Rozdział 7
– Nekrofilia, czyli predylekcja do zmarłych – powiedział doktor Lawrence Zucker – była zawsze jedną z najciemniejszych kart w dziejach ludzkości.
Słowo pochodzi z greki, ale istnieją dowody, że uprawiano ją jeszcze w czasach faraonów. Piękną, albo wysoko urodzoną kobietę, zmarłą w owych czasach, oddawano do zabalsamowania nie wcześniej niż trzy dni po śmierci, dla pewności, że nie zostanie wykorzystana seksualnie przez mężczyzn odpowiedzialnych za przygotowanie jej do złożenia w grobie.
Historia obfituje w liczne przypadki seksualnego wykorzystywania trupów. Legenda głosi, że król Herod uprawiał seks ze swoją żoną przez siedem lat po jej śmierci.
Rizzoli rozejrzała się po pokoju konferencyjnym.
Nieoczekiwanie odniosła wrażenie, że w pozornej swojskości dobrze znanej scenerii jest coś niesamowitego: zespół zmęczonych detektywów, porozrzucane po stole zdjęcia z miejsc zbrodni, teczki z aktami, szemrzący głos psychologa Lawrencea Zuckera, opisujący przykłady koszmarnego zboczenia, a nade wszystko chłód przenikający do szpiku kości i powodujący drętwienie palców.
Twarze były te same, przynajmniej większość: detektywi Jerry Sleeper i Darren Crowe oraz jej partner Barry Frost – policjanci, z którymi pracowała nad sprawą Chirurga.
Kolejne lato, kolejny potwór.
Wśród znajomych twarzy zabrakło jednej. Nie było Thomasa Moorea, detektywa, którego spokojnej pewności siebie, nieugiętości, a przede wszystkim towarzystwa, bardzo jej teraz brakowało. Wprawdzie podczas śledztwa w sprawie Chirurga pokłócili się ze sobą, później jednak naprawili wzajemne stosunki i nieobecność Moorea stanowiła ogromną lukę w zespole.
Na jego miejscu, nawet na tym samym krześle, siedział teraz Gabriel Dean, człowiek, któremu nie ufała. Wszyscy biorący udział w spotkaniu od razu zauważali, że odstawał od grupy policjantów. Doskonale skrojony garnitur i wojskowa sylwetka sprawiały, że czuli się tak, jakby dzieliła ich przepaść. Nikt z nim nie rozmawiał. Był postronnym obserwatorem, człowiekiem biura, którego rola pozostawała tajemnicą.
Doktor Zucker kontynuował swój wykład: – Seks z trupem stanowi rodzaj aktywności, którą większość z nas lekceważy. Występował jednak w historii i wciąż powraca w literaturze i w wielu sprawach kryminalnych. W dziewięciu procentach ofiary seryjnych morderców bywają wykorzystywane seksualnie post mortem.
Jefferty Dahmer, Henry Lee Lucas i Ted Bundy przyznali się do nekrofilii.
– Wzrok Zuckera padł na zdjęcie z sekcji zwłok Gail Veager.
– Odkrycie świeżego nasienia w pochwie tej ofiary nie jest niczym zaskakującym.
Odezwał się Darren Crowe.
– Podobno takie rzeczy robią tylko stuknięci. Wariaci, którzy gadają sami do siebie. Tak mi kiedyś powiedział psycholog z FBI.
– Owszem, kiedyś myślano, że to dowód ciężkich zaburzeń psychicznych u mordercy – powiedział Zucker.
– Że znamionuje kogoś, kto chodzi po ziemi w stanie ciągłego zamroczenia. Taki pogląd jest tylko połowicznie prawdziwy.
Część sprawców to rzeczywiście psychotycy, którzy należą do kategorii niezorganizowanych zabójców, ani zdrowi psychicznie, ani inteligentni.
Charakteryzuje ich tak mała samokontrola, że zostawiają na miejscu zbrodni mnóstwo śladów: włosy, spermę, odciski palców i tak dalej.
Ujęcie ich jest znacznie łatwiejsze, gdyż nie wiedzą, że zostawili dowody swoich zbrodni i nie martwią się z tego powodu.
– Co możesz powiedzieć o tym facecie?
– Sprawca nie jest psychotykiem.
Ma całkowicie odmienną konstrukcję psychiczną.
– Zucker wyjął z teczki zdjęcia z domu Veagerów i rozłożył je na stole.
Następnie zwrócił się do Rizzoli.
– Byłaś na miejscu zbrodni, prawda?
Skinęła głową.
– Morderca postępował metodycznie – powiedziała.
– Przyniósł z sobą narzędzia zbrodni.
Działał sprawnie i czysto. Nie zostawił prawie żadnych śladów.
– Zostawił spermę – zauważył Crowe.
– Ale nie w miejscu, gdzie powinno się jej szukać.
Mogliśmy na nią nie trafić. W rzeczywistości omal byśmy ją przeoczyli.
– Co o nim myślisz?
– Jest zorganizowany i inteligentny.
Zrobiła przerwę.
– Dokładnie taki jak Chirurg.
Zucker spojrzał jej głęboko w oczy.
W jego towarzystwie zawsze czuła się nieswojo, w tym momencie jego domyślność wydała jej się agresywna. Ponieważ jednak wszyscy równocześnie pomyśleli o Warrenie Hoycie, nie była jedyną osobą, która odniosła wrażenie, że mają do czynienia z powtórką zeszłorocznego koszmaru.
– Zgadzam się z twoją opinią – stwierdził Zucker.
– Morderca jest zorganizowany.
Działa w stanie nazywanym przez niektórych psychologów stanem urojenia przedmiotowego. Jego działanie ma ściśle sprecyzowany cel, którym jest całkowite podporządkowanie sobie ciała kobiety… w tym wypadku ofiary, Gail Veager.
Sprawca chce posiąść tę kobietę, pragnie ją mieć nawet po jej śmierci. Gwałcąc ją na oczach męża, ustanawia swoje prawo własności do niej: zaznacza w ten sposób moment zapanowania nad obojgiem.
– Wziął do ręki fotografię z sekcji.
– Interesujące jest to, że nie została ani okaleczona, ani rozczłonkowana.
Pomijając zmiany spowodowane rozkładem, zwłoki są raczej w dobrym stanie.
– Spojrzał na Rizzoli, szukając u niej potwierdzenia.
– Nie ma otwartych ran – przyznała.
– Przyczyną śmierci było uduszenie.
– Co stanowi najbardziej intymny sposób zabicia kogoś.
– Intymny?
– Wyobraź sobie, że dusisz kogoś własnymi rękami.
Jakie to osobiste. Bezpośredniość kontaktu. Czujesz, jak ulatuje z niego życie, w miarę zaciskania rąk na gardle.
Rizzoli spojrzała na niego z obrzydzeniem.
– Chryste.
– W taki sposób on myśli. To on tak czuje. Żyje w swoim świecie, który my musimy poznać.
– Zucker wskazał na zdjęcie Gail Veager.
– Powoduje nim pragnienie posiadania jej ciała, żywego czy martwego, absolutnego zawładnięcia nim. Budzi się w ten sposób osobiste przywiązanie do trupa. Będzie go pieścił i wykorzystywał seksualnie.
– W takim razie dlaczego się go pozbył? – spytał Sleeper.
– Dlaczego nie trzymał go przez siedem lat, jak król Herod trupa swojej żony?
– Z praktycznych powodów odparł Zucker.
– Może mieszka w bloku, gdzie zapach psującego się ciała mógłby wzbudzić czyjąś uwagę. Nikt nie wytrzyma z trupem dłużej niż trzy dni.
Crowe roześmiał się.
– Nawet trzy sekundy.
– Więc twierdzisz, że jego przywiązanie do trupa jest przywiązaniem kochanka – powiedziała Rizzoli.
Zucker skinął głową.
– Musiało mu być trudno tak po prostu zostawić ją w Stony Brook.
– Z pewnością.
To jakby zostać porzuconym przez kochankę. Pomyślała o tamtym miejscu w lesie. O cieniu drzew, pocętkowanym złotymi plamami słońca. Daleko od upału i hałasu miasta.
– To nie jest śmietnik – powiedziała.
– Raczej zaklęte miejsce.
Wszyscy na nią spojrzeli.
– Powtórz to – rzekł Crowe.
– Detektyw Rizzoli trafiła w sedno – odrzekł Zucker.
– Tamto miejsce w rezerwacie nie jest dla niego miejscem do wyrzucania ciał. Spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego on ich nie grzebie? Dlaczego zostawia je na wierzchu, ryzykując, że zostaną znalezione?
– Ponieważ je odwiedza – wyszeptała Rizzoli.
Zucker skinął głową.
– To są jego kochanki, jego harem. Wraca, żeby na nie patrzeć, żeby ich dotknąć. Może nawet przytula się do nich. Kiedy to robi, zbiera na ubraniu ich włosy, które potem gubi w innych miejscach.
Zucker spojrzał na Rizzoli.
– Czy znaleziony włos pochodzi z tych drugich zwłok?
Skinęła głową.
– Detektyw Korsak i ja przypuszczaliśmy najpierw, że sprawca przyniósł ten włos z miejsca pracy. Skoro już wiemy skąd się wziął, czy jest sens wracać do wątku domu pogrzebowego?
– Tak – odparł Zucker.
– Zaraz wam powiem dlaczego.
Nekrofile są zafascynowani trupami. Balsamowanie zwłok, ubieranie, robienie makijażu i wszelkie podobne czynności podniecają ich seksualnie. Wybierając pracę w domach pogrzebowych, na stanowisku fryzjera w kostnicy lub asystenta balsamisty, uzyskują dostęp do tego, co ich kręci.
– Miejcie na uwadze, że niezidentyfikowane szczątki mogą w ogóle nie stanowić ofiary zbrodni. Jednym z najbardziej znanych nekrofilów był psychotyk nazwiskiem Ed Gein, który na początku nawiedzał cmentarze. Wykopywał zwłoki kobiet i zabierał je do domu. Zabijać zaczął dopiero później, po to, żeby zdobywać zwłoki.
– Cholera – mruknął Frost.
– Robi się coraz przyjemniej.
– Nekrofilia jest jednym z aspektów w rozległym wachlarzu ludzkich zachowań. Uważamy jej adeptów za chorych lub degeneratów. Ale tacy ludzie byli wśród nas zawsze, stanowią drobny odłamek populacji, nakręcany tą dziwną obsesją.
Część z nich to rzeczywiście chorzy psychicznie, ale pozostali są w każdym calu normalni.
Warren Hoyt był absolutnie normalny.
Teraz zabrał głos Gabriel Dean.
W trakcie całego zebrania nie odzywał się w ogóle, więc Rizzoli zdziwiła się, posłyszawszy jego głęboki baryton.
– Powiedziałeś, że być może sprawca wróci do lasu, żeby odwiedzić swój harem.
– Tak – odparł Zucker.
– Dlatego Stony Brook powinien być cały czas pod obserwacją.
– A co będzie, jeśli odkryje, że jego harem zniknął?
Zucker myślał przez chwilę.
– Będzie zawiedziony.
Rizzoli przeszedł dreszcz po plecach.
To są jego kochanki. Jak reaguje mężczyzna, któremu ktoś kradnie kochankę?
– Będzie szalał – ciągnął Zucker.
Będzie wściekły, że ktoś zabrał mu jego własność. Będzie dążył do wypełnienia luki, co spowoduje, że znów ruszy na polowanie.
Spojrzał na Rizzoli.
– Powinno się trzymać to w tajemnicy przed mediami, tak długo jak tylko się da.
Zasadzka jest twoją najlepszą szansą na schwytanie go, bo z całą pewnością wróci do lasu, ale tylko wówczas, gdy będzie miał poczucie bezpieczeństwa. Kiedy będzie mu się zdawało, że jego harem jest tam i czeka na niego.
Drzwi pokoju konferencyjnego otworzyły się. Wszyscy się odwrócili.