David skamieniał. Melanie poczuła, że jeżą się jej włosy na karku. David Reese był zły, zły i niebezpieczny. W tej chwili nie miała wątpliwości, że jest zdolny do wszystkiego.

Digger też to poczuł. Bardzo powoli podniósł obie ręce.

– Hej, hej, hej, coś nam się poplątało. Wszystkim nam chodzi o to samo. Na pewno dojdziemy do porozumienia.

David nieco odtajał, ale w jego spojrzeniu nadal czaiła się groźba. Digger zwrócił się do Melanie.

– Nie chodzi mi o pieniądze – oznajmił kwaśno.

– Akurat.

– Do diabła! Myślisz, że nie mam dość tych gównianych kawałków, które muszę pisać? Mam prawdziwy temat i mało mnie obchodzi, czy zniszczę twój światek, czy nie. Zamierzam napisać wielki artykuł i nic na to nie poradzisz.

– Słucham – rzuciła Melanie opryskliwie. – Czekam na coś przekonującego.

Digger podszedł do szafki przy łóżku i wyjął z szuflady plik wymiętych kartek.

Chcesz prawdy, proszę bardzo. To historia Russella Lee Holmesa i kobiety, która urodziła mu dziecko.

– Skąd to wiesz? Skąd?

Digger milczał przez chwilę. Może chciwość walczyła w nim z dumą z dobrze wykonanego zadania. A może po prostu zastanawiał się, czy mają traktować jak równego partnera.

– Russell Lee Holmes miał na ramieniu tatuaż. Wszystko to jest w papierach z jego aresztowania. To był napis: „Śmieć kocha Anioła”. „Śmieć” to ksywka Russella Lee. Nikomu nie zdradził, kim jest ten Anioł, wyrwało mu się tylko, że to „żadna dziewica”. Na nieszczęście dla niego, gadał przez sen. O tym Aniele. I czasami rozmawiał z dzieckiem… ze swoim dzieckiem.

Zanim go posłali na krzesło, zacząłem szukać tej żony i dziecka. Chciałem się dowiedzieć, jak wyglądało życie z Russellem Lee. Zna się pani na pedofilach?

Pokręciła głową.

– Jest parę rodzajów. Można być takim, co naprawdę woli dzieci. Można się nim stawać w pewnych sytuacjach, kiedy dzieci są w pobliżu, choć ktoś dorosły też się nada. Ma to sens?

Skinęła głową, choć nie była pewna, czy coś tak ohydnego rzeczywiście może mieć sens. Larry Digger ciągnął z coraz większym ożywieniem, zadowolony, że może się pochwalić wiedzą.

– Pedofile przeważnie działają wtedy, kiedy nadarza się im dogodna okazja. Dzielą się na cztery kategorie: tłumiący popędy, amoralni, bez wyraźnych preferencji seksualnych i niedostosowani społecznie. Facet tłumiący popędy będzie molestował własne dzieci, nie szukając innych. Za to amoralny nie ma żadnych oporów. Zgwałci własne dzieci, dzieci sąsiadów, a potem, tak dla draki, przeleci jeszcze własną żonę i żonę sąsiada. W ogóle nie ma sumienia, a wykorzystywanie dzieci jest dla niego wyłącznie rozrywką. Potem mamy faceta bez wyraźnych preferencji seksualnych. On też rzuca się na wszystko, co żyje, ale z innego powodu. Ma nudne życie seksualne, potrzebuje ryzyka, przygody. Co jest gorsze, Melanie? Wykorzystywanie własnych dzieci, bo są wobec ciebie bezbronne, czy dlatego, że akurat nie masz nic lepszego do roboty?

Nie czekał na odpowiedź. Całkiem słusznie. Melanie nagle zaczęła się domyślać, dokąd zmierza Digger i zrobiło jej się niedobrze.

– Czwarty rodzaj to niedostosowany społecznie. Samotnik, prawdopodobnie nie ma związku z żadną osobą dorosłą, w którym mógłby realizować swoje potrzeby, więc w końcu wabi do siebie dzieci, z którymi łatwo nawiązuje kontakt, ponieważ nie mogą mu zagrozić, a on wie, że jest mięczakiem i nie stać go na wiele. Więc tak, to by były cztery rodzaje zboczków. Chcecie zgadnąć, do której należy Russell Lee Holmes?

– Jest amoralny – powiedział David bez wahania. – Nie ma sumienia, nie czuje skruchy. Nie wyraził żalu nawet siedząc na krześle elektrycznym.

Digger pokiwał głową z uznaniem. Spojrzał Melanie prosto w oczy.

– Jest jeszcze jedna cecha charakterystyczna takiego gada, ot, mała słabostka. Nie tylko wykorzystuje własne dzieci, ale je płodzi tylko po to, żeby mieć je w zapasie. Przygotowuje sobie ofiary. I ma do nich pełny dostęp, należący się takiemu nadczłowiekowi jak on. Chcę odnaleźć żonę Russella Lee Holmesa. Chcę się dowiedzieć, co taka kobieta czuje, kiedy zrozumie, że była tylko łonem, które wydało ofiarę. Czy teraz pani rozumie, dlaczego matka panią porzuciła, panno Holmes? Dlaczego została pani wysłana z Teksasu przy pierwszej okazji? Dlaczego rodzona matka nigdy nie zainteresowała się pani losem? Rozumie pani, dlaczego została pani spłodzona?

Melanie poczuła, że trudno jej oddychać. W głębi czaszki odezwał się pulsujący ból, zapowiedź nowej migreny. Przed oczami znów pojawiły się cienie, odsłaniające czas i miejsce, którego nie chciała widzieć. Drewniana szopa. Mała dziewczynka, przyciskając do piersi ukochaną zabawkę, patrzyła wprost na nią, jeszcze nie wiedząc, jaki spotka ją los.

– Ciągle nie dostałam dowodu – odezwała się ochryple. – Ustalił pan, że Russell Lee Holmes był uosobieniem zła. Rozumiem. Jego żona miała powód, by oddać dziecko do adopcji. Także rozumiem. Ale jeszcze nie usłyszałam nic, co by mnie przekonało, że jestem tym dzieckiem. Niby jak biedna kobieta z Teksasu miałaby wysłać swoje dziecko do szpitala w Bostonie?

– Prawdę mówiąc, nie wiem. Ale mam coś innego. Odnalazłem akuszerkę, która miała zaszczyt odebrać poród Baby Doe, dziecka samego Russella Lee Holmesa. Oczywiście wtedy nie wiedziała, z kim ma przyjemność. Ciekawe, że Russell Lee występował pod przybranym nazwiskiem, jeszcze zanim przystąpił do swoich brudnych sprawek. No, ale kiedy wszystkie gazety zamieściły jego zdjęcie, kobieta wszystkiego się domyśliła. I gdy się zastanawiała, czy powinna coś o tym wspomnieć, w jej mieszkaniu pojawił się pewien mężczyzna. Zaofiarował jej sporą sumę za milczenie. Powiedział, że jeśli kiedykolwiek coś piśnie, on wyciągnie konsekwencje. Bardzo poważne konsekwencje. Facet robił wrażenie kogoś, z kim lepiej nie zaczynać. Więc akuszerka się zgodziła. Nie wzięła pieniędzy – za bardzo się ceni i tak dalej – ale nigdy nikomu nie pisnęła ani słówka. Tożsamość dziecka Russella Lee pozostała nieznana nikomu długo jeszcze po śmierci.

Digger uśmiechnął się nieprzyjemnie.

– Tym facetem był Jamie O’Donnell. I co ty na to? Jeśli to nie ma z tobą nic wspólnego, dlaczego twój ojciec chrzestny tak się przejmuje losem bachora, śmiecia? Dlaczego nachodzi jakąś biedną kobiecinę i straszy ją nie wiadomo czym, jeśli komuś wypaple? Co ty na to?

Gardło jej się ścisnęło. Nie znalazła odpowiedzi.

– Czy… rozmawiałeś z Jamiem? Spytałeś go o to?

– Miałem go pytać? Kobieto, o czym ty mówisz? Ten człowiek handluje bronią. Ma kontakty, jest niebezpieczny. Za cholerę się do niego nie zbliżę.

– Co?!

Larry Digger spojrzał na nią podejrzliwie.

– Czy ty w ogóle znasz swoją rodzinę?

Melanie wpatrywała się w niego tępo. Jamie importował drobne upominki. Drewniane szkatułki z Tajlandii, figurki i tak dalej. Dużo podróżował. To wszystko.

– A co z tym „Aniołem”? – odezwał się David. – Znalazłeś ją?

– Nie. Jak powiedziałem, posługiwała się fałszywym nazwiskiem i imieniem. Pytałem o jej wygląd, ale akuszerka nie pamiętała zbyt dokładnie. Russell Lee nie zostawił żadnych dokumentów, nawet jego prawnik nic nie zdradził. Tajemnica zawodowa. Spojrzał na Melanie.

– Musiałaś spędzić przynajmniej parę lat ze swoją prawdziwą matką. Wiem, że coś jest nie tak z twoją pamięcią, ale matka to matka. Musiałaś gdzieś zachować jej wspomnienia. Może potrzebujesz hipnozy, regresji czy co tam jeszcze, żeby ją sobie przypomnieć. I co powiesz na taki artykuł? Chcesz poznać swoją prawdziwą matkę? Prawdziwe imię? Będzie fajnie, zobaczysz.

Ktoś zapukał do drzwi.

– Zamówiłem śniadanie – wyjaśnił Digger. – Lepiej nie wchodzić między głodnego mężczyznę a jajecznicę.

David zrobił krok ku Melanie. Digger otworzył drzwi. Rozległy się dwa suche trzaski, jakby pękających foliowych toreb. Digger osunął się na podłogę z krwawą plamą na piersi.

Melanie spojrzała na ciemnowłosego mężczyznę w za obszernym hotelowym uniformie. Trzymał w ręku duży pistolet.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: