– Nie można wykluczyć, że alianci będą próbowali nas zmylić – powiedział ostrożnie Rundstedt, bawiąc się buławą. – Na przykład jakieś dywersyjne lądowanie, na przykład właśnie w Normandii, jak to pan podsunął, wodzu. Ale prawdziwy atak nastąpi tu. – Dźgnął mapę. – W Calais.
– Admirale Canaris? – spytał Hitler. – Jak się mają do tej teorii doniesienia naszego wywiadu?
Canaris, który nigdy nie lubił przedstawień przed mapą, nie ruszył się z miejsca. Sięgnął do kieszeni na piersi, gdzie trzymał papierosy. Esesmani drgnęli nerwowo. Kręcąc głową, Canaris wolno wyjął papierosy i pokazał wojskowym. Starannie zapalił jednego i dmuchnął dymem w stronę Himmlera, doskonale wiedząc, że pieszczoszek Hitlera nie znosi tytoniu. Himmler zmierzył go wzrokiem przez siwy dym; z jego oczu nie dało się niczego wyczytać, tylko policzek wykrzywił nerwowy grymas.
Canaris wyjaśnił, że Abwehra gromadzi i analizuje trzy rodzaje raportów związanych z przygotowaniami aliantów: fotografie lotnicze jednostek wroga z południowej Anglii, komunikaty radiowe przechwycone przez podsłuch oraz doniesienia agentów działających w Wielkiej Brytanii.
– I cóż wynika z tych przekazów, panie admirale? – warknął Hitler.
– Wstępne doniesienia na ogół potwierdzają tezę feldmarszałka: że alianci zamierzają uderzyć na Calais. Wedle naszych agentów zintensyfikowały się ruchy wroga w południowo- wschodniej Anglii, dokładnie naprzeciwko Pas- de- Calais. Przechwyciliśmy też transmisje radiowe mówiące o nowej formacji nazywanej Pierwszą Grupą Armii Stanów Zjednoczonych. Analizowaliśmy także działania lotnicze przeciwnika nad północno- zachodnią Francją. Znacznie bardziej koncentruje się on na bombardowaniu i rekonesansie okolic Calais niż Normandii czy Bretanii. Mam również do przekazania inną, świeżą wiadomość. Jeden z naszych agentów w Anglii ma źródło wśród najwyższych wojskowych aliantów. Wczoraj wieczorem agent ten przesłał raport. Generał Eisenhower przybył do Londynu. Na razie Amerykanie i Brytyjczycy starają się utrzymać ten fakt w tajemnicy.
Na Hitlerze informacja szpiega najwyraźniej zrobiła wrażenie.
Gdyby tylko Hitler znał prawdę – pomyślał Canaris. – Gdyby wiedział, że dziś, zaledwie na kilka miesięcy przed chyba najbardziej decydującym zwarciem tej wojny, siatka wywiadowców Abwehry w Anglii najprawdopodobniej jest w całkowitej rozsypce. Canaris winą obciążał Hitlera. W trakcie przygotowań do operacji Seelöwe - zarzuconej próby inwazji na Wielką Brytanię – Canaris i jego pracownicy zalali Wielką Brytanię strumieniem szpiegów. Nie myśleli wtedy o ostrożności, gdyż desperacko potrzebowali informacji o obronie wybrzeża oraz rozmieszczeniu angielskich wojsk. Agentów werbowano w pośpiechu, przygotowywano byle jak, a jeszcze gorzej wyposażano. Canaris podejrzewał, że większość tych ludzi wpadła prosto w ręce MI- 5, co doprowadziło do trwałego uszkodzenia siatki, którą przez tyle lat i z takim wysiłkiem budowali. Teraz się do tego nie przyzna; równałoby się to wydaniu wyroku śmierci na samego siebie.
Adolf Hitler podjął wędrówkę po pokoju. Canaris wiedział, że führer nie obawia się nadchodzącej inwazji. Przeciwnie, wygląda jej. Dysponował milionową armią i przemysłem zbrojeniowym, który mimo bezustannych bombardowań aliantów oraz braków siły roboczej i surowców, nadal produkował zdumiewające ilości broni oraz amunicji. Hitler nie wątpił, że zdoła odepchnąć atak i ostatecznie zdruzgotać przeciwnika. Podobnie jak Rundstedt uważał, że ze strategicznego punktu widzenia alianci powinni wybrać Pas- de- Calais i właśnie tam Wał Atlantycki najbardziej zbliżał się do jego ideału niezdobytej twierdzy. Dlatego, chcąc sprowokować przeciwników do ruszenia na Calais, rozkazał, by umieszczono tam wyrzutnie rakiet V- 1 i V- 2. Równocześnie jednak zdawał sobie sprawę, że Anglicy i Amerykanie obrali taktykę dezorientacji i że przy inwazji na Francję także będą próbowali go zwieść.
– Zamieńmy się rolami – odezwał się w końcu Hitler. – Gdybym to ja zamierzał ruszyć na Francję z Anglii, to co bym zrobił? Czy zjawiłbym się tam, gdzie wszyscy się mnie spodziewają? Czy zarządziłbym frontalny atak na najmocniej strzeżoną część wybrzeża? A może wybrałbym inną drogę i próbował zaskoczyć wroga? Nadawał fałszywe komunikaty radiowe, wysyłał przez szpiegów nieprawdziwe raporty? Przekazywał prasie mylące informacje? Na te pytania jest jedna odpowiedź: tak. Musimy się spodziewać, że Brytyjczycy będą próbować nas oszukać i uciekną się nawet do olbrzymiego desantu, którego celem będzie zmylić naszą czujność. I choć gorąco bym pragnął, żeby zdecydowali się na atak Calais, musimy się przygotować na możliwość inwazji w Normandii albo Bretanii. Dlatego też najlepiej jednostki pancerne pozostawić w głębi kraju, póki się nie zorientujemy, jakie są intencje wroga. Dopiero wtedy zgromadzimy nasze siły w głównym punkcie ataku i zepchniemy przeciwnika w morze.
– Jeszcze jedna rzecz może świadczyć o słuszności tych założeń – wtrącił feldmarszałek Rommel.
Hitler obrócił się na pięcie i stanął twarzą do niego.
– Proszę mówić, panie feldmarszałku.
Rommel ruchem ręki wskazał zajmującą całą ścianę olbrzymią mapę za Hitlerem.
– Jeśli można, chciałbym to pokazać na mapie, mein Führer.
– Oczywiście.
Rommel sięgnął do teczki, wyjął z niej cyrkiel, potem wstał i podszedł do mapy. W grudniu Hitler przekazał mu dowództwo nad Grupą Armii „B" strzegącej wybrzeża kanału La Manche. W skład Grupy Armii „B" wchodziła 7. Armia okupująca Normandię, 15. Armia zajmująca ujście Sekwany i Zuider Zee oraz Armia Niderlandzka. Otrząsnąwszy się emocjonalnie i fizycznie z porażki w Afryce Północnej, słynny Lis Pustyni ze zdumiewającą energią przejął nowe obowiązki, nieustannie przemierzając francuskie wybrzeże swoim kabrioletem, mercedesem 230, sprawdzając gotowość jednostek. Obiecał, że zmieni francuskie wybrzeże w „ogród szatana", krajobraz pełen artylerii, pól minowych, betonowych umocnień i drutu kolczastego, z którego napastnik nigdy się nie wynurzy. Mimo to w głębi ducha Rommel wiedział, że każde fortyfikacje stworzone przez człowieka człowiek też potrafi przełamać.
Stając przy mapie, rozłożył cyrkiel i oznajmił:
– Oto zasięg nieprzyjacielskich myśliwców Spitfire i Mustang. A oto największe lądowiska myśliwców na południu Anglii.
Rommel wbił nóżkę cyrkla w każde z miast, które wskazywał, i szybko zakreślił łuki.
– Jak sam pan widzi, mein Führer, tak Normandia, jak i Calais doskonale mieszczą się w zasięgu nieprzyjacielskich myśliwców. Dlatego też oba obszary musimy uznać za prawdopodobne miejsce inwazji.
Hitler przytaknął, przekonany argumentacją Rommla.
– A teraz proszę na chwilę wczuć się w sytuację wroga, panie feldmarszałku. Gdyby pan planował inwazję na Francję z Anglii, gdzie by pan zaatakował?
Rommel przez chwilę udawał głęboki namysł.
– Muszę przyznać, mein Führer, że wszystkie znaki wskazują na Pas- de- Calais. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że wróg nigdy by się nie poważył na atak na nasz najsilniej strzeżony przyczółek. Poza tym wyniosłem lekcję z Afryki. Brytyjczycy zmylili nas przed bitwą pod El- Alamein i tego samego będą próbować przed inwazją na Francję.
– A co się dzieje z Linią Zygfryda? Czy prace się posuwają? – Wiele jeszcze pozostało do zrobienia, mein Führer. Ale czynimy postępy.
– I dokończycie budowy Wału Zachodniego przed wiosną?
– Tak mi się zdaje. Ale same fortyfikacje na wybrzeżu nie powstrzymają nieprzyjaciela. Musimy odpowiednio zgromadzić wojska. A do tego, niestety, musimy wiedzieć, gdzie alianci uderzą. I to dokładnie. Jeśli uda im się nas zaskoczyć, grozi nam przegrana wojny.
– Bzdury – wpadł mu w słowo Heinrich Himmler. – Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pod dowództwem Adolfa Hitlera Niemcy odniosą ostateczne zwycięstwo. Plaże Francji staną się grobem Anglików i Amerykanów.
– Nie – Hitler uciszył go machnięciem ręki. – Rommel ma rację. Jeśli nieprzyjacielowi uda się zdobyć przyczółek, to wojnę możemy uznać za przegraną. Ale jeśli uniemożliwimy inwazję, zanim jeszcze się zacznie – odchylił głowę, w jego oczach płonął ogień – przygotowanie następnej zajęłoby aliantom całe miesiące. Wróg nigdy więcej nie ośmieli się stawić nam czoła! Roosevelt przegra kolejne wybory. Może nawet wyląduje w więzieniu! Morale Anglików załamie się nieodwracalnie. Churchill, ten zapasiony szaleniec, zostanie zdruzgotany. A kiedy już sparaliżujemy Anglików i Amerykanów, tak że będą siedzieli, liżąc rany, wszystkich ludzi i sprzęt przerzucimy na wschód. Stalin będzie zdany na naszą łaskę i niełaskę. Będzie żebrał o pokój. Co do tego nie mam cienia wątpliwości. – Hitler zrobił efektowną pauzę. – Ale żeby powstrzymać wroga, musimy znać miejsce inwazji. Moi generałowie uważają, że nastąpi ona w Calais. Ja nie jestem całkowicie przekonany. – Obrócił się na pięcie i wbił wzrok w Canarisa. – Panie admirale, chcę, żeby pan rozstrzygnął ten spór.