Polowanie na szpiegów nie do końca określało zakres obowiązków Vicary'ego w MI- 5. Profesor zajmował się organizowaniem działalności podwójnych agentów. To on miał pilnować, by Abwehra wierzyła, że jej ludzie nadal pracują, nadal zbierają informacje i przesyłają je do swoich zwierzchników w Berlinie. Taka działalność miała same zalety. MI- 5 mogło od samego początku wojny manipulować Niemcami, kontrolując przepływ informacji z Wysp Brytyjskich. Poza tym Abwehra nie przysyłała nowych szpiegów, ponieważ Canaris i jego współpracownicy żyli w przekonaniu, że ich agenci pracują pełną parą.

– Właśnie, Alfredzie. Trzecie źródło informacji Hitlera o inwazji stanowią jego szpiedzy. Powinienem chyba powiedzieć: szpiedzy Canarisa. I obaj wiemy, jak są skuteczni. Przechwyceni przez nas niemieccy agenci wniosą ogromny wkład w naszą operację Bodyguard, gdyż potwierdzą to, co Hitler zobaczy z powietrza i usłyszy przez radio. Co więcej, jeden z naszych podwójnych agentów, Tate, już rozpoczął grę.

Tate swój pseudonim zawdzięczał uderzającemu podobieństwu do popularnego aktora rewiowego Harry'ego Tate'a. Naprawdę nazywał się Wulf Schmidt, był agentem Abwehry, którego nocą 19 września 1940 roku zrzucono z heinkla 111 w hrabstwie Cambridge. Vicary, choć nie zajmował się sprawą Tate'a, znał z grubsza całą historię. Spędziwszy noc pod gołym niebem, Schmidt zakopał spadochron i radiostację, po czym udał się do pobliskiego miasteczka. Na dzień dobry skierował się do golarza Wilfreda Searle'a, gdzie nabył zegarek kieszonkowy, by nim zastąpić swój, stłuczony podczas skoku. Następnie w kiosku pani Field zaopatrzył się w The Times, przy ulicznej pompie obmył skręconą kostkę, po czym zjadł śniadanie w małej kafejce. Wreszcie, o dziesiątej przed południem, został aresztowany przez szeregowca Toma Cousina z lokalnej Straży Obywatelskiej. Następnego dnia dostarczono go do MI- 5 w Ham Common w Surrey, gdzie po trzynastu dniach przesłuchań Tate przystał na współpracę i zgodził się nadawać fałszywe komunikaty.

– A przy okazji, Eisenhower jest w Londynie. Tylko paru wybrańców z naszej strony o tym wie. Za to Canaris też. Teraz pewnie już i Hitler. Co więcej, Niemcy wiedzieli o przyjeździe Eisenhowera, zanim ten zdążył rozpakować rzeczy w Hayes Lodge. A stało się tak dlatego, że Tate ich o tym powiadomił. Uznaliśmy to za idealną okazję. Pozornie bardzo ważna informacja, choć zupełnie bez znaczenia. Za to Abwehra żyje teraz w przekonaniu, że Tate posiada doskonałe i wiarygodne dojście w SHAEF. Owo dojście stanie się nieocenione w miarę zbliżania się terminu inwazji. Tate będzie przekazywał swoim mocodawcom ważne kłamstwa. A przy odrobinie szczęścia Abwehra da się na nie nabrać. Już za parę tygodni szpiedzy Canarisa wykryją w południowo- wschodniej Anglii ogromne zbiorowiska ludzi i materiałów. Wypatrzą amerykańskie i kanadyjskie oddziały. Zobaczą namioty i całą tę scenografię. Usłyszą wyrzekania angielskiej opinii publicznej na ciężar, jaki stanowi tak olbrzymie skupisko ludzi na tak małej przestrzeni. W miasteczkach wschodniej Anglii będą widzieli generała Pattona, przemykającego przez nie w swoich charakterystycznych błyszczących butach i z rewolwerem z kolbą z kości słoniowej. Najlepsi poznają nawet nazwiska dowódców tej armii i prześlą je do Berlina. I pana sieć podwójnych agentów odegra w tym wszystkim kluczową rolę.

Boothby przerwał, zgniótł papierosa i natychmiast zapalił następnego.

– Kręci pan głową, Alfredzie? Domyślam się, że dostrzegł pan jakąś piętę achillesową w naszym przedsięwzięciu.

Vicary uśmiechnął się ostrożnie. Może Boothby, który wiedział o namiętności, jaką profesor darzył historię i kulturę antycznej Grecji, domyślił, że słuchając zarysu operacji Fortitude, Vicary natychmiast pomyśli o wojnie trojańskiej.

– Mogę? – spytał Vicary, wskazując na paczkę papierosów Players. – Swoje, niestety, zostawiłem na dole.

– Oczywiście – Boothby poczęstował go, a potem przytrzymał mu ogień.

– Achilles zmarł, gdy strzała trafiła go w jego czuły punkt, piętę – podjął Vicary. – Piętą achillesową Fortitude jest fakt, że do jej zdruzgotania wystarczy jeden prawdziwy raport ze źródła, któremu Hitler ufa. Dlatego operacja wymaga całkowitego manipulowania każdym źródłem informacji, jakim dysponuje Hitler i jego wywiad. Aby plan się powiódł, wszystkie donosy muszą być skażone. Jeśli przeciśnie się choć gram prawdy, wszystko może się zawalić. – Przerwawszy, żeby się zaciągnąć papierosem, Vicary nie mógł się powstrzymać od historycznego porównania: – Gdy unieszkodliwiono Achillesa, jego zbroję otrzymał Odyseusz. Naszą zbroję, obawiam się, otrzyma Hitler.

Boothby ujął pustą szklankę i w zadumie obracał ją w dużej dłoni.

– To ryzyko nieodłącznie związane z każdą intrygą, nieprawdaż? Niemal zawsze wskazuje drogę do prawdy. Generał Morgan, który zaplanował inwazje, ujął to najtrafniej: wystarczy, żeby tylko jeden przyzwoity niemiecki szpieg przewędrował sobie angielskim wybrzeżem od Kornwalii po Kent, a cały plan runie. A wraz z nim nadzieje Europy. Właśnie dlatego cały wieczór przesiedzieliśmy z premierem i dlatego pan tu teraz jest, Alfredzie.

Boothby wstał i wolno przeszedł się po gabinecie.

– W tym momencie mamy dość mocne podstawy sądzić, że skaziliśmy wszystkie źródła informacji Hitlera. Tak samo mamy dość mocne podstawy sądzić, że wyłapaliśmy wszystkich szpiegów Canarisa w Wielkiej Brytanii i że żaden z nich nie działa poza naszą kontrolą. Gdyby tak nie było, w ogóle byśmy się nie ważyli na taką akcję. Powiadam: dość mocne podstawy, gdyż tego nigdy nie można twierdzić z całkowitą pewnością. Dwustu sześćdziesięciu szpiegów: wszyscy aresztowani, przeciągnięci na naszą stronę albo powieszeni.

Boothby minął słaby krąg światła lampy i zniknął w ciemnym rogu pokoju.

– W ubiegłym tygodniu Hitler zwołał w Kętrzynie konferencję. Zebrała się tam cała góra: Rommel, von Rundstedt, Canaris i Himmler. Rozmawiano o inwazji, a przede wszystkim rozważano jej czas i miejsce. Hitler przyłożył Canarisowi pistolet do głowy, oczywiście w przenośni, nie naprawdę, i kazał mu odkryć prawdę albo spodziewać się dość nieprzyjemnych konsekwencji. W odpowiedzi Canaris przekazał to zadanie jednemu ze swoich podwładnych, niejakiemu Voglowi, Kurtowi Voglowi. Do tej pory uważaliśmy Vogla za radcę prawnego Canarisa. Najwyraźniej się myliliśmy. Pana zadaniem jest dopilnować, żeby Vogel nie poznał prawdy. Nie miałem okazji zapoznać się z jego aktami. Przypuszczam, że w archiwum coś o nim mają.

– Dobrze – odparł Vicary.

Boothby znowu wynurzył się z kręgu przyćmionego światła. Na jego czole pojawiła się zmarszczka, jakby dosłyszał coś nieprzyjemnego w pokoju obok; potem zapadł w długie, pełne zadumy milczenie.

– Alfredzie, chciałbym na samym początku postawić pewną sprawę jasno. Premier nalegał, by właśnie panu powierzono to zadanie, mimo silnego sprzeciwu ze strony dyrektora generalnego i mojej.

Vicary przez chwilę wytrzymał spojrzenie Boothby'ego, potem zażenowany uwagą, odwrócił wzrok. Rozglądał się po gabinecie. Patrzył na tuziny zdjęć sir Basila z ważnymi personami. Na stare wiosło, które wisiało na ścianie, zupełnie nie pasując do tego oficjalnego pomieszczenia. Może to pamiątka radośniejszych, mniej skomplikowanych czasów – pomyślał. Lśniącej powierzchni wody o wschodzie słońca. Zawodów Oksford kontra Cambridge. Albo powrotów do domu w zimne jesienne popołudnia.

– Pozwoli pan, że wyjaśnię tę uwagę, Alfredzie. Spisuje się pan doskonale. Pana siatka Beckera okazała się prawdziwym sukcesem. Ale tak dyrektor, jak i ja uważaliśmy, że do tego zadania należałoby wyznaczyć kogoś wyższego rangą.

– Rozumiem – odparł Vicary. Ktoś wyższy rangą, czyli stary oficer, a niejeden z nowych ludzi, których Boothby tak nie znosił.

– Ale jak widać – podjął Boothby – nie zdołaliśmy przekonać premiera, że nie jest pan najlepszym człowiekiem do tego zadania. Dlatego jest teraz pana. Proszę mnie informować na bieżąco o postępach. I życzę panu dużo szczęścia, Alfredzie. Podejrzewam, że będzie panu potrzebne.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: