

– Ale jesteś pewien, że to był ten sam facet?

– Dziesięć kawałków lateksu – powiedział Fitz. – To samo DNA. O, tak, to był znowu Eddie.

– A gdzie się podziewał mąż, kiedy to się stało?

– Dan Rosen jest prawnikiem, zajmuje się prawem handlowym. Parę lat temu otworzył własną kancelarię i pracuje do późna w nocy. Wrócił do domu o dwunastej i zastał żonę przywiązaną do ich małżeńskiego łoża. Skontaktowaliśmy się z mundurowymi, próbowaliśmy przeczesać teren, ale znowu nie mieliśmy rysopisu i znowu nam się nie poszczęściło.

Griffin zmarszczył brwi.

– Zaraz. Pierwsza ofiara mieszkała z koleżanką, której akurat nie było do późna, druga ofiara ma męża, który także pracuje do późna. Czy to znaczy to, co myślę, że znaczy?

– Podejrzewamy, że obserwował ofiary, zanim zdecydował się na napaść – potwierdził Fitz. – Wybierał je w punktach krwiodawstwa, a potem przez jakiś czas zbierał informacje na temat ich sposobu życia, dlatego oba ataki dzieliły cztery tygodnie. W każdym razie ta teoria sprawdza się w przypadku Meg i Trish, które oddały krew. Z Carol Rosen są już kłopoty, bo ona akurat nigdy krwi nie oddawała. Dlatego uważamy, że Carol była ofiarą zastępczą. Ładna ciemnowłosa studentka w typie Eddiego mieszka zaledwie przecznicę dalej. Oddała niedawno krew w kampusie i pamięta, że tamtej nocy ktoś dzwonił do jej drzwi. Tyle że dziewczyna na nikogo nie czekała, więc nie otworzyła. Tym lepiej dla niej. A gorzej dla Carol.

– To jeszcze nie tłumaczy nieobecności męża – zauważył Griffin.

– Myślisz, że znam odpowiedzi na wszystkie pytania? Może kiedy Eddie obserwował brunetkę, zorientował się, że Carol Rosen praktycznie mieszka sama. Może zobaczył, jak otwierała okno w sypialni, które znajduje się tuż nad dachem werandy, i uznał, że nie zaszkodzi spróbować. Pewnie już się podniecił i nastawił na to, że zaspokoi swoje żądze, a tu nagle okazało się, że nic z tego. Eddie był silnym facetem, wspięcie się na werandę nie stanowiło dla niego większego problemu. A gdyby mąż był akurat w domu… prawdopodobnie Eddie uznał, że sobie z nim poradzi. W końcu była noc, a on miał w żyłach sporą dawkę adrenaliny…

– Co potem dał odczuć pani Rosen. Więc może Como nie był zadowolony ze zmiany planów. A może żądza mordu zaczęła powoli brać górę.

– Może. – Fitz łypnął z ukosa na Griffina. – Jillian Hayes także została brutalnie pobita. Jej siostra nie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Jillian nie pozwoliła mu skończyć tego, co zaczął. Po gwałcie na Carol Rosen zacząłem się obawiać, że mamy do czynienia z gwałcicielem z szybko rosnącym apetytem na przemoc. Pomyślałem, że jeżeli wkrótce go nie złapiemy, ktoś może zginąć. Niestety, stało się to prędzej, niż przypuszczałem. Eddie Como zaatakował Trishię Hayes zaledwie dwa tygodnie później. Facet nie zrobił sobie prawie żadnej przerwy.

Griffin pokiwał ponuro głową.

– Szkoda.

– Wielka szkoda – przyznał miejski glina.

– A jak w końcu udało wam się wpaść na to, że sprawca to Eddie Como?

Drogą eliminacji. Kiedy już wpadliśmy na trop punktów krwiodawstwa, poprosiliśmy Centrum Krwiodawstwa o listę osób pracujących w odpowiednich punktach. Na szczęście większość kadry stanowiły kobiety. Skoncentrowaliśmy się na facetach. Wytypowaliśmy dziesięciu podejrzanych i zaczęliśmy im się przyglądać. – Fitz zaczął wyliczać na palcach. – Po pierwsze, Eddie miał dostęp do domowych adresów dwóch ofiar, no i do lateksowych opasek. Po drugie, mimo że niezbyt wysoki, był zaskakująco silny. W szkole średniej był mistrzem w zapasach i nadal lubił bawić się hantlami. Miał metr siedemdziesiąt wzrostu i ważył pięćdziesiąt sześć kilo, ale potrafił wycisnąć sztangę o wadze siedemdziesięciu pięciu kilogramów. Facet był mięśniakiem. A kiedy pobraliśmy od niego DNA, sprawa stała się oczywista.

– W jaki sposób udało wam się zdobyć jego DNA?

Poprosiliśmy go grzecznie.

Griffin spojrzał na Fitza szeroko otwartymi oczyma.

– Poprosiliście, a on po prostu dał wam, co trzeba? Bez przepychanek z adwokatem? Bez powoływania się na piątą poprawkę?

Fitz wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu.

–  Powiem ci o tych gwałtach coś, o czym wie niewielu ludzi. Eddie myślał, że jest sprytny. Myślał, że jest tak bardzo sprytny, że okazał się wręcz głupi. Ale po kolei. Widzisz, Eddie miał książkę o medycynie sądowej. Zdaje się, że kupił ją przez Internet. Gdy ją przeczytał, zaczął się uważać za eksperta. Trzeba zresztą przyznać, że był całkiem niezły w te klocki. Po trzech gwałtach wciąż nie mieliśmy żadnych włosów, żadnych włókien ani odcisków. Nie mieliśmy nawet śladów po narzędziach. Sądzimy, że dostawał się do środka podstępem, bo przy żadnym z ataków nie dopatrzyliśmy się śladów włamania. Więc trzeba mu przyznać: był niezły. Tyle że popełnił jeden błąd.

– Nie założył prezerwatywy?

– Otóż to. Wydawało mu się, że zna lepszy sposób. Płyn do higieny intymnej o zapachu polnych kwiatów firmy Berkely and Johnson.

– Co?

– Tak, tak. Bo widzisz, Eddie interesował się sprawą Motyki, znaleźliśmy artykuły prasowe z tego procesu w jego mieszkaniu. Pamiętasz Motykę?

Griffin musiał się zastanowić.

– W Triverton, tak? Jakiś majsterklepka, który naprawiał coś w domu jakiejś kobiety. Później się włamał, zgwałcił ją, zamordował, a ciało wrzucił do wanny z wodą.

Tak. Podczas procesu prokurator dowiódł, że Motyka myślał, że jeśli włoży ciało do wanny, zmyje swoją spermę. Oczywiście nie miał racji; znaleźli próbkę jego nasienia i teraz facet siedzi w pierdlu bez nadziei na wyjście. A to dlatego, że nasienie wnika w głąb ciała. Więc trzeba czegoś więcej, żeby się go pozbyć.

– Na przykład płukania – domyślił się Griffin.

– Tak się właśnie Eddiemu wydawało. Tyle że przekombinował. Jasne, płyn wymył z pochwy nasienie, ale wszystko wylądowało na pościeli. A kiedy pracujemy nad gwałtem, zbieramy próbki nie tylko z ciała ofiary, ale także z całego miejsca przestępstwa.

– Więc Como myślał, że znalazł idealny sposób na pozbycie się DNA, i dlatego nie protestował, kiedy poprosiliście go o próbkę. Tyle że się przeliczył.

Fitz pokiwał głową.

– Dokładnie tak.

– Facet miał całkiem niezły plan – przyznał szczerze Griffin. – Miał jakąś przeszłość przestępczą?

– Nie.

– Znęcał się nad partnerkami?

– Też nie. Prawdę mówiąc, jego obecna dziewczyna miała być kluczowym świadkiem obrony. Twierdziła, że Eddie był łagodny jak baranek. Że był taki wrażliwy, że nie potrafiłby skrzywdzić nawet muchy. A poza tym byli razem we wszystkie trzy noce, kiedy popełniono gwałty.

– Eddie miał alibi? – zdziwił się Griffin.

Fitz przewrócił oczami.

– Nie, miał dziewczynę w ciąży, która nie chciała, żeby ojciec jej dziecka trafił za kratki. Zaufaj mi, wszystko sprawdziliśmy. Nie znaleźliśmy żadnego świadka, który potwierdziłby jej zeznanie. Poza tym mieliśmy jego DNA. Jeżeli Como rzeczywiście oglądał w tym czasie Milionerów, to jakim sposobem jego DNA trafiło na niejedno, nie dwa, ale aż na trzy miejsca przestępstwa?

Griffin pokiwał głową. Fitz miał rację.

– Więc przełom nastąpił, kiedy odkryliście powiązanie między ofiarami a punktami krwiodawstwa?

– Taa.

Griffin zmrużył oczy. Dobra, teraz zrozumiał.

– A ten klub, Klub Ocalonych, pomógł wam w tym.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: