– Słowo kit ma też inne znaczenie – powiedział Jupe. – W żargonie oznacza pieniądze. Olsen i Dobbsie szukają pieniędzy! Przypuszczam, że Olsen i Dobbsie są zamieszani w jakiś lewy interes. Gadali jak gangsterzy i taka suma wygląda mi na łup!
– To tylko domysły – odezwał się Bob z powątpiewaniem. – Ale jeśli nawet są słuszne, co może oznaczać reszta depeszy?
Jupe spochmurniał.
– Nie wiem. Zapewne określa, gdzie znajdują się pieniądze. Może reszta ich rozmowy nasunie nam jakiś pomysł.
– Co więc powiesz o zdaniu, że będą mieli “obu w garści”? – zapytał Pete. – O kim mówili?
Jupe potrząsnął głową.
– Najpierw mówili o jednej osobie. Jeden z nich powiedział: “dlaczego go nie zgarniemy?” A potem Przecinek odparł, że “on musi zrobić pierwszy ruch” i że “ktoś był dzisiaj nieostrożny”.
– Kto? – spytał Pete.
Bob zajrzał do swych notatek.
– Jeśli miał na myśli wypuszczenie goryla, mógł mówić o Eastlandzie.
Jupe skrzywił się.
– Nie przypuszczam, by Eastland tak ryzykował. To prawda, że zgodnie z umową, w razie wypadku Jim Hall musiałby zapłacić Eastlandowi pięćdziesiąt tysięcy dolarów rekompensaty. Ale nie sądzę, by Eastland był aż tak głupi. Ten goryl jest zbyt niebezpieczny. Już prędzej uwierzę, że to kolejna złośliwość Hanka Mortona,
– Zgoda, ale to wszystko nie ma nic wspólnego z “kitem” – powiedział Bob. – To nas prowadzi donikąd.
Jupe w zamyśleniu stukał palcami w biurko.
– Zapominamy o pierwszym naszym zetknięciu z Olsenem – odezwał się w końcu. – Przyszedł tu, do składu, i chciał kupić klatki. A wieczorem napomknął coś o nich i… o mnie – tu Jupe skrzywił się na wspomnienie określenia go jako “grubego dzieciaka”.
– Może myśli, że znajdzie swój “kit” w klatkach – zażartował Pete.
– Nie śmiej się – powiedział Jupe. – Patrz! PAK w depeszy może oznaczać klatkę! STUKNĄĆ PAKĘ znaczy: rozwal klatkę, a znajdziesz pieniądze!
– Twoje klatki są już rozwalone – zauważył Pete. – Olsen nie zdawał się też uważać, że są wiele warte. Oferował ci za nie tylko dwadzieścia dolarów.
– Prawda, prawda – przyznał Jupe. – Nie potrafię tego wyjaśnić. Może Olsen szuka jakiejś innej klatki?
– Pewnie. Wśród szmelcu. Wymieszanej dokładnie z wrakami samochodów – powiedział Pete. – Myślę, że jesteśmy zmęczeni i gonimy w piętkę.
Jupe wstał i przeciągnął się.
– Chyba masz rację, Pete. Dajmy sobie na dziś spokój. Na razie nie doszliśmy do niczego, poza jedną pewną rzeczą.
– Jaką? – zapytał Bob.
– Że mamy do wyjaśnienia jakąś tajemnicę – odpowiedział Jupe z zadowoleniem.