– Jak mogli sądzić, że admirał się o tym nie dowie?!

Gamay pokręciła głową.

– Nie do wiary, że NR-1 zniknęła tak bez śladu, jakby połknął ją potwór morski.

– Została porwana i przetransportowana na pokładzie okrętu podwodnego.

– To jeszcze mniej prawdopodobne niż teoria o potworze morskim – odparła Gamay.

– Próbowaliśmy coś ustalić, kiedy zadzwonił Kurt. Dowiedział się ze swojego źródła, że za destabilizacją polityczną w Rosji stoi potentat górniczy Michaił Razow. Według Białego Domu, istnieje związek między zniknięciem NR-1 i bałaganem w Moskwie. W dodatku firma Razowa, Ataman Industries, wydzierżawiła od rządu rosyjskiego opuszczoną bazę okrętów podwodnych.

– Dlatego Kurt prosił nas, żebyśmy się przyjrzeli działalności Razowa w Noworosyjsku – powiedziała Gamay.

– Podejrzewacie, że NR-1 zabrano do tamtej starej bazy? – zapytał Paul.

– Uważamy, że to możliwe. Ale bardziej zaniepokoiło nas co innego. Kurt dowiedział się, że Razow coś knuje przeciwko Stanom.

– Co takiego?

– Nie wiemy. Sandecker potraktował to poważnie. Kiedy Kurt zawiadomił nas, że ściąga Zespół Specjalny i wybiera się do bazy, admirał dał mu ciche błogosławieństwo. Kurt musiał wam wspomnieć, że jego akcja była… hm… nieoficjalna.

Gamay roześmiała się.

– Przedstawił to dość barwnie.

– Wolę nie znać szczegółów – odrzekł Rudi, wyobrażając sobie raport Austina. – Biały Dom ostrzegł Sandeckera, że mamy się trzymać z daleka od sprawy NR-1. Chyba nie muszę wam mówić, że admirał obszedł zakaz. Obiecał, że nie będziemy szukać łodzi, ale nic nie powiedział o bazie.

– Jestem zaszokowana – oznajmiła Gamay z udawaną zgrozą.

– Ja też – dodał Paul. – Kto by pomyślał?

– Wasz sarkazm został odnotowany. Nie mogliśmy w to bezpośrednio wciągać admirała, żeby miał pole manewru.

– Ryzykowna zabawa – zauważył Paul.

– Sandecker dobrze o tym wiedział, ale bogowie strzegący Morza Czarnego byli mu życzliwi.

Gamay dostrzegła enigmatyczny uśmieszek Gunna.

– Wyglądasz jak kot, który połknął kanarka, Rudi. Kurt ma najwyraźniej dobre wieści.

– Bardzo dobre. On i Joe znaleźli załogę NR-1. To jest ta “paczka”, o której wspomniałem. Byli przetrzymywani w tej rosyjskiej bazie. Teraz są na “Argo”.

Paul zmarszczył czoło.

– Nic nie rozumiem. Kto ich tam trzymał? Rosjanie?

– Sprawa jest dość skomplikowana. Kapitan i sternik przepadli bez śladu. Sama łódź też. Kurt chciał, żeby cała nasza trójka spotkała się z załogą.

– Odnalezienie tych facetów to duży wyczyn NUMA i admirała – powiedział Paul.

– Niestety, nie możemy liczyć na oklaski. Nie wiem, jak to rozegrają, bo nikt nie podał do wiadomości publicznej, że łódź została porwana. Góra trzymała to w tajemnicy.

– W Waszyngtonie trudno coś utrzymać w tajemnicy – przypomniał Paul. – Ta historia musi wyjść na jaw.

– Oczywiście. Zawiadomiliśmy marynarkę, że uratowaliśmy ich ludzi, ale celowo pominęliśmy szczegóły. To nie jest strategia na dłuższą metę. Dlatego musimy rozgryźć sprawę do końca. Napijmy się jeszcze kawy i opowiecie mi o waszym spotkaniu z Atamanem.

Gamay zgłosiła się na ochotnika do napełnienia kubków.

– Niech Paul mówi. Ja tylko trochę to ubarwię.

Gunn słuchał w milczeniu. Troutowie wiedzieli z doświadczenia, że analizuje każdy szczegół. Był najlepszy na swoim roku w Akademii Marynarki Stanów Zjednoczonych i miał kiedyś stopień komandora. Zanim został zastępcą Sandeckera. nadzorował logistykę i programy badań oceanograficznych NUMA.

Kiedy skończyli opowiadać, zasypał ich pytaniami. Interesował go zwłaszcza “szalony mnich” Borys i uwaga Jurija o nieobecności wielkich statków wiertniczych w porcie. Gwałtowna reakcja ochroniarzy Atamana była łatwa do wytłumaczenia: Razow ma coś do ukrycia i nie lubi, kiedy ktoś węszy wokół niego. Jednak Borys i nieobecne statki wiertnicze nie pasowały do równania, które ułożył Gunn. Odchylił się do tyłu w fotelu, poprawił okulary w rogowej oprawie i złączył końce palców. Wyglądał jak Sherlock Holmes przy rozwiązywaniu zagadki. Brakowało mu tylko fajki i czapki myśliwskiej.

