– Z pewnością przemyślała też pani niepożądane następstwa – rzekł Sandecker. – To, że tania woda przyśpieszyłaby rozwój oraz przyrost ludności i zanieczyszczenie środowiska, które mu towarzyszy.

– Myślałam nad tym długo i usilnie, panie admirale, ale inne rozwiązania grożą jeszcze przykrzejszymi konsekwencjami. Swoją metodę udostępnię jedynie tym krajom, które postawią na stabilny rozwój.

– A więc pani eksperyment się udał – skonstatował Austin.

– Jak najbardziej. Wiozłam model procesu odsalania na konferencję międzynarodową. Surowcem jest woda morska, a produktem woda słodka plus energia. I to wszystko przy zerowej ilości odpadów.

– Taki proces byłby wart miliony.

– Oczywiście. Gdybym przyjęła propozycje jego sprzedaży, które mi składano, byłabym fantastycznie bogata, ale ja chciałam podarować mój proces światu.

– To bardzo szlachetny zamiar. Składano pani oferty. A więc ktoś wiedział o pani odkryciu i dalszych planach?

– Kiedy zgłosiłam w Organizacji Narodów Zjednoczonych swój udział w konferencji, moje odkrycie stało się tajemnicą poliszynela – wyjaśniła Francesca. – Dziwi mnie tylko jedno. O tym, co uzyskałam, wiedziało wiele osób. Tak więc gdyby ludzie, którzy próbowali mnie porwać, chcieli wykorzystać moje osiągnięcia, natychmiast by się zdemaskowali.

– Jest inna możliwość – podsunął Austin. – Może chcieli pogrzebać sprawę, ukryć pani osiągnięcia przed światem?

– Ale po co ktoś miałby pozbawiać ludzkość takiego dobrodziejstwa?

– Jest pani pewnie za młoda, by to pamiętać – wtrącił słuchający z wielką uwagą Sandecker. – Przed laty krążyły opowieści o wynalazcy, który zbudował silnik samochodowy spalający dwa litry paliwa na sto kilometrów czy wręcz napędzany wodą. Mniejsza o szczegóły. Spółki paliwowe kupiły podobno jego pomysł i pogrzebały go, by móc dalej czerpać zyski. Opowieści te były prawdopodobnie zmyślone, ale rozumie pani, do czego zmierzam?

– Kto pozbawiłby biedne narody dostępu do taniej wody?

– Pozwoli pani, że zadam pytanie teoretyczne. Przypuśćmy, że kontroluje pani światowe zasoby słodkiej wody. Jak zareagowałaby pani na odkrycie naukowe, dzięki któremu tania woda staje się nagle dostępna dla wszystkich?

– Moje odkrycie położyłby kres pańskiemu teoretycznemu monopolowi na wodę. Ale o czym my mówimy. Zdobycie przez kogokolwiek kontroli nad słodką wodą na świecie nie jest możliwe.

Sandecker i Austin wymienili spojrzenia.

– W ubiegłych dziesięciu latach zdarzyło się bardzo wiele, doktor Cabral – rzekł Austin, wyręczając admirała. – Z całą historią zapoznamy panią później, a teraz powiem tylko, że odkryliśmy, iż pewna wielka międzynarodowa korporacja, która nazywa się Gokstad, jest bardzo bliska zdobycia monopolu nad światowymi zasobami słodkiej wody.

– Niemożliwe!

– Chciałbym, żeby tak było.

– A więc to Gokstad próbowała mnie porwać, to ona ukradła mi dziesięć lat życia!

Spojrzenie Franceski stwardniało.

– Brak nam niezbitych dowodów – wyjaśnił Austin. – Ale poszlaki wiodą właśnie do niej. Co pani wiadomo o substancji zwanej anasazium?

Francesca zaniemówiła ze zdziwienia.

– Czy jest coś, czego wy z NUMA nie wiecie? – spytała, szybko dochodząc do siebie.

– Niestety jest tego sporo. O tej substancji wiemy bardzo mało, tylko tyle, że w dziwny sposób działa na wodór.

– To jego najważniejsza właściwość. Reakcja jest bardzo skomplikowana. Właściwie na anasazium oparty jest mój proces odsalania. O jego istnieniu wie tylko garstka ludzi.

– Jak pani na nie trafiła?

– Przypadkiem. Przeczytałam artykuł napisany przez fizyka z Los Alamos. Zamiast udoskonalić istniejące metody odsalania, postanowiłam zmierzyć się z problemem na poziomie cząsteczek, a nawet atomów. Rozwiązanie znalazłam dopiero wtedy, gdy dowiedziałam się o istnieniu tej substancji. Skontaktowałam się z autorem artykułu. Miał niewielką ilość anasazium, a gdy powiedziałam mu, do czego jest mi potrzebne, zgodził się mi je odstąpić.

– Dlaczego anasazium jest takie rzadkie?

– Z kilku powodów. Brak popytu z racji nieprzydatności w gospodarce. Zbyt skomplikowany proces oczyszczania. A ponadto dlatego, że źródło potrzebnej rudy znajduje się w tej części Afryki, gdzie nieustannie toczą się wojny. Zdobyłam kilka gramów substancji, które wystarczyły na potrzeby mojego modelu. Chciałam zaproponować narodom świata, aby wspólnymi siłami wyprodukowały tyle anasazium, ile potrzeba do uruchomienia projektów pilotażowych.

– Gokstad zbudowała jakąś instalację u wybrzeży Meksyku. Zniszczył ją potężny wybuch.

– Chciałabym się dowiedzieć czegoś o niej.

Austin streścił jej pobieżnie wydarzenia, poczynając od śmierci wali. Opisał cylindryczny pojemnik znaleziony po eksplozji i to, w jaki sposób wyśledził jego związek z latającym skrzydłem. Sandecker natomiast zapoznał Franceskę z zimnowojennym rajdem na laboratorium na Syberii.

– Niesamowita historia. Jaka szkoda tych wielorybów – powiedziała zasmucona. – Mój proces wytwarza ciepło, które można zmienić w energię. Anasazium potrafi być niestabilne i w pewnych warunkach staje się ogromnie wybuchowe. Ci ludzie z pewnością próbowali odtworzyć mój proces odsalania, nie wiedząc, że grozi im niebezpieczeństwo. Skąd wzięli anasazium?

– Nie wiemy, gdzie jest jego źródło – odparł Austin.

– Musimy je odszukać, a wtedy wznowię badania – oświadczyła stanowczo Francesca.

– Jest jeszcze ważniejszy powód, by je znaleźć – powiedział Sandecker.

– Nie znam ważniejszego powodu niż dokończenie moich badań.

– Jeżeli Gokstad zrealizuje swoje plany, pani badania będą bez znaczenia. Kto zawładnie światowymi zasobami wody, ten zawładnie kulę ziemską.

– Mówi pan tak, admirale, jakby chodziło o dominację nad światem.

– Bo właśnie o to chodzi. Napoleonowi i Hitlerowi nie udało się, gdy próbowali osiągnąć swój cel siłą zbrojną. Obaj natrafili na silnego przeciwnika. – Sandecker wpatrzył się w chmurę dymu z cygara, którą wypuścił z ust. – Protestom ludzi przeciwko globalizacji, przeciwko wszystkim zagrożeniom związanym ze Światową Organizacją Handlu i Międzynarodowym Funduszem Walutowym, nie można odmówić racji. Ale niebezpieczeństwo tkwi nie w tych instytucjach, lecz w fakcie, że ktoś mógłby przejąć pełną kontrolę nad gospodarką światową.

– Jakiś globalny Al Capone? – podsunął Austin.

– Są pewne podobieństwa. Capone bezwzględnie tępił konkurencję i miał duży zmysł organizacyjny. Dzięki pieniądzom zdobył polityczne wpływy. Ale nielegalny alkohol to nic w porównaniu z wodą. Świat nie może się bez niej obejść. Ci, którzy położą na niej łapę, zdobędą najwyższą władzę. Któż bowiem przeciwstawi się tym, których jedno słowo może skazać kraj na śmierć z pragnienia? Właśnie dlatego twierdzę, że najpierw trzeba załatwić ważniejsze sprawy.

– Ma pan rację, panie admirale – przyznała Francesca. – Jeśli ta korporacja Gokstad znajdzie główne źródło zaopatrzenia w anasazium, to zawładnie również moim procesem.

– Inteligencja w parze z urodą to wymarzone połączenie – rzekł z nieskrywanym podziwem Sandecker. – Dokładnie wyraziła pani moje obawy. Bezwarunkowo musimy znaleźć te dawno ukryte zapasy, zanim zrobi to Gokstad.

– Kiedy pan zadzwonił, zastanawiałem się właśnie, w jaki sposób precyzyjnie określić miejsce ich ukrycia. Będę potrzebował pomocy.

– Nie ma sprawy. Możesz korzystać z wszystkiego czym dysponuje NUMA, a w razie potrzeby zwrócimy się o pomoc gdzie indziej.

– Powinniśmy jak najszybciej pojechać na Alaskę.

– Jest jeszcze jedna sprawa. Niepokoi mnie rozbudowa floty tankowców, o której doniósł ten reporter, znajomy Joego. Co o tym myślisz?

– Pewnie Gokstad szykuje się do dostarczenia ogromnych ilości wody z Alaski dokądś, gdzie jest potrzebna. Mówi się o transporcie wody do Chin.

– Być może – odparł bez przekonania Sandecker. – Pogadam z Rudim Gunnem. Może on i Yaeger wyświetlą tę tajemnicę. Kiedy ty i Joe będziecie próbowali odnaleźć to latające skrzydło, oni spróbują się dowiedzieć czegoś o tankowcach Gokstad.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: