A jašče niekatoryja… Zrešty, daslednikaŭ i punktaŭ pohladu było biaskoncaje mnostva. Ale akramia pošukaŭ kantaktu isnavali i inšyja haliny salarystyki, dzie spiecyjalizacyja stała hetkaj vuzkaj, asabliva za apošniuju čvertku vieku, što salaryst-kibiernietyk i salaryst-simietryjadołah z ciažkasciu razumieli adzin adnaho. „Jak ža vy damoviciesia z Akijanam, kali adzin z adnym damovicca nie možacie?” niejak žartam spytaŭsia Viejbiekie, jaki ŭ čas maich studenckich hadoŭ zjaŭlaŭsia dyrektaram Instytuta; u hetym žarcie było šmat praŭdy.
Akijan nievypadkova byŭ adniesieny da kłasa mietamorfnych. Jaho ruchomaja pavierchnia mahła davać pačatak sama roznym formam, zusim nie padobnym na ziamnyja, pryčym metanakiravanasć — adaptacyjnaja, paznavalnaja abo jakaja-niebudź inšaja — hetych časam burnych vyviarženniaŭ płazmatyčnaj „tvorčasci” zastavałasia absalutnaj zahadkaj.
Staviačy na palicu tom, hetki ciažki, što mnie daviałosia padtrymlivać jaho abiedzviuma rukami, ja padumaŭ, što našyja zviestki pra Salarys, jakija zapaŭniajuć biblijateki, zjaŭlajucca niepatrebnym bałastam i tresiankaj faktaŭ, a my znachodzimsia na tym samym miescy, jak i siemdziesiat vosiem hadoŭ tamu, kali tolki pačynali zbirać fakty. Zrešty, situacyja ciapier značna horšaja, bo ŭsia praca hetych hadoŭ akazałasia marnaj.
Toje, što my viedali dakładna, składałasia tolki z admoŭnych mierkavanniaŭ. Akijan nie karystaŭsia pasłuhami mašyn i nie budavaŭ ich, choć u peŭnych akaličnasciach vyjaŭlaŭ zdolnasci da hetaha, kali kapiravaŭ častki apuščanaj u jaho aparatury, ale rabiŭ heta tolki na pieršym i druhim hodzie dasledčaj pracy; pasla jon ihnaravaŭ usie paŭtornyja dosledy, nibyta straciŭ da našych pryboraŭ i vyrabaŭ (a mo i da nas samich…) usialaki intares. Akijan nie vałodaŭ — ja praciahvaju pieraličvać našy „admoŭnyja zviestki” — ni niervovaj sistemaj, ni kletkami, ni strukturaj, jakaja nahadvała białkovuju; jon nie zaŭsiody reahavaŭ na razdražnialniki, navat na sama mocnyja (tak, naprykład, jon całkam „praihnaravaŭ” katastrofu dapamožnaha rakietnaha karabla druhoj ekspiedycyi Hize, jaki ŭpaŭ z vyšyni trysta kiłamietraŭ na pavierchniu płaniety i zniščyŭ jadziernym vybucham svaich atamnych reaktaraŭ płazmu ŭ radyusie paŭtary mili).
Pastupova ŭ navukovym asiaroddzi „sprava Salarys” stała hučać jak „bieznadziejnaja sprava”, a siarod vučonych, jakija kiravali Instytutam, u apošnija hady čulisia patrabavanni ŭrezać datacyi na dalejšyja dasledavanni. Pra likvidacyju Stancyi naohul nichto jašče nie asmielvaŭsia havaryć; heta było b jaŭnym pryznanniem paražennia. Zrešty, sioj-toj u pryvatnych havorkach adznačaŭ: usio, što nam patrebna, heta mažlivasć „hanarovaha” vyjscia z „afiery Salarys”.
Adnak dla mnohich, asabliva dla moładzi, „afiera” pastupova stanaviłasia niečym nakštałt probnaha kamienia ŭłasnaj vartasci. „Pa sutnasci, — kazali jany, sprava nie ŭ adhadcy salarysnaj cyvilizacyi, a ŭ nas samich, u mažlivasciach čałaviečaha paznannia”.
Adzin čas byŭ papularny pohlad (iaho nastojliva raspaŭsiudžvali haziety), što Akijan, jaki myslić i jaki abmyvaje ŭsiu Salarys, zjaŭlajecca vializnym mozham, apiaredziŭšym u svaim razvicci našu cyvilizacyju na milony hadoŭ, što heta niejki „kasmičny joh”, mudrec, spraŭdžanaje ŭsioviedannie, što jon užo daŭno ŭsviadomiŭ marnasć usialakaha dziejannia i tamu sustrakaje nas poŭnym maŭčanniem. Ale heta była niapraŭda, bo žyvy Akijan dziejničaŭ, dy jašče jak! — praŭda, jon dziejničaje inakš, čym ujaŭlajuć sabie ludzi; jon nie buduje ni mastoŭ, ni haradoŭ, ni latalnych aparataŭ, nie sprabuje ni pieramahčy, ni pieraadoleć prastoru (tyja, chto luboj canoj imknuŭsia dakazać pieravahu čałavieka, bačyli ŭ hetym našu biazmiežnuju pieravahu), jon zaniaty tysiačarazovymi pieraŭtvarenniami — „antałahičnym aŭtamietamarfozam”; vučonych terminaŭ nie brakavała na staronkach salarystyčnych prac! Adnak ža, z druhoha boku, čałavieku, jaki pačnie skrupulozna vyvučać usie mažlivyja zviestki pra Salarys, ciažka pazbavicca ad uražannia, što pierad im tolki reštki intelektualnych zbudavanniaŭ, mahčyma, i hienijalnych, ale biez ładu i składu zmiešanych z pładami hłupstva, jakoje znachodziłasia ŭžo na miažy varjactva. Tamu nasupierak kancepcyi „Akijana-ioha” zjaviłasia teoryja „Akijana-debiła”.
Hetyja hipotezy znoŭ ažyvili adnu sa staražytnych fiłasofskich prablem uzajemaadnosiny materyi i duchu, sviadomasci. Tamu, chto pieršy, jak Dziu-Hart, nadzialiŭ Akijan sviadomasciu, patrabavałasia niamała advahi. Prablema, jakuju adrazu ž pryznali mietafizičnaj, prysutničała amal na ŭsich dyskusijach i sprečkach. Ci mahčyma myslennie biez sviadomasci? Ale ci možna nazvać pracesy, što adbyvajucca ŭ Akijanie, myslenniem? Ci spraviadliva, što hara — heta vielmi vialiki kamień? A płanieta — heta vializnaja hara? Možna ŭžyvać i hetyja terminy, adnak novaja škała vieličyń vyvodzić na scenu novyja zakanamiernasci i novyja zjavy.
Hetaja prablema stała kvadraturaj kruha našaha času. Kožny samastojny vučony imknuŭsia ŭniesci ŭ skarbonku salarystyki svoj układ; zjaviłasia šmat teoryj, jakija davodzili, što my majem pradukt dehienieracyi, rehresu, jaki pačaŭsia pasla fazy „intelektualnaha roskvitu” Akijana, inšyja pierakonvali, što Akijan heta hlejevy navatvor, jaki naradziŭsia ŭ ciele raniejšych nasielnikaŭ płaniety i pajeŭ ich usich, prahłynuŭ, spiokšy reštki ŭ viečnuju pazakletkavuju stychiju, jakaja zdolnaja da samaamaładžennia.
Pad biełym, padobnym na ziamnoje, sviatłom lampaŭ ja pryniaŭ sa stała prybory i knihi, jakija na im lažali, raskłaŭ na płastykavaj došcy mapu Salarys i, abapirajučysia rukami na mietaličnuju akantoŭku stała, pačaŭ uziracca ŭ jaje. Žyvy Akijan mieŭ svaje hłybini i płytkija miescy, a jaho vyspy, pakrytyja nalotam vyvietranych minierałaŭ, sviedčyli, što kaliści jany byli dnom Akijana — było nieviadoma, ci rehulavaŭ jon zjaŭlennie nad vadoj i znikniennie skalnych parod, jakija chavalisia ŭ jaho hłybiniach. Ja paziraŭ na vializnyja, z roznymi adcienniami fijaletavaha i błakitnaha koleraŭ paŭšarj na karcie i katory ŭžo raz u svaim žycci byŭ zdziŭleny ich vyhladam, jak i daŭniej, u dziacinstvie, kali ŭpieršyniu pačuŭ pra isnavannie Salarys.
Nie viedaju, jak heta stałasia, ale ŭsio, što adbyvałasia dahetul — tajamničaja smierć Hibaryjana, navat maja ćmianaja budučynia, — zdałosia mnie hetkim niaznačnym, što ja ni ab čym nie dumaŭ, zachopleny ahladam mapy, jakaja začaroŭvała kožnaha čałavieka.
Asobnyja ŭčastki „žyvatvoru” byli nazvany imionami daslednikaŭ, jakija prysviacili siabie ich vyvučenniu. Ja paziraŭ na hlejemasiŭ Techsała, jaki achoplivaŭ ekvataryjalnyja archipiełahi. Raptam adčuŭ na sabie niečy pozirk.
Ja ŭsio jašče stajaŭ nad mapaj, ale ŭžo nie bačyŭ jaje, bo byŭ jak paralizavany. Dzviery znachodzilisia nasuprać mianie, jany byli zastaŭleny skrynkami i prysunutaj da ich šafaj. Napeŭna, heta niejki aŭtamat, padumaŭ ja, choć da hetaha ŭ pakoi nie było nivodnaha robata, a ŭvajsci nieprykmietna jon nie moh. Skura na karku i na plačach pačała smyleć, adčuvannie ciažkaha nieruchomaha pozirku stanaviłasia niascierpnym. Ja mižvoli ŭciahvaŭ hałavu ŭ plečy i ŭsio macniej abapiraŭsia na stol, jaki raptam pačaŭ marudna ruchacca pa padłozie; hety ruch pracvieraziŭ mianie. Ja rezka paviarnuŭsia.
Pakoj byŭ pusty. Pierada mnoj čarnieła vialikaje paŭkruhłaje akno. Dziŭnaje adčuvannie nie znikała. Na mianie pazirała pusteča, biazmiežnaja, biazlikaja, biazvokaja. Za šybami, u zmroku, nie sviaciłasia nivodnaja zoračka. Ja zanaviesiŭ akno. Jašče nie minuła i hadziny majho znachodžannia na Stancyi, ale ja pačaŭ užo razumieć, čamu ŭ niekatorych zjaŭlajecca tut manija prasledavannia. Mižvoli zhadałasia smierć Hibaryjana. Ja dobra viedaŭ jaho i da hetaha času byŭ pierakanany, što nijakija abstaviny nie vymusili b jaho zvichnucca. Zaraz hetaja pierakananasć znikła.
Ja stajaŭ pasiarod pakoja kala stała. Dychannie majo supakoiłasia, ja adčuvaŭ, što pot, jaki zaliŭ łob, vysychaje. Pra što ž heta ja tolki što dumaŭ? A — pra robataŭ. Toje, što ja nie sustreŭ ich ni ŭ kalidory, ni ŭ pakojach, było dziŭna. Kudy ž jany padzielisia? Adziny, z jakim ja mieŭ spravu — i to na adlehłasci, — byŭ z absłuhi kasmadroma. A dzie ž inšyja?