– Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Twierdzi pan, że zapadnięcie się dna morskiego w Rocky Point nie spowodowało trzęsienie ziemi?
– Przypuszczam, że można to dokładnie ustalić. Czytałem o złożach hydratu metanu, znalezionych poza szelfem kontynentalnym. Zastanawiałem się, czy osunięcie mogła spowodować niestabilność gazu.
– To bardzo prawdopodobne – odrzekł Reed. – U obu naszych wybrzeży mamy wielkie pokłady hydratu metanu. Znaleziono je na przykład na wysokości Oregonu i New Jersey. Słyszał pan o Blake Ridge?
– Oczywiście. To podmorskie wzniesienie kilkaset kilometrów na południowy wschód od Stanów.
– Mówiąc dokładniej, od Karoliny Północnej. Niektórzy nazywają tę górkę “piekarnikiem ciśnieniowym”. Na dnie morza znaleziono kratery, którymi uwalnia się uchodzący metan.
Jenkins podrapał się w głowę.
– Niestety, niewiele wiem o hydratach. Od kiedy jestem na emeryturze, staram się czytać na bieżąco publikacje fachowe, ale przez to łowienie homarów nie bardzo mam czas.
– To stosunkowo nowa dziedzina. Zna pan skład chemiczny tego hydratu?
– Cząsteczki gazu ziemnego uwięzione w lodzie.
– Zgadza się. Ktoś nazwał go “ognistym lodem”. Odkryto go w dziewiętnastym wieku, ale nasza wiedza o nim była raczej mglista. Pierwsze naturalne złoża znaleziono pod wieczną zmarzliną na Syberii i w Ameryce Pomocnej. Nazwano to gazem błotnym. Potem, w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku, para naukowców z Uniwersytetu Columbia natrafiła na pokłady pod dnem morskim podczas badań sejsmologicznych Blake Ridge. W latach osiemdziesiątych batyskaf “Alvin” z Woods Hole znalazł podwodne kominy kamienne, uformowane przez uchodzący metan. Brałem udział w pierwszych dużych poszukiwaniach w połowie lat dziewięćdziesiątych. Właśnie wtedy odkryliśmy złoża w Blake Ridge. Ale to tylko ułamek tego, co jest na świecie. To ogromny potencjał.
– Gdzie są główne pokłady?
– Przeważnie wzdłuż niższych zboczy szelfów kontynentalnych, gdzie dno morskie opada z około stu dwudziestu metrów do kilku kilometrów głębokości. Na obu naszych wybrzeżach, w Kostaryce, Japonii, Indiach i pod zmarzliną arktyczną. Ogrom złóż jest zdumiewający. Najnowsze szacunki mówią o dziesięciu tysiącach gigaton. To dwa razy więcej niż wszystkie znane zasoby węgla, ropy i gazu ziemnego razem wzięte.
Jenkins gwizdnął cicho.
– Czekają na wydobycie, kiedy zabraknie nam paliw.
– Niestety, to nie takie proste – westchnął Reed. – Najpierw trzeba pokonać kilka problemów technicznych.
– Wiercenia są niebezpieczne?
– Po raz pierwszy zaczęto wiercić ze statku w 1970 roku. Nic się nie stało, ale technicy przez całe lata bali się, że wylecą w powietrze. W końcu kilka odwiertów eksperymentalnych dowiodło, że przy badaniach nie ma ryzyka. Jednak wydobywanie hydratu do celów przemysłowych to co innego. Na dużych głębokościach, gdzie zalegają złoża, środowisko naturalne jest wyjątkowo nieprzyjazne. Przy wydobywaniu hydrat zaczyna musować.
– Przekracza to możliwości platform wiertniczych?
– Tak. Jednak kilka państw i firm pracuje nad tym problemem. Jedną z metod jest pompowanie do odwiertu pary lub wody. Hydrat się rozpuszcza i uwalnia metan. Potem wypompowuje się gaz przez inny otwór, l powstaje nowy problem. Usuwając hydrat, destabilizuje się dno morskie.
– I potrzebne są drogie rurociągi.
– Właśnie. Dlatego inżynierowie planują produkcję na dnie morza. Wypompowuje się hydrat i łączy z wodą. Mieszanka trafia do wielkich zbiorników w kształcie sterowca. Okręty podwodne holują je na płyciznę, gdzie hydrat rozdziela się bezpiecznie na paliwo i wodę.
– Wygląda na to, że wydobywanie hydratu to jak chodzenie po skorupkach jajek.
– Gorzej. Ale wracajmy do pańskiego pierwszego pytania.
– Czy hydrat może być źródłem trzęsień ziemi i wielkich fal?
– Bardzo możliwe. Udowodniono, że jego naturalne rozpuszczanie destabilizuje zbocza dna morskiego. Na naszym wschodnim wybrzeżu, Alasce i w innych krajach są rozległe osuwiska podwodne. Rosjanie znaleźli niestabilne złoża hydratu u brzegów Norwegii. Uważają, że jedno z największych udokumentowanych uwolnień hydratu stworzyło podwodne osuwisko Storrega. Osiem tysięcy lat temu ponad cztery tysiące kilometrów sześciennych osadów geologicznych zsunęło się całe kilometry w dół norweskiej pochyłości kontynentalnej.
– Znam tę historię – odrzekł Jenkins.
– Więc wie pan, że wielkie osunięcia mułu powodowały niewyobrażalne tsunami. Przy nich Grand Banks i Rocky Point to fale w wannie.
Jenkins skinął głową.
– A osunięcie wywołane przez człowieka? Czy to możliwe?
– Oczywiście. Platforma wiertnicza może przypadkowo spowodować zapadnięcie złoża.
Jenkins wstrzymał oddech.
– Ale czy ktoś mógłby to zrobić celowo?
– Co pan ma na myśli, doktorze Jenkins? – zapytał Reed.
Jenkins poruszył się na krześle.
– Zaczynam wariować na tym punkcie. Instynkt walczy we mnie z metodologią naukowca. A ona podpowiada mi, żebym najpierw zebrał wszystkie dowody, a potem wyciągał wnioski. Zwłaszcza takie szalone, jak ten.
Reed podrapał się w brodę.
– Być może, ale jako naukowiec, którym też jestem… nie mogę zrobić takiego przeskoku od domysłu do wniosku bez połączenia ich mostem faktów.
Wtrącił się Yaeger.
– Poetycko powiedziane. Zobaczmy, czy Max nam pomoże. Podsłuchiwałaś, kochanie?
Znów pojawił się obraz kobiety o kasztanowych włosach.
– Trudno nic nie słyszeć, mając sześć superczułych mikrofonów. Co mam zrobić?
Yaeger odwrócił się do dwóch mężczyzn.
– Mówcie, panowie.
– Max, oświeć nas w sprawie podwodnych złóż hydratu metanu u wybrzeży Stanów – powiedział Reed.
Twarz zniknęła. Pojawił się trójwymiarowy obraz dna morskiego na wschód i zachód od Stanów Zjednoczonych. Były na nim podwodne góry i kaniony. Na błękitnym Atlantyku i Pacyfiku pulsowały czerwone plamy.
– A teraz daj Wschodnie Wybrzeże.
Pojawiła się linia brzegowa od Maine do Florida Keys.
– Dobrze. Pokaż szelf kontynentalny koło Maine.
Patrzyli na długą nieregularną linię brzegową od Kanady po New Hampshire. Wzdłuż wybrzeża ukazała się falista linia, biegnąca przez czerwone plamy hydratu.
– Czy można zrobić zbliżenie Rocky Point? – zapytał Jenkins.
Na jego rodzinnym miasteczku pojawiło się niebieskie kółko. W prawym dolnym rogu ekranu ukazał się widok z lotu ptaka z zatoką i rzeką.
– Nieźle – pochwalił Jenkins.
– Dzięki – zamruczał jak kotka bezcielesny głos.
Jenkins podał Max pozycję swojego kutra w momencie, gdy zobaczył nadciągające tsunami. Na holograficznym morzu pojawiła się sylwetka łodzi.
– Teraz potrzebny nam diagram głównych uskoków podmorskich.
Ukazała się pajęcza sieć białych linii.
Kuter znajdował się pomiędzy Rocky Point i dużym uskokiem na wschód od miasteczka.
– Wspaniale, Max – powiedział Yaeger. – A teraz profil. Wróćmy do szelfu kontynentalnego i epicentrum wstrząsu.
Na ekranie zobaczyli przekrój pionowy morza. Pofalowana linia oznaczała powierzchnię oceanu, druga, poniżej, dno. Szelf kontynentalny opadał ostro. Na jego krawędzi widniał stromy uskok. Przecinała go jaskrawa linia, oznaczająca złoże hydratu metanu pod wapiennym osadem.
– Oto nasz sprawca. Pokaż nam, co się dzieje podczas uwalniania hydratu.
Z dna morskiego wystrzelił pióropusz gazu. Dno morskie wzdłuż pochyłości szelfu kontynentalnego zapadło się. Na powierzchni wody nad osunięciem gruntu powstała depresja. Na morzu utworzył się krater. Woda próbowała się ustabilizować. Powstało zderzenie, które ruszyło przez ocean.
– Oto geneza wielkiej fali – powiedział Reed.
– Chcę coś sprawdzić – odrzekł Yaeger. – Słyszałaś, co mówił doktor Jenkins o odczytach w skali Richtera w tamtym miejscu. Prosimy o symulację tego, co się stało.
Z najbliższej okolicy osunięcia ruszyły fale. Max zrobiła zbliżenie tej, która szła na Rocky Point. Kiedy ruchomy łuk był blisko brzegu, powiększony obraz miasteczka wypełnił cały ekran. Fala wpłynęła do portu, na brzeg, do rzeki.