– Nie wiem, co jest w środku, ale takie same skrzynie znalazłem na 1-403. Były w nich bomby.
Dirk obejrzał skrzynię ze wszystkich stron, potem upewnił się, że taka sama jest pod drugim pływakiem. Summer zaznaczyła na materiale wideo lokalizację skrzyń w hangarze.
Dirk zauważył, że każdą skrzynię trzyma na miejscu ciężar pływaka przymocowanego do pokładu sześcioma skrzyżowanymi linami.
– Masz dobre oko, Summer. Za to odkrycie należy ci się piwo.
– Wolę butelkę chardonnay – odrzekła z półuśmiechem. – Cieszę się, że już wiemy, gdzie one są.
– Ktoś będzie miał trochę roboty, żeby je stąd wydobyć.
– I nas – przypomniała ponuro Summer.
Dirk skierował ROV-a z powrotem do „Starfisha". Wciąż gorączkowo myślał, jak się wydostać z pułapki. Zdekoncentrował go jasny blask reflektorów nadpływającego „Snoopy'ego". Światło oślepiło go, więc odruchowo wysterował małym pojazdem w dół. Ale nagle ROV zatrzymał się kilka metrów od „Starfisha".
Summer wyciągnęła rękę.
– Kabel o coś zaczepił.
Dirk spojrzał tam, gdzie wskazywała. Zobaczył, że przewód zahaczył o stertę szczątków na pokładzie.
– Dziwne, że wcześniej nie natrafiliśmy na żadną przeszkodę – odrzekł.
Cofnął pojazd i uwolnił kabel, który zaczepił o mały silnik umieszczony w cylindrycznej obudowie metr nad pokładem.
– Założę się, że to kompresor gazowy – powiedział, kiedy zauważył dwa zniszczone gumowe węże połączone z silnikiem.
– Co to za dźwignia? – zapytała Summer, patrząc na duży metalowy pręt wystający z bloku. Na końcu był owalny uchwyt.
– Rozrusznik ręczny. Jak linka do uruchamiania kosiarki spalinowej. Kiedyś na łodzi do nurkowania widziałem szwajcarski kompresor z takim samym urządzeniem.
Dirk przez chwilę wpatrywał się w dźwignię.
– Zamierzasz sprowadzić „Snoopy'ego" do domu? – zapytała Summer.
– Tak – odrzekł z nagłym błyskiem w oku. – Ale przedtem pomoże nam się stąd wydostać.
Na pokładzie „Sea Rovera" rósł niepokój. Od ostatniego kontaktu ze „Star-fishem" minęło prawie półtorej godziny i Morgan zamierzał wezwać pomoc. Na statku nie było drugiego pojazdu głębinowego. Najbliższy pojazd podwodny NUMA mógłby dotrzeć na miejsce najwcześniej za dwanaście godzin.
– Ryan, skontaktuj się z marynarką wojenną. Wyjaśnij im naszą sytuację i poproś o jak najszybsze dostarczenie głębinowego pojazdu ratowniczego – polecił Morgan.
Wiedział, że jeśli Dirk i Summer są w tarapatach, zostały im minuty, nie godziny. Ich szanse na ratunek mogły być zerowe.
25
– Dobra, Summer, zatrzymaj nawijanie – polecił Dirk, kiedy ulokował „Snoopy'ego" pod sufitem hangaru, kawałek za kompresorem. Posłusznie wcisnęła przycisk, który blokował automatyczne nawijanie kabla zasilającego ROV-a. Dirk ostrożnie cofnął pojazd w kierunku kompresora, a gdy przewód zawisł luźno w wodzie, zatoczył ROV-em krąg nad kompresorem i kabel owinął się wokół uchwytu dźwigni rozrusznika. Po kilku okrążeniach i zrobieniu pięciu pętli na końcu pręta Dirk oddalił pojazd i przewód się naprężył.
– Dobra, włącz nawijanie, a ja będę ciągnął „Snoopym".
– Ten kompresor waży ze sto pięćdziesiąt kilogramów. Nawet pod wodą go nie ruszysz – odparła Summer, zastanawiając się, czy jej brat postradał zmysły.
– Nie chodzi mi o kompresor, tylko o dźwignię rozrusznika – wyjaśnił Dirk.
Skierował ROV-a w stronę „Starfisha" i zwiększył moc. „Snoopy" wystartował przed siebie, lecz zatrzymał go naprężony kabel zasilający. Miniaturowe pędniki mełły wodę, pojazd wyrywał się do przodu, ale nie mógł pokonać oporu dźwigni. Summer nawijała drugi koniec przewodu, dopóki nie zacisnął się wokół dolnej części pręta. Szarpnięty w dwóch miejscach metalowy drążek zsunął się z wałka zębatki, która obracała kołem zamachowym, i odłączył od kompresora. Dirk ostrożnie przyciągnął dźwignię do „Starfisha".
– Obawiam się, że Ryan nie będzie zachwycony tym, jak traktowałeś jego zabawkę – powiedziała Summer z udawaną troską.
– Jeśli się uda, kupię mu nową.
– Ale co ty właściwie chcesz zrobić? – zapytała niepewnie.
– Użyć lewarka. Złap lewym manipulatorem mój nowo zdobyty łom, to zrozumiesz, o co chodzi.
Doprowadził ROV-a holującego za sobą dźwignię do lewej burty „Starfisha". Summer uruchomiła mechaniczne ramię, rozwarła chwytak i zacisnęła na jednym końcu pręta. Dirk wolno cofnął mały pojazd, poluzował przewód zasilający i zsunął z dźwigni. Potem włączył nawijanie kabla i ulokował „Snoopy'ego" na jego miejscu pod „Starfishem".
– Jak na psa gończego, „Snoopy" jest całkiem dobrym wodołazem – zauważyła Summer.
– Zobaczmy, jak spisze się manipulator w roli podnośnika – odrzekł Dirk.
Spojrzał na amperomierze na panelu kontrolnym. Używali ROV-a ponad godzinę i zostało im zaledwie trzydzieści procent mocy. Czas uciekał i musieli się pospieszyć, jeśli chcieli wypłynąć na powierzchnię o własnych siłach.
– Trzeba to zrobić za pierwszym razem – powiedział Dirk i wcisnął dwa przyciski pomp opróżniających zbiornik balastowy. Potem uruchomił napęd.
Tymczasem Summer wyprostowała poziomo manipulator i przyjrzała się pozycji śmigła. Musiałaby je unieść i odepchnąć, żeby mogli się wydostać, ale miała mało miejsca na wsunięcie dźwigni. Oparła ją o jedną płozę, przesunęła chwytak i zdołała wepchnąć dwadzieścia centymetrów metalowego pręta pod leżące śmigło.
– Gotowe – oznajmiła i wytarła spoconą dłoń o nogawkę kombinezonu.
Dirk też się pocił. Kiedy wyłączyli klimatyzację, żeby oszczędzać akumulatory, w ciasnym kokpicie natychmiast zrobiło się gorąco.
– Wydostań nas stąd – powiedział Dirk i położył rękę na sterowniku napędu.
Summer zaczęła podnosić ramię manipulatora. Śmigło uniosło się o centymetr, potem o dwa, później o kilka następnych. Dirk poczuł, jak rufa odciążonego pojazdu głębinowego odrywa się od pokładu. Kiedy Summer uniosła łopatę śmigła nad płozy, dał całą wstecz.
Nie było nagłego przyspieszenia, raczej lekkie szarpnięcie. „Starfish" cofnął się w górę i uwolnił spod śmigła, które zsunęło się po dźwigni rozrusznika kompresora i opadło z metalicznym dźwiękiem na pokład tuż przed płozami pojazdu.
– Dobra robota, siostrzyczko – pochwalił Dirk. – Czas zaczerpnąć świeżego powietrza.
Przestawił pędniki, uniósł „Starfisha" i wypłynął z wnętrza 1-411.
– Też tak uważam – odrzekła z ulgą Summer.
Ledwo wydostali się z okrętu, w słuchawkach zadudnił głos Ryana.
– „Starfish", tu „Sea Rover". Słyszycie mnie? Odbiór.
Monotonny ton wskazywał, że pierwszy oficer powtarza te słowa od kilku godzin.
– Tu „Starfish" – odpowiedziała Summer. – Słyszymy cię głośno i wyraźnie. Zaczynamy wznoszenie. Przygotujcie się do zabrania nas na pokład.
– Przyjąłem, „Starfish" – odrzekł Ryan z nagłym podnieceniem. – Martwiliśmy się o was. Potrzebujecie pomocy?
– Nie. Po prostu ugrzęźliśmy na dole. Ale już wszystko w porządku. Niedługo będziemy na górze.
– Przyjąłem. Czekamy na was.
Wznoszenie trwało trochę krócej niż opadanie, po dziesięciu minutach dostrzegli blask reflektorów w basenie wodującym „Sea Rovera". Dirk resztką mocy skierował „Starfisha" do kręgu świateł. Oboje odetchnęli z ulgą, kiedy wpłynęli do otworu w dnie statku i wynurzyli się w basenie. Morgan, Ryan i pół tuzina członków załogi stali wokół i patrzyli, jak dźwig wyławia „Starfisha" i przenosi na pokład. Dirk wyłączył zasilanie, Summer otworzyła właz i wyszli na świeże powietrze.
– Baliśmy się, że zabłądziliście na dole – powitał ich z uśmiechem Morgan. Zrobił zdziwioną minę na widok dźwigni rozrusznika kompresora, która nadal tkwiła w chwytaku lewego manipulatora.
– To nasza laska – wyjaśniła Summer. – Poszliśmy tam, gdzie nie powinniśmy chodzić, i mieliśmy mały problem z powrotem.
– A co znaleźliście? – zapytał Morgan.