– Okręt podwodny?

Kemal przytaknął.

– Pewnie chcieli mi się przyjrzeć. Potem Związek Radziecki rozpadł się. Okręty podwodne zniknęły. Wszyscy mówili, że Ruscy już nie mają floty. Kiedyś zaryzykowałem i przypłynąłem tu na połów. Gdyby znów się pojawili, dałbym stąd nogę. Ale nikt mnie nie zatrzymał. Od tamtej pory łowię przy ich brzegu bez problemów. Kiedy ekipa telewizyjna chciała się tu wybrać z Mehmetem, pomyślałem, że niczym to nie grozi.

– Wychodził pan tu kiedyś na brzeg?

– Nie. Nie obchodziło mnie, co tu jest. Do śmierci Mehmeta.

Kemal splunął za burtę.

Opowieść Kemala zgadzała się z raportem, który przysłał Austinowi Leahy. Według danych CIA, budowa bazy rozpoczęła się po 1950 roku. Sfotografował ją samolot szpiegowski U-2. Amerykanie przyglądali się uważnie rosnącemu kompleksowi. Wywiad turecki potwierdzał raporty CIA o ruchu okrętów podwodnych. Amerykańskie stacje nasłuchowe ustaliły, że bazą zarządza dowództwo Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Stacja naukowa została zbudowana do badań oceanicznych na użytek floty.

Po zimnej wojnie aktywność militarna osłabła. Nowe państwo rosyjskie nie miało pieniędzy. Zamknęło bazę, podobnie jak Stany Zjednoczone zlikwidowały niepotrzebne instalacje wojskowe. Stacja naukowa opustoszała. CIA mogłaby zaoszczędzić miliony dolarów, gdyby zamiast obserwacji bazy porozmawiała z Kemalem i jego przyjaciółmi. Niestety, Turek pomylił się co do jednego. Uważał, że baza jest opuszczona, co kosztowało życie jego kuzyna.

Półtora kilometra od brzegu Austin poprosił Kemala, żeby rzucił kotwicę. Chwilę później maszyny “Turguta” stanęły. Rozległ się grzechot łańcucha i przez kuter przeszły wibracje. Kiedy kotwica z pluskiem wpadła do wody, Kemal poszedł dopilnować spuszczenia trałów.

Zza sterówki wyłonił się Zavala. Przygotowywał tam sprzęt do nurkowania.

Austin spojrzał na niedopałek cygara w jego zębach.

– Widzę, że dobrałeś się do zapasów kapitana.

– Poczęstował mnie. Nie chciałem go urazić – odparł Zavala, wyjął niedopałek z ust i odsunął na wyciągnięcie ręki. – Robią to chyba ze starych opon, ale można się przyzwyczaić. Sprzęt gotowy.

Austin poszedł za nim na lewą burtę. Sterówka zasłaniała ich tutaj przed wścibskimi oczami na lądzie. Na wąskim pokładzie leżały w dwóch rzędach podwójne butle ze sprężonym powietrzem, pasy balastowe, kaptury, rękawice, buty, płetwy i dwa czarne skafandry Viking Pro, wyprodukowane według specyfikacji NATO. W słońcu lśniły żółte, wykonane z włókna szklanego kadłuby dwóch ciągników podwodnych typu Torpedo 2000. Pojazdy miały kształt rakiety, napęd elektryczny i szybkość maksymalną ośmiu kilometrów na godzinę. Akumulatory wystarczały na sześćdziesiąt minut.

Włożyli skafandry, pomagając sobie nawzajem przy butlach, i sprawdzili swój ekwipunek. Poczłapali w płetwach do relingu i stanęli na krawędzi pokładu.

– Jakieś pytania przed zanurzeniem? – zagadnął Austin.

Zavala rzucił czarne cygaro za burtę.

– Wejdź do wody. Rozejrzyj się. W razie potrzeby improwizuj.

Austin mniej więcej w ten sposób pouczał ich przed każdą akcją. Był gorącym zwolennikiem prostych planów. Im więcej elementów, tym łatwiej coś schrzanić. Wiedział z doświadczenia, że nie sposób przewidzieć każdej sytuacji. Przypominały mu o tym blizny na muskularnym ciele. Uważał, że zawsze potrzebna jest asekuracja. W kieszeniach na piersi mieli broń i zapas amunicji. Zabrali też sprzęt łącznościowy, choć mógł być mało przydatny. Zapuszczali się na teren obcego państwa. W razie kłopotów każdy był zdany na siebie.

– Zapomniałeś o jednej rzeczy – powiedział Austin.

Zavala obejrzał się.

– Dbaj o własną skórę.

– Nie jesteśmy samobójcami i chcielibyśmy wrócić do domu.

– To mi odpowiada – rzekł Zavala. – Jestem mocno przywiązany do mojego ciała.

Austin skrzywił się na ten dowcip i pokazał kapitanowi uniesiony kciuk. Przytrzymał maskę i skoczył na nogi do granatowego morza. Poszedł pod wodę, potem automatyczny regulator pławności wypchnął go na powierzchnię. Zavala unosił się kawałek dalej. Sprawdzili akwalungi i Austin dał znak Kemalowi.

Kapitan opuścił do wody dwa jaskrawożółte torpeda 2000. Załoga pracowała przy trałach od strony lądu. “Turgut” wyglądał z brzegu jak każdy inny kuter rybacki na łowisku. Austin przypomniał Kemalowi, żeby szybko uciekał po pierwszej oznace kłopotów. Nie chciał więcej pogrzebów w rodzinie kapitana.

Uśmiech Kemala mówił wyraźnie, że ma gdzieś takie dobre rady. Życzył im powodzenia po turecku i po angielsku. Austin zagryzł ustnik aparatu tlenowego, złożył się, machnął płetwami i zniknął pod powierzchnią. Zavala tuż za nim. Zawisnęli na głębokości sześciu metrów i przetestowali podwodny bezprzewodowy system łączności Divelink.

– Jesteś gotów do inwazji na Rosję? – zapytał Austin.

Odpowiedź Zavali zabrzmiała w słuchawkach Austina jak bełkot Kaczora Donalda.

– Nie mogę się doczekać! Rosjanki są najładniejsze na świecie. Zielone oczy, wydatne kości policzkowe, pełne usta…

– Przyhamuj swój popęd płciowy, Jose. To nie wycieczka z biurem podróży Club Med. Po powrocie zamówisz sobie rosyjską narzeczoną w Internecie.

– Dzięki, że wylałeś kubeł zimnej wody na moje sprośne myśli.

– Skoro już mowa o zimnej wodzie, mamy jej przed sobą około półtora kilometra. Czas ruszyć w drogę.

Austin sprawdził kompas na przegubie ręki i pokazał palcem w kierunku brzegu. Włączyli napęd żółtych pojazdów. Zaszumiały elektryczne silniki i dwa torpeda 2000 gładko pociągnęły nurków przez jasnozieloną toń. Sprzed dziobów umykały całe ławice ryb. Nic dziwnego, że Kemal i inni rybacy ryzykowali życie, żeby tu łowić.

Austin zastanawiał się nad tym, co ich czeka na lądzie. Leahy przysłał mu szkice radzieckich baz okrętów podwodnych z archiwów CIA. Rosjanie wzorowali je na niemieckich żelbetowych schronach dla U-Bootów, które okazały się niezniszczalne. Grubych stropów nie mogły przebić żadne bomby z alianckich arsenałów.

Wynalezienie bomby atomowej zmieniło sytuację. Beton nie chronił przed atakiem jądrowym. Zmieniła się też konstrukcja okrętów podwodnych. Współczesne atomowe okręty podwodne mogą przebywać pod wodą dłużej i głębiej niż ich odpowiedniki z czasów II wojny światowej. Ale nawet najlepsze muszą od czasu do czasu wypływać po zaopatrzenie i na przeglądy techniczne. Rosjanie budowali swoje bazy w tajemnicy. Nie przewidzieli wynalezienia samolotu U-2 i satelitów szpiegowskich. Ani ciekawości i bystrego wzroku rybaków w rodzaju Kemala.

Bliżej brzegu woda zrobiła się mętna od pływających kawałków roślin, przynoszonych przez fale.

– Czego właściwie szukamy? – zapytał Zavala, wpatrując się zmrużonymi oczami w żwirowe dno, stromo pnące się do plaży.

– Neonu z napisem powitalnym – odparł Austin. – Ale zadowolę się czymś w rodzaju wielkich drzwi garażowych.

Zavala włączył mocną lampę Phantom i oświetlił wzniesienie.

– Nie widzę nawet klamki.

– Tracimy tu czas. Nie zbudowaliby bazy na plaży. Potrzebowali litej skały nad głowami. Sprawdźmy urwiska. Płynę w prawo.

Zavala pomachał Austinowi i zwinnie zawrócił swój pojazd. Szybko zniknął w mroku. Austin odpłynął w przeciwną stronę. Po chwili w jego słuchawkach zabrzmiał głos śpiewającego kaczora. Zavala nucił fałszywie Guantanamerę.

Austin płynął równolegle do podwodnego zbocza. W końcu piasek i żwir ustąpiły miejsca litej skale. Kwakanie Zavali przycichło, gdy oddalili się od siebie. Austin odetchnął z ulgą. Nie zauważył niczego, co przypominałoby wejście. Już miał powiedzieć Zavali, że czas wracać, gdy Joe nagle zawołał:

– Coś mam, Kurt!

Austin zawrócił torpeda ciasnym łukiem. Popłynął wzdłuż plaży w kierunku srebrzystego punktu, który mrugał jak świetlik w letnią noc. Zavala unosił się w wodzie, dając mu sygnały lampą. Kiedy Austin zbliżył się, Joe snopem światła wskazał podwodną ścianę u podnóża cypla Imama.

Austin popatrzył na wielki stos kamieni. Przypominał osuwisko w górskiej dolinie. Na dnie morza walały się setki odłamków skalnych i kawałków betonu. Musiała je rozrzucić ogromna siła eksplozji.


Перейти на страницу:
Изменить размер шрифта: