Pietrow obojętnie obejrzał odznakę i oddał jednemu ze swoich ludzi.
– Co było dalej?
– Po upewnieniu się, że ekipie telewizyjnej nic się nie stało, wezwałem mój statek. Zabrał nas i odpłynęliśmy natychmiast.
– Nie znaleźliśmy zwłok ani broni – powiedział Pietrow.
– Nie wiem, co się stało z zabitym. Może po naszym odpłynięciu wrócili po niego koledzy. Broń zabraliśmy my.
– To kradzież, panie Austin.
– Nazwałbym to raczej łupem wojennym.
Pietrow machnął ręką.
– Nieważne. Co z tą ekipą telewizyjną? Sfilmowali coś?
– Byli za bardzo zajęci ratowaniem własnej skóry. Potem sfilmowali zwłoki, ale wątpię, czy im się to przyda. Nie potrafią nic wyjaśnić.
– Oby się pan nie mylił. Dla ich własnego dobra.
– Mogę cię o coś zapytać, Iwan?
– Tutaj ja zadaję pytania.
– Wiem, ale przynajmniej tak możesz mi się odwdzięczyć za piękne kwiaty, które ci przysłałem.
– Już to zrobiłem. W rewanżu za pański uprzejmy gest nie zabiłem pana. Ale niech będzie. Jedno pytanie.
– Co tu jest grane, do cholery?
Iwan uśmiechnął się lekko i wziął paczkę papierosów leżącą przed nim. Zapalił i wypuścił dym nosem. Zapach mocnego tytoniu wypełnił pokój i zabił odór pleśni.
– Co pan wie o obecnej sytuacji politycznej w Rosji?
– To, co czytam w gazetach. Nie jest tajemnicą, że wasz kraj ma duże problemy. Przestępczość zorganizowana i korupcja są większe niż w Chicago za czasów Capone, wojsko jest nędznie opłacane i niezadowolone, system opieki zdrowotnej całkiem się zawalił, a wokół waszych granic nie ustają wojny domowe. Jednak macie też wykształconych ludzi, dobrą siłę roboczą i mnóstwo bogactw naturalnych. Jeśli sami sobie nie będziecie przeszkadzać, wyjdziecie z tego.
– Kiedy indziej zgodziłbym się z panem, że przebrniemy przez to. Nasz naród jest przyzwyczajony do trudności. Powiem więcej, rozkwita w ciężkich warunkach. Ale w grę wchodzą siły o wiele potężniejsze niż to, o czym mówimy.
– Jakie?
– Najgorszego rodzaju. Ludzkie namiętności. Nacjonalizm zrodzony z cynizmu, strachu i beznadziei.
– Mieliście już ruchy nacjonalistyczne.
– Tak, ale potrafiliśmy je marginalizować, zanim się rozprzestrzeniły. Teraz jest inaczej. Nowy ruch wywodzi się ze stepów południowej Rosji, położonych nad Morzem Czarnym, gdzie żyją Kozacy.
– Kozacy? Jak ci, na których się wtedy natknąłem?
– Tak. Kozacy byli kiedyś wyjętymi spod prawa zbiegłymi chłopami różnej narodowości. Zakładali własne obozy warowne. Dobrze jeździli konno i pomogli Piotrowi Wielkiemu pokonać Turków ottomańskich. Kozackie oddziały konne służyły carom do rozprawiania się z rewolucjonistami, demonstracjami antyrządowymi i mniejszościami narodowymi.
– Potem wybuchła rewolucja, carat upadł i Kozacy skończyli jako kierowcy taksówek w Paryżu – zauważył Austin.
– Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Niektórzy przyłączyli się do bolszewików, inni wiernie bronili resztek imperium rosyjskiego nawet po zamordowaniu cara i jego rodziny. Stalin próbował ich wyeliminować, ale udało mu się to tylko częściowo. Kozacy do dziś uważają się za kastę żołnierzy Matki Rosji. Są przekonani, że Bóg ich przeznaczył do panowania nad gorszymi rasami.
– Nie oni pierwsi uważają, że zostali wybrani do zaprowadzenia porządku na świecie. Historia zna pełno takich przykładów. Różne grupy pojawiały się, znikały, zostawiając po sobie masę trupów.
– To prawda. Z tą różnicą, że Kozacy w dalszym ciągu istnieją i mają przemoc we krwi. Nastąpiło wielkie odrodzenie kazaczestwa. Neo-Kozacy opanowali część terytorium Rosji wokół Morza Czarnego. Ignorują rząd w Moskwie, bo wiedzą, że jest słaby i bezradny. Sformowali własną armię, ściągnęli najemników. Popiera ich wielu Rosjan, mających już dość kapitalizmu i wolności. W parlamencie i na ulicach słyszy się, że reakcyjny nacjonalizm to sposób na przywrócenie Rosji wielkości. W armii rosyjskiej są kozackie oddziały z własnymi mundurami i stopniami. Proklamowali Nową Rosję wokół Morza Czarnego i zajmują inne tereny. Jest ich siedem milionów. Emblemat, który pan znalazł, to odznaka ich ruchu. Przedstawia słońce wschodzące nad Rosją.
– Mimo to ciągle są mniejszością. Jak mogą wam zaszkodzić?
– Bolszewicy też byli w mniejszości, ale znali dusze Rosjan. Wiedzieli, że żołnierze mają dosyć wojny, a chłopi chcą ziemi.
– Bolszewicy mieli Lenina.
Pietrow uśmiechnął się ponuro.
– Otóż to. Rewolucja byłaby niczym bez zdeterminowanego i bezwzględnego przywódcy, który zjednoczył kraj i zgniótł opozycję. Kozacy mają kogoś podobnego. Nazywa się Michaił Razow. Potwornie bogaty magnat górniczy i okrętowy. Właściciel kartelu Ataman Industries. Fanatyk wskrzeszenia Wielkiej Rosji. Zwolennik kozackich ideałów: męskości, brutalnej siły. Twierdzi, że najlepszy sposób na wytępienie korupcji to karabin maszynowy. Kompletny paranoik. Uważa, że cały świat jest przeciwko niemu.
– Pieniądze i władza to potęga.
Pietrow zapalił następnego papierosa. Austin był zaskoczony, że drży mu ręka z zapałką.
– Tu chodzi o coś więcej – ciągnął Rosjanin. – Razow ma doradcę, mnicha o imieniu Borys. Wywiera on zły wpływ na Razowa. Podtrzymuje jego przekonanie, że jest prawdziwym potomkiem cara Piotra Wielkiego.
– Myślałem, że car Mikołaj był ostatnim z Romanowów.
– Zawsze istniały wątpliwości.
– Ja też mogę powiedzieć, że jestem królem Hiszpanii, ale nikt nie posadzi mnie na jego tronie.
– Razow podobno ma dowód.
– DNA?
– Wątpię, żeby pozwolił komuś wziąć próbkę swojej krwi.
– Coś z tego może wyniknąć – przyznał Austin. – Jest ruch nacjonalistyczny z charyzmatycznym przywódcą sterowanym przez mesjanistycznego proroka i jest dziedzictwo historyczne.
Pietrow przytaknął z powagą.
– I to bez żadnego “może”. Rosja jest na skraju powstania neokozackiego, które zaleje kraj i zniszczy wszystko, co osiągnęliśmy. Rosyjska prawica już kanonizowała cara i jego rodzinę. A Razow włoży jego święty płaszcz. – Pietrow uśmiechnął się. – Ilu polityków może powiedzieć o sobie, że są potomkami świętych?
– Większość sama uważa się za świętych. Ale rozumiem cię. Jaką grasz w tym rolę, Iwan? Jesteś w dawnym KGB?
– Dawne KGB infiltrują ludzie Razowa. Kieruję małą tajną grupą. Naszym zadaniem jest obserwowanie tych, którzy zagrażają stabilizacji w Rosji. Składamy raporty bezpośrednio prezydentowi. Ale opowiedziałem panu tylko część tej historii, panie Austin. Pana to też dotyczy. Razow uważa Stany Zjednoczone za przywódcę światowej zmowy, która jest w dużym stopniu przyczyną rosyjskich problemów. Twierdzi, że Ameryka wykorzystuje swoje potężne wpływy na świecie do trzymania Rosji w nędzy i zacofaniu. Wielu członków parlamentu podziela jego pogląd.
– Ameryka ma długą listę wrogów. Taki jest los jedynego supermocarstwa.
– Niech pan dopisze do tej listy Razowa. Jednak nie chodzi mu tylko o politykę. Ma też osobisty powód. Kilka lat temu amerykańska bomba zabiła w Belgradzie jego narzeczoną. Podobno Irini była bardzo piękna i Razow nigdy nie pogodził się z jej śmiercią. Dlatego radzę traktować go poważnie. Zwłaszcza że według naszych informacji zamierza spowodować wielkie szkody w pańskim kraju.
– Jakie?
Pietrow rozłożył ręce.
– Nie wiemy. Znamy tylko kryptonim jego planu. Operacja “Trojka”.
– Więc marnujesz swój i mój czas. Powinieneś użyć kanałów dyplomatycznych i zawiadomić rząd amerykański.
– Już to zrobiliśmy. Poprosiliśmy, żeby nie podejmowali żadnych jawnych kroków.
– Biały Dom i Pentagon zignorują wasze prośby. Ameryka przekonała się, że groźby trzeba traktować serio.
– Fakt, nie są zachwyceni naszym stanowiskiem. Uprzedziliśmy ich, że jeśli zareagują zbyt jawnie, zmarnują nasze wysiłki i doprowadzą do wykonania groźby.
– Jaki jest związek między tym zagrożeniem i bazą okrętów podwodnych?
– Niech pan sam wyciągnie wnioski. Schron zbudowano dla okrętów z pociskami nuklearnymi średniego zasięgu. Pływały po Morzu Czarnym głównie po to, żeby straszyć tureckich przywódców, którzy pozwolili Amerykanom założyć u siebie bazy. Po upadku Związku Radzieckiego schron stał opuszczony przez lata. Potem Razow wydzierżawił go od rządu. Pojawiły się tam jego statki. Dla ochrony powstał w pobliżu obóz Kozaków, których pan widział.