W tym momencie rozległ się głos pilota.

– Podchodzimy do “Argo”. Jeśli spojrzycie w prawo, zobaczycie go.

Na statku włączono wszystkie światła. “Argo” wyglądał jak gigantyczna pływająca choinka na tle atramentowej czerni morza. Helikopter zawisnął nad statkiem i wolno usiadł na stanowisku ładowniczym, oznaczonym wielkim migającym X. Lądowanie było niemal idealne, koła tylko lekko stuknęły w pokład. Rotor przestał się obracać i drugi pilot przyszedł otworzyć drzwi. Pasażerowie podziękowali załodze maszyny za udany lot i zeszli po schodkach, mrużąc oczy przed blaskiem reflektorów, które zamieniły noc w dzień. Siwe włosy i szerokie bary Austina rzucały się w oczy w tłumie witających. Podszedł, uścisnął rękę Gunnowi i otoczył ramionami Troutów.

– Mam nadzieję, że zdążyliście wypić martini.

Gamay uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.

– Tak, po dwa na głowę.

– Przepraszam, że ściągnąłem was tutaj natychmiast po waszym powrocie z Noworosyjska – powiedział Austin i zaprowadził ich do mesy na lemoniadę ze świeżych owoców. – Joe zabawia załogę NR-1 w sali konferencyjnej. Spotkamy się z nimi za piętnaście minut i posłuchamy ich relacji. Rwą się do domu. Poprosiłem, żeby poświęcili nam godzinkę, dopóki helikopter nie będzie zatankowany.

Kiedy Austin opowiedział szczegóły uratowania załogi, ubawiony Gunn wydął wargi.

– Nie chcę umniejszać niebezpieczeństw, które opisałeś, ale ci wszyscy ludzie biegający w kółko kojarzą mi się z filmami o Różowej Panterze.

– Mnie przypominali raczej policyjne ofermy z niemych komedii. Kiedyś będę się śmiał z tej zwariowanej przygody, ale gdybym mógł jeszcze bardziej posiwieć, pewnie tak by się stało.

– Intryguje mnie ten twój Iwan – powiedział Gunn. – Skąd go znasz?

– Z czasów, kiedy pracowałem w CIA.

– To przyjaciel czy wróg?

– W tej chwili uznałbym go za przyjaciela. Może dużo zrobić, jeśli dojdzie do wniosku, że jest to w interesie Rosji. To człowiek skryty i sprytny. Inaczej nie przetrwałby tylu czystek w wywiadzie rosyjskim.

– Uważasz, że mimo jego przeszłości powinniśmy mu ufać?

– Na razie. Z jednego bardzo ważnego powodu.

– To znaczy? – zapytał Gunn.

– Mamy tylko jego.

19

Kiedy Austin wszedł do sali konferencyjnej, szczęśliwie uratowani podwodniacy, śmiejąc się wesoło, wspominali swoje przygody. Ludzie z NR-1 przeszli na statku badania lekarskie, najedli się do syta i dostali kombinezony robocze NUMA. Poza skaleczeniami i siniakami nikt nie ucierpiał. Przy metalowym stole na środku sali siedział kapitan Atwood, chorąży Kreisman i Joe Zavala. Joe uśmiechnął się na widok swoich kolegów z NUMA. Wstał i podszedł, żeby uścisnąć dłoń Gunnowi i Troutowi. Jako wielbiciel kobiet, pocałował Gamay w policzek.

Austin dokonał szybkiej prezentacji.

– Za kilka godzin będziecie z powrotem w Stambule – powiedział. – Wasze rodziny już wiedzą, że jesteście bezpieczni.

Głośny aplauz.

– Wiem, że spieszycie się do domu – ciągnął – ale mam prośbę. Słyszeliśmy tylko fragmenty waszej niezwykłej historii. Zanim helikopter będzie gotów do drogi, chcielibyśmy poznać całe zdarzenie od początku do końca.

Wstał chorąży Kreisman.

– Chętnie wszystko wyjaśnimy. Dziękuję w imieniu załogi za wydostanie nas stamtąd.

– Jeśli pozwolicie, zabawię się w Perry Masona. Tak chyba będzie szybciej – rzekł Austin.

– Nie ma problemu, sir.

– W porządku. Możemy zaczynać?

Kreisman podszedł do mapy morskiej wiszącej na ścianie i pokazał wschodnią część Morza Egejskiego.

– Mieliśmy zadanie zejść pod wodę po znaleziska archeologiczne u wybrzeży Turcji. Tutaj… – postukał w mapę. – Oprócz stałej załogi, dowodzonej przez kapitana Logana, na pokładzie był doktor Josef Pułaski z Instytutu Technologicznego Massachusetts.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: