Chery ŭzniała pavieki, našy pozirki sustrelisia.
„Chery”, — chacieŭ pramović ja, ale nie moh pašavialić hubami, nibyta na maim tvary była miortvaja ciažkaja maska; ja moh tolki pazirać.
Jaje vočy ahledzieli pakoj, jana paviarnuła hałavu. Było nadzvyčaj cicha. Za mnoj, u niejkim inšym, dalokim susviecie, kapała vada z niezakručanaha krana. Chery padniałasia na łokciach. Sieła. Ja adstupiŭsia. Chery sačyła za mnoj.
— Što? — skazała jana. — Što?.. Nie… udałosia? Čamu?.. Čamu ty tak paziraješ?..
I raptam jana strašna zakryčała:
— Čamu ty tak paziraješ!!!
Nastupiła cišynia. Chery pahladzieła na svaje ruki. Pavarušyła palcami.
— Hetaja?.. — spytałasia.
— Chery, — pramoviŭ ja biazhučna, adnymi hubami.
Chery padniała hałavu.
— Chery?.. — paŭtaryła jana.
Chery marudna spaŭzła na padłohu i ŭstała. Pachisnułasia, ale ŭtrymałasia na nahach. Zrabiła niekalki krokaŭ. Usio heta jana rabiła jak zahipnatyzavanaja, pazirajučy na mianie slapymi vačyma.
— Chery? — pavoli paŭtaryła jana jašče raz. — Ale… ja… nie Chery. A chto ja?.. Chery? A ty, ty?!
Niečakana vočy jaje rasšyrylisia, zasviacilisia, ledź prykmietnaja zdziŭlenaja ŭsmieška milhanuła pa tvary.
— Mo i ty taksama? Krys! Mo ty taksama?!
Sa strachu ja prycisnuŭsia spinaj da šafy i stajaŭ moŭčki. Ruki Chery apuscilisia.
— Nie, — skazała jana. — Nie, bo ty baišsia. Ale pasłuchaj, ja bolš nie mahu. Nielha tak. Ja ničoha nie viedała. Ja i zaraz ničoha nie razumieju. Heta ž nievierahodna? JA, — jana prychinuła da hrudziej scisnutyja biełyja ruki, — ničoha nie viedaju, ničoha, ja viedaju tolki adno: ja — Chery! Ty dumaješ, što ja prytvarajusia? Nie, nie prytvarajusia, sviatoje słova honaru, nie prytvarajusia.
Apošnija słovy prahučali jak stohn. Chery z płačam upała na padłohu. Hety kryk niešta złamaŭ u mianie, ja padskočyŭ da jaje, schapiŭ za plečy, Chery supraciŭlałasia, adšturchoŭvała mianie, płakała biez sloz, kryčała:
— Pusci! Pusci! Ja hidkaja tabie! Ja viedaju! Ja nie chaču tak! Nie chaču! Ty ž bačyš, sam bačyš, što heta nie ja, nie ja, nie ja…
— Maŭčy! — kryčaŭ ja, trasučy jaje.
My aboje kryčali jak zvarjaciełyja, stojačy adno pierad adnym na kaleniach. Hałava Chery stukałasia ab majo plačo. Ja z usiaje mocy pryciskaŭ Chery da siabie. Raptam my scichli, ciažka dychali. Vada pa-raniejšamu kapała z krana.
— Krys… — marmytała Chery, ucisnuŭšysia tvaram u maje plačo, — skažy, što ja pavinna zrabić, kab ja znikła, Krys…
— Pierastań! — vyhuknuŭ ja.
Chery padniała hałavu, uvažliva pahladzieła na mianie.
— Jak?.. Ty taksama nie viedaješ? Ničoha nielha zrabić? Ničoha?
— Chery… zlitujsia nada mnoj…
— Ja chacieła… Ty ž bačyŭ… Nie. Nie. Pusci: ja nie chaču… Nie dakranajsia da mianie! Tabie hidka.
— Niapraŭda!
— Chłusnia. Pavinien hidzicca. JA… ja sama… taksama. Kali b ja mahła. Kali b ja tolki mahła…
— Ty zabiłasia b?
— Aha.
— A ja nie chaču, razumieješ? Nie chaču! Ja chaču, kab ty była tut, sa mnoj, i bolš mnie ničoha nie treba!
Vializnyja šeryja vočy spynilisia na mnie.
— Jak ty chłusiš… — zusim cicha pramoviła Chery.
Ja adpusciŭ jaje i ŭstaŭ. Chery sieła na padłohu.
— Skažy, što mnie zrabić, kab ty pavieryła? Ja kažu toje, što dumaju. Heta praŭda. Druhoj praŭdy niama.
— Ty nie moh skazać mnie praŭdu. Ja nie Chery.
— A chto ty?
Jana zadumałasia. Padbarodak u jaje zadryžaŭ. Apusciŭšy hałavu, Chery prašaptała:
— Chery… ale… ale ja viedaju, što heta niapraŭda. Ty nie mianie… kachaŭ tam, daŭno…
— Tak, — skazaŭ ja. — Toje, što było, minułasia. Pamierła. Ale tut ja kachaju ciabie. Razumieješ?
Chery pakruciła hałavoj:
— Ty vielmi dobry. Nie dumaj, što ja nie mahu acanić usio, što ty zrabiŭ. Ty staraŭsia rabić jak maha lepš, ale ŭsio daremna. Try dni tamu rankam ja siadzieła kala ciabie i čakała, pakul ty pračniešsia. Tady ja ničoha nie viedała. Mnie zdajecca, što heta adbyvałasia daŭno, vielmi daŭno. Ja była jak zvarjaciełaja. U hałavie stajaŭ niejki tuman. Ja nie razumieła, što było raniej, a što — pazniej, ničomu nie zdziŭlałasia, jak pasla narkozu abo pasla ciažkaj chvaroby. Ja navat dumała: mo ja chvareła, a ty nie chočaš mnie pra toje skazać. Ale roznyja fakty ŭsio bolš i bolš navodzili mianie na dumku. Ty viedaješ, jakija fakty. U mianie štości milhanuła ŭ hałavie pasla tvajoj razmovy tam, u biblijatecy, z hetym, jak jaho, sa Snaŭtam. Ty mnie ničoha nie zachacieŭ skazać, tamu ja ŭstała nočču i ŭklučyła mahnitafon. Ja padmanuła ciabie adzin-adziny raz, a mahnitafon ja pasla schavała, Krys. Toj, što havoryć, jak jaho zavuć?
— Hibaryjan.
— Aha, Hibaryjan. Tady ja zrazumieła ŭsio, choć, kali kazać praŭdu, pa-raniejšamu ničoha nie razumieju. Ja nie viedała adnaho: što ja mahu… što ja… što heta tak skončycca, što hetamu… niama skančennia. Pra heta jon ničoha nie kazaŭ. Zrešty, mo i havaryŭ, ale ty pračnuŭsia, i ja vyklučyła mahnitafon. Ale ŭsio adno ja pačuła šmat, kab zrazumieć, što ja nie čałaviek, a tolki instrumient.
— Što ty kažaš, Chery!
— Tak, instrumient. Dla vyvučennia tvaich reakcyj. Nu, štości nakštałt hetaha. U kožnaha z vas josć taki… takaja, jak ja. Usio hruntujecca na ŭspaminach abo na ŭiaŭlenni… Zrešty, ty viedaješ lepš, čym ja. Jon raskazaŭ takija strašnyja, nievierahodnyja rečy, i, kali b usio nie supadała, ja nie pavieryła b!
— Što supadała?
— Nu, što mnie nie treba spać i ja pavinna być zaŭsiody kala ciabie. Učora ranicaj ja jašče dumała, što ty mianie nienavidziš, i tamu była nieščaslivaja. Božuchna, jakaja ja była durnaja! Ale skažy, skažy sam, ci mahła ja sabie ŭiavić?.. Hibaryjan zusim nie nienavidzieŭ hetuju svaju, a što jon pra jaje havaryŭ! Tolki tady ja zrazumieła: što ja ni zrablu, nie maje nijakaha značennia, bo chaču ja albo nie chaču, a dla ciabie heta ŭsie roŭna pakuty. Nie, navat horaj, bo krynica pakut heta štości niežyvoje. Jana ni ŭ čym nie vinavataja, jak i kamień, jaki moža ŭpasci i zabić. A što krynica pakut moža chacieć dabra i kachać, hetaha ja i ŭiavić nie mahła. Mnie chaciełasia b tabie raskazać, što ja adčuvała pasla, kali zrazumieła, kali słuchała plonku. Mo tabie spatrebicca. Ja navat pasprabavała zapisać…
— Tamu ty zapaliła sviatło? — spytaŭsia ja, z ciažkasciu pramaŭlajučy hetyja słovy.
— Tak. Ale ničoha nie atrymałasia, bo ja šukała ŭ sabie, viedaješ… ich — niešta zusim inšaje, ja prosta varjacieła, pavier mnie! Časam mnie zdavałasia, što pad skuraj u mianie niama cieła, što ŭnutry ŭ mianie štości takoje… što ja… što ja tolki abałonka. Kab padmanuć ciabie. Razumieješ?
— Razumieju.
— Kali nočču lažyš biez snu, da čaho tolki nie dadumaješsia! Da sama nievierahodnych rečaŭ, ty ž i sam viedaješ…
— Viedaju…
— Ale ja adčuvała svajo serca i pamiatała, što ty zrabiŭ analiz majoj kryvi. Jakaja ŭ mianie kroŭ, skažy, skažy praŭdu. Ciapier ža ty heta možaš.
— Takaja, jak i ŭ mianie.
— Praŭda?
— Klanusia.
— Što heta aznačaje? Ja pasla dumała, mo heta schavana niedzie ŭva mnie, što jano… mahčyma, vielmi maleńkaje. Ale ja nie viedała dzie. Zaraz ja dumaju, mo ŭ rešcie rešt heta była chitrasć z majho boku, bo ja vielmi bajałasia taho, što chacieła zrabić, i šukała inšaha vyjscia. Ale, Krys, kali ŭ mianie takaja ž kroŭ… kali ŭsio tak, jak ty havoryš, tady… Nie, heta niemahčyma. Bo tady ja pamierła b, praŭda? Značyć, niešta ŭsio-taki josć, ale dzie? Mo ŭ hałavie? Ale ž ja dumaju zusim narmalna… i ničoha nie viedaju… kali b ja hetym dumała, to pavinna była b adrazu ŭsio viedać i nie kachać ciabie, tolki rabić vyhlad i razumieć, što rablu vyhlad… Krys, skažy mnie, kali łaska, usio, što ty viedaješ, mo ŭdasca choć niešta zrabić?
— Što imienna?
Chery maŭčała.
— Ty chočaš pamierci?
— Badaj što tak.
Nastupiła cišynia. Chery siadzieła, skurčyŭšysia, la maich noh. Ja razhladvaŭ zału, biełuju emal abstalavannia, rassypanyja bliskučyja instrumienty, nibyta šukaŭ štości vielmi patrebnaje i nie moh adšukać.