Ocenia się, że w 1521 roku ospa sprowadzona do Meksyku przez Cortesa lub Narvaeza zabiła prawie połowę z trzystu tysięcy mieszkańców Tenochtitlan. W całym kraju ofiar choroby były miliony. Podobnie w Ameryce Południowej. Kiedy w roku 1531 Pizarro wylądował w Peru w poszukiwaniu złota, ospa już unicestwiała Inków. Niespełna dwustuosobowa armia Pizarra nigdy nie splądrowałaby ich imperium, gdyby Inkowie nie byli zaprzątnięci walką ze straszliwą chorobą. Na ospę zmarło prawdopodobnie ponad pięć milionów Inków, co niemal całkowicie zniszczyło ich cywilizację.

Rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej też nie byli odporni na epidemię. W Massachusetts i rejonie zatoki Narragansett wiele plemion zostało zdziesiątkowanych, a w innych rejonach niektóre w ogóle przestały istnieć. Szacuje się, że przez sto lat od przybycia Kolumba populacja Nowego Świata zmniejszyła się o dziewięćdziesiąt pięć procent, co przypisuje się głównie ospie.

Choroba uśmierciła również tysiące ludzi w Europie, gdzie przez dwa następne stulecia co jakiś czas wybuchały epidemie. Później wykorzystywano zabójczy wirus jako narzędzie walki z siłami wroga. Historycy twierdzą, że w latach sześćdziesiątych XVIII wieku Brytyjczycy dostarczali koce zakażone ospą plemionom indiańskim i podobną taktykę zastosowali przeciwko oddziałom amerykańskim w bitwie o Quebec podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych.

Na początku XIX wieku wynaleziono prymitywne szczepionki z wirusem krowianki, które ograniczyły liczbę zachorowań. Sporadyczne wybuchy choroby i psychoza zimnej wojny sprawiły, że w Stanach Zjednoczonych rutynowe szczepienia przeciwko ospie prowadzono do lat siedemdziesiątych XX wieku. Dzięki skutecznym działaniom Światowej Organizacji Zdrowia zagrożenie ospą wyeliminowano całkowicie w roku 1977. Z wyjątkiem niewielkiej próbki w laboratorium Ośrodków Zwalczania Chorób w Stanach Zjednoczonych i nieznanej ilości przeznaczonej do celów wojskowych w byłym Związku Radzieckim, wszystkie światowe zapasy wirusa zostały zniszczone. O ospie niemal zapomniano do czasu, gdy ataki terrorystyczne w pierwszych latach nowego wieku wywołały obawę, że ta niebezpieczna choroba znów stała się zagrożeniem, z którym należy się liczyć.

Historia ospy niewiele obchodziła Irva Fowlera. Gdy zdołał dojechać do izby przyjęć szpitala rejonowego w Anchorage na Alasce, myślał tylko o cichej sali i opiece atrakcyjnej pielęgniarki, która pomoże mu się wygrzebać z ciężkiej grypy. Kiedy zbadali go lekarze i z ponurymi minami zarządzili kwarantannę, był zbyt słaby, żeby się zaniepokoić. Dopiero gdy dwaj specjaliści w maskach chirurgicznych oznajmili mu, że ma ospę, w jego głowie odezwał się alarm. Nurtowały go dwa pytania: Czy będzie wśród trzydziestu procent przypadków śmiertelnych? I kogo zdążył zarazić?

16

– Dirk, mam złą wiadomość. – Głos Sary w słuchawce brzmiał alarmująco.

– Co się stało?

– Irv jest w szpitalu w Anchorage. Lekarze rozpoznali u niego ospę. Nie mogę w to uwierzyć.

– Ospę? Myślałem, że już dawno ją zwalczono.

– W zasadzie tak. Jeśli diagnoza jest właściwa, to byłby pierwszy przypadek ospy w Stanach Zjednoczonych od trzydziestu lat. Służba zdrowia nie rozgłasza tego, ale nasze centrum wysyła na Alaskę szczepionki na wypadek wybuchu epidemii.

– Jaki jest stan Irva?

– Krytyczny – odrzekła Sarah, niemal krztusząc się tym słowem. – Najbliższe dwa, trzy dni będą decydujące. Jest na kwarantannie razem z trzema innymi osobami, z którymi miał bliski kontakt.

– Bardzo mi przykro – powiedział Dirk ze szczerą troską. – Ale Irv to twardziel, wyjdzie z tego. Orientujesz się, jak mógł to złapać?

Sarah przełknęła z trudem.

– Okres inkubacji trwa około dwóch tygodni. To by oznaczało, że zaraził się na Yunasce albo… na pokładzie „Deep Endeavora".

– Na naszym statku? – zapytał z niedowierzaniem Dirk.

– Nie wiem. Na statku albo na wyspie. Teraz to bez znaczenia. Ospa jest zakaźna. Musimy jak najszybciej przebadać wszystkich, którzy byli na pokładzie „Deep Endeavora", i odizolować zarażonych.

– A co z tobą i Sandy? Mieszkałyście i pracowałyście razem z Irvem. Nic wam nie jest?

– Zostałyśmy zaszczepione dwa lata temu po pierwszych obawach, że ospa może być bronią terrorystów. Irv trafił do nas niedawno z alaskańskiego Instytutu Epidemiologii i nie dostał szczepionki.

– Można jeszcze zaszczepić załogę „Deep Endeavora"?

– Niestety, to nic nie da. Szczepionka może być skuteczna w ciągu kilku dni po zarażeniu, potem jest bezużyteczna.

– Skontaktuj ę się z kapitanem Burchem i przebadamy całą załogę naj szybciej, jak to będzie możliwe.

– Wracam ze Spokane dziś wieczorem. Jeśli uda ci się zebrać załogę, jutro mogę pomóc waszemu lekarzowi okrętowemu.

– Mogę po ciebie przyjechać jutro rano?

– Oczywiście, będzie mi bardzo miło. Dirk… modlę się, żebyś nie był zarażony.

– Bez obaw – odparł z udawaną wesołością. – Mam we krwi tyle rumu, że nie przeżyłby żaden zarazek.

Dirk najpierw zadzwonił do kapitana Burcha, a potem skontaktował się ze wszystkimi członkami załogi „Deep Endeavora", którzy brali udział w ostatnim rejsie. Na szczęście nikt nie miał objawów choroby i następnego dnia wszyscy stawili się w terenowym biurze NUMA.

Zgodnie z obietnicą, Dirk pojechał rano po Sarę swoim chryslerem rocznik 58.

– Ale wóz! – wykrzyknęła z podziwem na widok wielkiego samochodu.

– Właśnie to oznaczała kiedyś nazwa „heavy metal" – odrzekł Dirk z szerokim uśmiechem. Wyjechał z parkingu przed apartamentowcem i skręcił w kierunku siedziby NUMA.

Członkowie załogi „Deep Endeavora" serdecznie przywitali Sarę. Zauważyła, że grupa przypomina bardziej rodzinę niż zespół współpracowników.

– Miło mi znów widzieć przyjaciół z NUMA – powiedziała. – Pewnie słyszeliście, że mój kolega Irv Fowler, który był z nami na statku, ma ospę. To groźna choroba zakaźna i trzeba szybko odizolować zarażonych. Muszę wiedzieć, czy ktoś z was miał ostatnio gorączkę, bóle głowy, pleców i brzucha, złe samopoczucie, omamy lub wysypkę na twarzy, ramionach i nogach.

Zbadała kolejno członków załogi. Zmierzyła każdemu temperaturę i sprawdziła, czy nie ma objawów choroby. Zakończyła na Dirku i kapitanie Burchu.

– Trzy osoby mają lekkie objawy grypopodobne – powiedziała – co nie musi, ale może oznaczać zarażenie wirusem ospy. Proszę o odizolowanie tych osób, dopóki nie poznamy wyników ich testów krwi. Reszta załogi powinna unikać przebywania w zatłoczonych miejscach publicznych przynajmniej przez kilka dni. Chciałabym jeszcze raz wszystkich zbadać pod koniec tygodnia, choć nie sądzę, żeby wśród załogi wybuchła ospa.

– Dobra wiadomość – rzekł Burch z wyraźną ulgą. – Ale to dziwne, że wirus nie zaatakował wszystkich w tak ograniczonej przestrzeni jak statek.

– Chorzy są najbardziej niebezpieczni dla innych po dwunastu, czternastu dniach od zarażenia. Irv był już wtedy w Anchorage, wirus więc nie zdążył się rozprzestrzenić, kiedy byliśmy na pokładzie. Ale na wszelki wypadek trzeba dokładnie zdezynfekować kajutę Irva, pościel, sztućce i naczynia, których używał.

– Zaraz się tym zajmę.

– Wygląda na to, że źródło ospy było na Yunasce – zauważył Dirk.

– Chyba tak – zgodziła się Sarah. – To cud, że ty i Jack nie złapaliście wirusa, kiedy zabieraliście nas z wyspy.

– Może uratowały nas skafandry ochronne.

– Dzięki Bogu.

– Nasi tajemniczy przyjaciele na trawlerze prawdopodobnie bawili się czymś gorszym od cyjanku – powiedział Dirk. – Co mi przypomniało, że prosiłem cię o przysługę.

Zaprowadził Sarę do chryslera i otworzył pokrywę bagażnika. W środku leżała starannie zapakowana porcelanowa bomba lotnicza wydobyta z 1-403. Sarah przyjrzała się jej z zaintrygowaną miną.

– No dobra, poddaję się. Co to jest?

Dirk opowiedział krótko o swojej wycieczce do Port Stevens i nurkowaniu do japońskiego okrętu podwodnego.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: