Zadzwoniła jego komórka.
Myron wcześniej przestawił ją na wibracje. Postukiwała o blat nocnego stolika. Zbudził się z drzemki i sięgnął po nią. Przetoczył się na bok i załupało mu w głowie. Wtedy zobaczył godzinę na kwarcowym zegarze, który stał na stoliku.
2.17.
Nie sprawdzając, kto dzwoni, przyłożył aparat do ucha.
– Halo? – wychrypiał. Najpierw usłyszał szloch.
– Halo? – powtórzył.
– Myron? Tu Aimee.
– Aimee. – Myron usiadł na łóżku. – Co się stało? Gdzie jesteś?
– Powiedziałeś, że mogę zadzwonić. – Znów szloch. – O każdej porze, tak?
– Tak. Gdzie jesteś, Aimee?
– Potrzebuję pomocy.
– W porządku, nie ma sprawy. Tylko powiedz mi, gdzie jesteś.
– O Boże…
– Aimee?
– Nikomu nie powiesz, prawda?
Zawahał się. Pomyślał o Claire, matce Aimee. Ze smutkiem przypomniał sobie, jaka była w wieku Aimee.
– Obiecałeś. Obiecałeś, że nie powiesz moim rodzicom.
– Wiem. Gdzie jesteś?
– Obiecujesz, że nie powiesz?
– Obiecuję, Aimee. Tylko powiedz, gdzie jesteś.